Zamknij

Restauracja mafii i koronowanych głów. Mieściła się na Ursynowie

13:43, 05.09.2023 [email protected] Aktualizacja: 17:54, 09.09.2023
Skomentuj SK SK

Gościły w niej koronowane głowy, prezydenci Stanów Zjednoczonych i najsłynniejszy boss polskiej mafii. Dawna restauracja Baszta przy Puławskiej do dziś wzbudza ogromne zainteresowanie.

Choć teraz stoi zapomniana, jeszcze kilkanaście lat temu tętniła życiem. Ba! Była jednym z modniejszych miejsc w Warszawie. Restauracja „Baszta” przy ul. Puławskiej u zbiegu z Łagiewnicką przypomina dziś bardziej ruiny, w których straszy, niż miejsce spotkań śmietanki towarzyskiej. Ale nie zawsze tak było... 

Legendarna "Baszta" popada w ruinę

Willa w Pyrach ze swoimi wieżyczkami, półokrągłymi oknami i basztą przypomina mały zamek. Prawdopodobnie właśnie od tej baszty wzięła nazwę restauracja, którą 1959 roku otworzył Stefan Staniszewski. Mówiło się też, że została tak nazwana na cześć pułku AK, walczącego nieopodal w trakcie Powstania Warszawskiego.

 

Budynek powstał w 1896 roku. Jedne źródła podają, że willę, jako pałacyk myśliwski, zaprojektował architekt Władysław Marconi dla rodziny Branickich, którzy polowali w Lesie Kabackim. Inne, że Marconi zbudował willę na zlecenie Jana Fruzińskiego, jednego ze słynniejszych warszawskich cukierników. Faktem jest, że na przestrzeni lat, willa wielokrotnie zmieniała właścicieli i... niszczała. Do tego stopnia, że przeznaczono ją nawet do rozbiórki! I gdyby nie upór ówczesnego gospodarza Stefana Staniszewskiego dziś nie byłoby po niej śladu.

Przyszły restaurator dopiął jednak swego. Odremontował willę i w 1959 roku otworzył miejsce, o którym do dziś nie tylko wśród ursynowian, ale i mieszkańców całej Warszawy krążą legendy. Co się tam jadło i jak się tam piło!

 

Na stołach królowała oczywiście kuchnia polska w najlepszym wydaniu: dziki, drób, nóżki w galarecie, kaczki, bażanty. - Ale najsłynniejsze było chyba prosię pieczone w całości – wspomina Julia Staniszewska, córka ostatnich właścicieli.

Pamiętacie taką wredną starszą rudą panią, szatniarza i barmana cwaniaka co handlowali dolarami i Marlboro? W latach 80-tych nie wpuszczali młodzieży i zwykłych ludzi z ulicy, ale był na nich myk. Mianowicie zamiast dać w łapę 500 zł na wejściu, należało zadzwonić godzinę wcześniej np. z budki telefonicznej i zrobić rezerwację, a wtedy już traktowali Cię "godnie" i wpuszczali bez problemu.

W karcie menu, którą udało się wówczas "zwędzić" za 1000 zł napiwku widnieją takie pozycje jak: biała kiełbasa i kaszanka z cebulką oraz flaki tatar (wyrób własny), sznycel z jajkiem, płonący szaszłyk a'la Dominik, pieczeń z sarny i dzika itp.

Królową wódek oprócz Smirnoffa w latach 80-tych był biały 50% Polonez, a na deser Melba :-)

- wspomina nasz czytelnik Paweł.

Jadały tu koronowane głowy i mafiosi z Pruszkowa

W latach 70. XX wieku „Baszta” święciła triumfy, stając się jednym z najpopularniejszych miejsc w Warszawie. Przy swoich stołach gościła głowy wielu państw, m.in. prezydentów USA, ale też artystów - wśród nich Jane Fondę.

- Robiłam jej nawet zdjęcia. Tata dał mi aparat. Właściwie to był mój pierwszy reportaż fotograficzny – wspomina Julia Staniszewska, dziś fotografka. To właśnie dzięki niej „Baszta” dorobiła się swojej własnej książki. "Restauracja", bo taki nosi tytuł, opowiada historię upadku podwarszawskiej restauracji oraz historię rodziny, która ją prowadziła.

- Ta książka to fotograficzne, bardzo osobiste spojrzenie na „Basztę”. Do moich zdjęć Mikołaj Łoziński napisał opowiadanie. Choć to czysta fikcja literacka, znajdzie się tam kilka prawdziwych wspomnień – dodaje Julia Staniszewska.

 

Wraz z końcem PRL "Baszta" traci swój dawny blask i podupada. Znakomitości nie zaglądają tu już tak chętnie, a stali bywalcy coraz częściej skarżą się na jakość potraw.

Kuchnia "Baszty" przestaje też być unikatowa. Dziczyznę można zjeść w wielu innych, położonych bliżej centrum, restauracjach Warszawy. I podobno tylko Pershing, szef pruszkowskiej mafii od czasu do czasu wpadał po wyścigach coś przekąsić... 

Ostatecznie, w 2009 roku - równo po 50 latach działalności - "Baszta" zamknęła przed gośćmi swoje drzwi. Czy na zawsze? Wygląda na to, że tak. Budynek od lat niszczeje, ma wielu spadkobierców, którzy nie mogą się ze sobą dogadać co do przyszłości budynku. 

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(18)

BalbinaBalbina

35 10

Tandeta i tyle - ot spadkobiercy się nie mogą dogadać i wszystko w ruinie. Najlepiej by było aby tylko im dawać i dawać za nic - z tym iż tatuś już nie żyje. Jeszcze chwila, wjadą spychacze i będzie kolejny biurowiec przy Puławskiej. 17:03, 25.01.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

małamała

5 1

niestety 08:41, 28.01.2020


ESES

29 1

wielka szkoda, że niszczeje. 17:20, 25.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

sklepranczosklepranczo

10 13

za każdym razem gdy przejeżdżam Puławską zastanawiam się czemu straszy ,zastanawiam się czy nie ma chętnego na reaktywację Magda Gessler byłaby tam na miejscu:))) pamiętam jeszcze garmażerkę jak tam była:))
16:32, 26.01.2020

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

atsats

0 0

Gessler to by tam zrobiła tysięczną pierogarnię albo inne polskie smaki typu chamski schabowy i zimnioki. Ona tylko u siebie robi baroko-rokoko, wszędzie gdzie jest rewolucja, to knajpa zamienia się w kolejną iterację mleczaka. 19:32, 13.11.2023


Paweł W-waPaweł W-wa

12 14

A może zawiadomić Naczelnika? Toć to wykapana siedziba dobrej zmiany, a oni mają tyle kasy. 15:48, 27.01.2020

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

małamała

13 5

ale ty pierdoły piszesz 08:40, 28.01.2020


Paweł - W-waPaweł - W-wa

2 7

No prawdę piszę. Przecież siedziba na Nowogrodzkiej to NORA. a tak miło by było, a i Piotr i Paweł blisko 21:02, 26.02.2022


retret

5 10

Naprawde ten gargamel jest projektem Władysława Marconiego?! Moze jest mu tylko przypisywany? Moze go przebudowano po wojnie o te tandetne arkady, rozbudowano o kakofoniczne dobudowki? Gargamelowaty budynek nie ma cech archtektury Władka M., ktory czasem projektowal budynki eklektyczne, ale tak zlego chyba by nie splodzil. Hotel Bristol czy Dom Pod Gigantami to jego sztandarowe dziela. 00:42, 29.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Aldona Aldona

16 1

Pamiętam baszte od dziecka ,pracowała tam moja mama i ciotka. To było ładne miejsce, szkoda że tak niszczeje. Znałam Pana Grzegorza i Michała pamiętam ich dzieci .Dziadek w grobie się przewraca do czego została doprowadzona posiadłość .Była jeszcze siostra tych panów ,która mieszkała w domu obok . Nie wiem jak można doprowadzić do ruiny taki majątek . 11:57, 29.01.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Maria Mariańska Maria Mariańska

16 3

Z Jadąc na cmentarz w Pyrach zawsze spogladam z sentymentem jak tam szalalam na dyskotece a koledzy grali w karty. Jedzenie bylo wtedy dla wybrednych. Jestem optymistka i czekam.na renesans tamtej atmosfery w odnowionych murach.

❤️ Teresa P.


15:12, 14.02.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

BanksterBankster

4 5

Historia jest dla frajerów liczy się kasa luksusowe samochody zegarki egzotyczne wakacje kochanki 09:56, 06.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

łapówałapówa

14 9

Siedziba Platformy Obywatelskiej to jakiś żart, bo jest na czwartym piętrze biurowca… Wyremontować Basztę i podać ośmiorniczki to platformersy zlecą się jak muchy do g.wna. 12:22, 06.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

cela+cela+

12 9

Ale przecież Trzaskowski zapisał Warszawę do organizacji CITES, przez co zobowiązał się, że warszawiacy będą jeść robaki zamiast mięsa i nabiału. Zatem włodarze PO będą mogli w Baszcie objadać się najwyżej karaluchami i stonogami i popijać to wykwintnym winem z dżdżownic. 12:43, 06.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ZmrolZmrol

3 0

Od kiedy Pyry to Ursynów.a sama Baszta jest przy Puławskiej. 07:47, 07.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Tra la la abcdeTra la la abcde

1 0

Od 15 maja 1951 roku 00:19, 08.09.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RobertRobert

1 1

Podobno w czasie II WŚ był tutaj, tj. w podwarszawskich Pyrach w tzw. „domku myśliwskim”, widywany Franz Konrad (oficer niemiecki, wyrachowany grabieżca) i niejaki Julius Jeger (równie ciemny typ), mieszkający wcześniej przed wojną w Warszawie. Ponoć był jakiś układ z Fruzińskimi. Słyszano o szantażu. Okolica w tym czasie była pełna potomków dawnych osadników niemieckich. Mógł się czuć swobodnie. Do dzisiaj można spotkać tam nazwiska brzmiące germańsko. Cała zachodnia linia ul. Puławskiej, aż do samego Piaseczna to niegdysiejsze siedliska Polaków o niemieckich korzeniach. 15:34, 08.10.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

FranioFranio

1 0

Ubecja też bywała. Wiem co piszę 23:55, 05.02.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%