Wraki zajmują miejsca parkingowe i nie tylko. Wystarczą nowe znaki i problem zniknie?

Psują widok, zaśmiecają okolicę i blokują miejsca parkingowe. Wraki na Ursynowie to nie nowość, a nierozwiązywalny od lat problem. Szczególnie dokuczliwy jest on na drogach wewnętrznych, gdzie nie może interweniować straż miejska. - A może tak zmienić charakter drogi? - proponuje nasz czytelnik. Jak się okazuje pomysł nie jest nawet kosztowny.

W ubiegłym roku straż miejska z terenu Ursynowa usunęła prawie ćwierć tysiąca wraków. Jak pokazują statystyki, z roku na rok bezpańskich aut w naszej dzielnicy jest coraz więcej. Blokują miejsca parkingowe i szpecą okolicę. Jeśli stoją na drodze wewnętrznej stają się prawdziwą zmorą dla mieszkańców. Są praktycznie nieusuwalne.

Droga wewnętrzna nie jest bowiem drogą publiczną, nie obowiązuje na niej większość przepisow kodeksu drogowego, a co za tym idzie straż miejska nie może z niej usuwać wraków, bo nie ma do tego prawa. 

Jak to działa w praktyce można zobaczyć na wielu ursynowskich ulicach i parkingach. Proste rozwiązanie tego problemu na np. terenach zarządzanych przez dzielnicę zaproponował nasz czytelnik.

Na zdecydowanej większości dróg wewnętrznych jest porzucony przynajmniej jeden wrak samochodu, z którymi nic nie można zrobić. 

Przykład ulicy Melodyjnej, gdzie na pasie drogi wrośnięty jest od wielu lat fiat, a straż miejska rozkłada ręce. Dlaczego tam, gdzie ustanowiony jest znak "droga wewnętrzna" dzielnica nie zacznie zmieniać organizacji ruchu na "strefę zamieszkania" lub na "strefę ruchu"? 

- pyta mieszkaniec. 

Komplikacje na parkingu

Według Zarządu Dróg Miejskich takie działanie jest nie tylko możliwe, ale też nie wymaga długotrwałej i kosztownej procedury zmiany organizacji ruchu.

- Wystarczy, aby właściciel drogi przemianował jej charakter i postawił nowe znaki. Wówczas ze strefy ruchu lub zamieszkania straż miejska jest zobowiązana do natychmiastowego usunięcia samochodów, które zagrażają bezpieczeństwu - wyjaśnia Jakub Dybalski z ZDM.

Mowa o autach, które mają powybijane szyby lub są otwarte. Natomiast jeżeli samochód "wrasta" w parking, a posiada numery rejestracyjne, procedura jest nieco inna.

- Najpierw poszukiwany jest właściciel takiego auta. Strażnicy muszą spróbować go odnaleźć, upomnieć pisemnie i jeśli nie ma reakcji, dopiero wtedy samochód jest przewożony na parking depozytowy, a właściciel obciążony kosztami całej operacji. Jeśli po auto nikt się nie zgłosi staje się ono własnością miasta - mówi Jerzy Jabraszko z warszawskiej Straży Miejskiej.

Przemianowanie charakteru drogi i postawienie tablic oznaczających strefę ruchu bądź zamieszkania jedynie w części rozwiąże problem z wrakami. Te działania na niewiele się zdadzą, jeśli porzucone auto stoi na parkingu.

- To problematyczna sprawa, ponieważ samochód, który nikomu nie zagraża, nie może być tak łatwo odholowany przez straż miejską. Chroniona jest własność i trzeba w tym przypadku iść do sądu. Zarządca drogi może jednak na własnym terenie podjąć takie działania w interesie pozostałych mieszkańców, nawet jeśli wrak stoi przy drodze wewnętrznej - dodaje Jakub Dybalski.