Zamknij

Małe biznesy znikają z Ursynowa. Ten sklep działał przez 40 lat!

Natalia ZbroińskaNatalia Zbroińska 11:24, 29.08.2024 Aktualizacja: 10:07, 31.08.2024
Skomentuj NZ NZ

Małe sklepy z tradycjami sięgającymi 40 lat po kolei znikają z naszej dzielnicy. Swoje zamknięcie ogłosił właśnie popularny na Natolinie sklep "U Grześków". Biznes wykańczają opłaty za dzierżawę, media oraz konkurencja ze strony sieciówek.

Pan Grzegorz wraz z żoną Urszulą pracowali kiedyś w urzędzie miasta. Prawie 40 lat temu poczuli, że chcą odmienić swoje życie. Postanowili otworzyć sklep na Ursynowie - "U Grześków" - w którym do dziś można było robić zakupy. 

Ja byłem urzędnikiem mianowanym w urzędzie miasta w wydziale spraw wewnętrznych. Żona skończyła liceum i poszła do pracy też w urzędzie miasta. W 1985 roku przeszliśmy na prywatę, postawiliśmy budkę na rogu Lanciego i Migdałowej i tam zaczęliśmy działalność. Lubiliśmy kontakt z ludźmi i służyła nam ta praca. Na początku jeździliśmy syreną z przyczepą na giełdę. Zaczynaliśmy praktycznie od zera. To nas cieszyło, to było coś innego niż w urzędzie

W 1991 roku wygraliśmy przetarg na sklep przy ul. Lasku Brzozowym 2a. Stało się wtedy tutaj w kolejce i po dwie godziny

- opowiada pan Grzegorz i pani Urszula. 

Po czasie do małżeństwa dołączył brat pana Grzegorza. Ursynowski sklep jest więc prawdziwym rodzinnym biznesem z tradycją.

"Koszty nas kładą, człowiek jest starszy i czuje zmęczenie"

Prowadzenie małego osiedlowego sklepu w erze sieci marketów nie jest jednak najprostszym zadaniem. Właściciele "U Grześków" długo się nie poddawali. Aż przyszedł dzień, gdy ze smutkiem poinformowali swoich klientów, że po prawie 40 latach będą zamykać swój sklep. Powody są dwa - zbyt wysokie koszty oraz chęć odpoczynku. 

Dzierżawa terenu jest bardzo wysoka. Osiem tysięcy z hakiem płacimy plus woda, energia. Styczeń, luty w tamtym roku energię mieliśmy 800%. Z naszych klientów to ze 300 osób umarło podczas pandemii. Zmienia się struktura osiedla, dużo jest młodych osób. Mamy wciąż klientów, ale były teraz takie miesiące, że musiałem z emerytury dokładać. Człowiek drży, żeby wszystkie płatności przeszły, by towar był. Codziennie do Bronisz jeździmy, ja albo brat, i świeży towar jest każdego dnia

Poza tym jesteśmy zmęczeni. Mamy szóstkę wnucząt, chcemy im poświęcić czas

- dodaje wzruszony pan Grzegorz.

To była nasza pasja, a nie przymus. Wszystko było dla klientów, zamówienia na święta, na wszystko. 

Trochę przykro, bo człowiek lubi ten kontakt z klientem. My tu nigdy nie byliśmy za karę, tylko dlatego, że chcieliśmy. Koszty nas kładą, człowiek jest starszy i czuje już zmęczenie

- dodaje pani Urszula.

Sklep "U Grześkow" pozostanie otwarty jeszcze tylko do 31 sierpnia. To wiec ostatnie dni na odwiedzenie tego miejsca z klimatem i porozmawianie z sympatycznymi i kontaktowymi właścicielami. 

Koniec sklepu, ale nie koniec "Grześków"

Wielu ursynowian bardzo zasmuciła informacja o zamknięciu lokalu. Mimo że znajduje się on tuż obok dużego supermarketu Frac, to chętnie z niego korzystali i nie wyobrażają sobie osiedla bez "Grześków".

Od lat robię tutaj zakupy. Bardzo mi przykro, że sklep zniknie. To naprawdę duża strata

- mówi Aneta. 

Dla mnie osobiście ten sklep to symbol Ursynowa. Wytrzymał konkurencję pierwszego po SAMie supermarketu Globi i wielu następnych międzynarodowych brandów przez 39 lat. Wielka szkoda, że takie fajne sklepiki z duszą znikają z mapy Ursynowa

- pisze Aleksandra na ursynowskiej grupie. 

Mimo że sklep wkrótce przestanie istnieć, właściciele nie przestaną spotykać się ze swoimi wiernymi klientami. Planują sprzedawać owoce z własnego sadu w okolicy budynku sklepu. O wszystkich szczegółach będą informować na swoim profilu na Facebooku.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(13)

BikeBike

11 24

Gdyby wzdłuż każdej ulicy były drogi rowerowe, a przy takich miejscach stojaki dla rowerów, to niejeden rowerzysta zajrzalby na zakupy. Choćby po wodę czy jabłko. 12:19, 29.08.2024

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

asteraster

6 11

dobrze, że zaraz zaczyna się rok szkolny to dzieci ze szkół nie będą pisały takich *%#)!& komentarzy bo będą w szkole się uczyć, co miejmy nadziej je uchroni przed pisaniem takich głupotek. 14:57, 29.08.2024


Bike Bike

8 5

Pod szkolami zobaczysz rowery i hulajnogi. To rośnie pokolenie rowerzystów. Poszukaj w Internecie filmów na których widać znane twarze korzystające z rowerów. 16:09, 29.08.2024


IrfyIrfy

5 1

@Bike
Nie zajrzałby. Jeżdżę na rowerze ze 400 kilometrów miesięczne. Czasem więcej. Praktycznie na każde zakupy i w ogóle wszędzie, niezależnie od pory roku. Jeżdżę tak dlatego, że rower jest szybki, pozwala się rozruszać, nie trzeba stać w korkach, szukać miejsca parkingowego albo martwić się, ile miasto zedrze ze mnie za to zaparkowanie. Ale żadnego jabłka w jakimś tam przydrożnym warzywniaku nigdy nie kupuję. Jeżeli jadę po zakupy, to ściśle wyznaczoną trasą - dom - sklep - dom. Jeśli jadę coś załatwić, to zwykle też nie marudzę po drodze. A już na pewno nie zatrzymuję się, żeby kupić jabłko w murowanym warzywniaku. Bo musiałbym ten rower gdzieś przywiązać, czego mi się nie chce, skoro mogę kupić "z marszu" ze straganu na chodniku, jak już naprawdę nie mogę się obyć bez owocu. 16:20, 29.08.2024


IrfyIrfy

12 7

Zwykła kolej rzeczy. Takich warzywniaków typu Bronisze-stragan trochę się jeszcze ostało, ale większości zostały zastąpione przez stoiska na chodniku, obsługiwane zwykle przez cudzoziemców z szeroko pojętego Wschodu. Z całym szacunkiem dla tego typu przybytków, nie są one w żaden sposób wyjątkowe. Warzywniak z artykułu utrzymywał pana Grzegorza przez kilkadziesiąt lat i chwała mu za to. Ale żaden unikat to nie był. Rozumiem, gdyby to była jakaś lokalna wędzarnia czy piekarnia z zupełnie unikatowym asortymentem. Wtedy można by powalczyć o jakieś zniżki albo dopłaty za utrzymanie lokalnego kolorytu. Ale nie. Bronisze, jak w całym mieście. Co więcej, pan się zestarzał a dzieci jak widać mają inną koncepcję na zarabianie pieniędzy. 16:13, 29.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

jac.jac.

24 3

Przykro patrzeć jak kolejne sklepy spożywcze upadają i w ich miejscu (najczęściej) wykwita kolejna żabka, która to sieć jest rakiem polskiego handlu.

Każdy sklep w okolicy ma ten sam zestaw produktów, z czego jeśli odejmiemy mleko, mąkę i parę innych półproduktów, większość jest niezdrowa i w zasadzie bez szkody można by ich zakazać.
17:09, 29.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Ks RobakKs Robak

6 1

Wszyscy piszecie o wyjątkowości a raczej jej braku a to po prostu kwestia tego, że wolicie tani chłam w markecie bo łatwiej, szybciej i wszystko w jednym miejscu. Już nieważne czy pomidor smakuje jak pomidor. Ważne że można go kupić z majtkami za 4,99. Ceny tu i tu podobne, pomidor w Lidlu często w tej samej cenie ale gorszej jakości. Problem, który jest wszędzie więc również na Ursynowie to ceny najmu. Najmniejszy lokal w piwnicy, bez wody i toalety to minimum 1500-2000zl. Dolicz zusy, opłaty, podatki, prąd, inne i robi ci się 4-5k samych podstawowych kosztów. To ile klient ma zapłacić za to żeby coś od ciebie kupić? To już lepiej stolik, obrusik i sprzedaż uliczna jak w latach 90tych. Mandat raz w miesiącu pójdzie w koszty. Taniej wyjdzie. Słupa się zatrudni. Zysk podobny a stać nie trzeba. O takie polskie... 10:01, 30.08.2024

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

BoomBoom

4 2

Czyli znowu zdecydował rynek. Co za zaskoczenie 🤣🤣🤣
Nie ma sensu konkurować takim samym towarem z sieciami, ale można próbować znaleźć sobie niszę rynkową. 11:06, 30.08.2024


Sławek KabatySławek Kabaty

2 1

Boom - ZUS, podatki, cena prądu - to czynniki rynkowe ??? 13:42, 30.08.2024


BoomBoom

2 1

Te opłaty dotyczą wszystkich sklepów.
Czynniki rynkowe to zachęcanie klientów do zakupów. 14:38, 30.08.2024


alisterkabatalisterkabat

0 3

Płakać nie ma co. Ale - po pierwsze to kwestia 'kolorytu" dzielnicy, a na tym wyjątkowość wielu dzielnic w miastach Europy jest zbudowana od lat, po drugie - prędzej, czy później wszyscy będziemy jeść para-food z żabek i biedronek. Taki los wielkomiejskich. Generalnie Ursynów pikuje w dół pod każdym względem. I chwała deweloperom :)
15:03, 31.08.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

KogKog

2 0

Nie mylmy podstaw: supermarket to np. Leclerc - SUPERmakety to bardzo duże obiekty handlowe. Dla porównania Auchan to HIPERmarket (gigantyczny sklep, w którym jest wszystko co potrzebne do życia). FRAC chce być delikatesami, ale towar ma tylko w ok.10% delikatesowy, bazuje na banalnych towarach, dostępnych wszędzie dookoła, wiec jest bardzo wygodnym, przestronnym, dużym sklepem osiedlowym. Szkoda. 19:44, 31.08.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

BoomBoom

0 0

Podział na supermarkety i hipermarkety jest robiony wedle ich powierzchni, a nie rodzaju sprzedawanego towaru. Typowe Biedry czy też Lidle i też ten Frac nie przekraczają ok. 1200-1300 m2 (choć Lidl ma też jedną większą formatkę. Natomiast hipermarkety mają powierzchnię sprzedaży powyżej 2500 m2. Te największe przekraczały 10.000 m2. 22:02, 31.08.2024



Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu haloursynow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%