O oszukanych ludziach, którzy kupili mieszkania w inwestycji "Zakątek Cybisa" i nie otrzymali swoich lokali w terminie, pisaliśmy wielokrotnie. Ponad 100 lokatorów miało się wprowadzić do własnych, upragnionych "M" najpóźniej w 2015 roku. Deweloper zaczął mieć kłopoty z wierzycielami. Długi narastały, spółka nie była w stanie wykupić obligacji, ani dokończyć budowy.
W 2016 roku deweloper znalazł się pod nadzorem kancelarii restrukturyzacyjnej, pół roku później okazało się, że nowy zarząd nie wypełnia zobowiązań, a kancelaria zrezygnowała z prowadzenia postępowania, które ostatecznie sąd umorzył.
Teraz prokuratura podsumowuje wielowątkowe i trwające wiele lat śledztwo w sprawie działalności Włodarzewskiej, działania na szkodę spółki przez zarządy oraz współwłaścicieli, a także możliwości oszustwa wobec nabywców mieszkań.
Jak poinformował "Puls Biznesu", łódzka prokuratura postawiła zarzuty byłemu prezesowi i głównemu udziałowcowi Włodarzewskiej Jerzemu S. Śledczy zarzucili mu niegospodarność, oszukanie nabywców mieszkań i działania na szkodę wierzycieli. Podejrzanych jest łącznie 10 osób, w tym jego żona i matka.
Śledczy przedstawili zarzuty pięciorgu członkom rady nadzorczej Włodarzewskiej: Beacie F.-S. (żonie Jerzego S.), Jadwidze S. (matce Jerzego S.), Marcinowi M., Jolancie D., Dorocie K. - W każdym przypadku chodzi o udaremnianie zaspokajania wierzycieli i faworyzowanie niektórych z nich kosztem innych
- powiedział Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Do listy oskarżonych dołączyli także: Mateusz S. i Jarosław B., którzy w 2016 r. zastąpili Jerzego S. i Krzysztofa K. w rolach prezesa i wiceprezesa Włodarzewskiej, a także Marek R., który sprawował nadzór nad realizacją robót budowlanych w Zakątku Cybisa - dodaje dziennik "Puls Biznesu".
Prokuratura sprawdzała także wątek udaremniania zaspokojenia wierzycieli i faworyzowanie jednych z nich kosztem innych, niezgłoszenie wniosku o upadłość czy zatajanie informacji przed nadzorcą sądowym.
- Po kilku latach obszernego i wielowątkowego postępowania śledczy uznali, że doszło do popełnienia ich wszystkich - napisał "Puls Biznesu". Dwaj byli członkowie zarządu Włodarzewskiej - zdaniem śledczych - dopuścili się dodatkowo poświadczenia nieprawdy w dokumentach.
Śledztwo prokuratury zostało przedłużone do września. Prokuratura nie ujawnia szczegółów. Niewykluczona jest modyfikacja już postawionych zarzutów oraz nowe akty oskarżenia.
Sąd ogłosił upadłość warszawskiego dewelopera we wrześniu 2017 roku. Na lodzie pozostało około 100 nabywców lokali w inwestycji "Zakątek Cybisa". Wielu z nich znalazło się w bardzo złej sytuacji finansowej - musieli spłacać kredyty na mieszkanie i jednocześnie wynajmować inne, by gdzieś mieszkać.
- W tej chwili mam ok. 400 tys. złotych kredytu do spłacenia, płacę też za wynajem mieszkania, choć od dwóch lat powinnam już tu mieszkać - mówiła nam kilka lat temu pani Anna, jeden z wierzycieli dewelopera. - Ja mam 500 tysięcy do spłaty, stracone wszystkie oszczędności i jeszcze wynajmuję mieszkanie, które zdążyłam sprzedać - dodawała inna klientka "Włodarzewskiej".
Kilkoro klientów ursynowskiego dewelopera ogłosiło upadłość konsumencką. Przedstawiciele stowarzyszenia nabywców, które powstało, mówili, że bankructwo "Włodarzewskiej" kosztowało ich utratę zdrowia. Oskarżali kolejne zarządy spółki o celową defraudację majątku - w sumie ok. 100 mln złotych.
Decyzja o ogłoszeniu upadłości ucieszyła nabywców. Mieszkańcy liczyli, że inwestycję kupi i dokończy inny deweloper. Tak się stało. Budowę przejął warszawski deweloper Profbud, który dość szybko ukończył inwestycję. Dziś w Zakątku Cybisa mieszkają ci, którzy wytrzymali gehennę z upadłym deweloperem.
[ZT]7384[/ZT]
[ZT]13983[/ZT]
Guział16:48, 13.05.2024
Ciekawe czy badali udział pana Guziała....
HB20:07, 07.06.2024
I tak przygladalismy sie przez wiele lat jak ten pustostan stal i niszczal z otwartymi otworami okiennymi bez zabezpieczen i zaslanial widok i horyzont sasiadom Niezla tam musi byc zgnilizna w scianach Osobna sprawa sadowa powinna byc wobec urzednikow spni Jary, ktorzy pozwolili na ta budowe w srodku osiedla
4 0
Jeśli już, to raczej udział ówczesnej prezydent, bo to urzędnicy z urzędu miasta wydali decyzję o pozwoleniu na budowę, a nie urzędnicy z dzielnicy.
0 4
A co ma wspólnego organ wydający pnb z niegospodarnością szefa spółki deweloperskiej?