„130 metrów niedasizmu”. Mieszkańcy zmęczeni brakiem działań ze strony władz Warszawy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Brakujące 130 metrów drogi, która połączyłaby Wilanów z Ursynowem, wybudują sami.

Ulica Branickiego dzieli się na dwie części. Do ul. Ledóchowskiej jest asfalt, potem 130 metrów gołej ziemi, a potem znowu nowy asfalt, jeszcze nieprzejezdny, wybudowany w ramach POW, ciągnący się do ul. Płaskowickiej. Miasto przez ostatnie lata nie kwapiło się do uzupełnienia brakującego odcinka. Wychodziło z założenia, że zrobi to dopiero po zakończeniu prac przy obwodnicy. 

Jeszcze przed ostatnimi decyzjami w sprawie budowy 130 metrów łącznika między Ursynowem a Wilanowem na ratunek ruszyli społecznicy. Środowisko pasjonatów warszawskich inwestycji, korzystające z bogatego w informacje o wszelkich inwestycjach portalu skyscrapercity.com, zorganizowało akcję „Czyn społeczny – 130 metrów niedasizmu”, która ma udowodnić władzom Warszawy, że jeśli nie urzędnicy, to mieszkańcy poradzą sobie z problemem.

Ubrani w kamizelki odblaskowe i uzbrojeni w łopaty mieszkańcy udali się na nieistniejący odcinek Branickiego i rozpoczęli symboliczne prace budowlane.

- Coś takiego ma potencjał, żeby wywołać trzęsienia ziemi na biurkach kilku okolicznych oficjeli – pisze jeden uczestników wydarzenia pod opisem akcji.

Szpadle, spraye, oświetlenie

Chętnych do pracy nie brakowało, zwłaszcza, że cała akcja odbywała się w szczytnym celu.

- Ja osobiście chętnie przyjadę ze swoim szpadlem (siekierkę też mogę wziąć) na czyn społeczny połączenia Ursynowa z Wilanowem – deklarował jeden z uczestników.

Ktoś zabrał nawet ze sobą maszynę do malowania linii na boisku, za której pomocą wymalowano równe linie wyznaczające trasę. Zadbano także o "oświetlenie" drogi. Wzdłuż niej wbite zostały w ziemię ok. 30 centymetrowe lampy. W ten sposób mieszkańcy zrobili to, czego nie potrafiły władze Warszawy.

Na szczęście te ostatnio się zreflektowały. Radni miejscy przyznali pieniądze na tę inwestycję, dzielnica Wilanów złożyła wniosek o pozwolenia na budowę i w drugim kwartale jezdnia ma być gotowa. 

Dlaczego tak długo czekano z tą inwestycją? Sytuację próbuje tłumaczyć wiceburmistrz Wilanowa Bartosz Wiśniakowski.

- Wniosek i decyzja ZRiD (czyli rodzaj pozwolenia na budowę - dop. redakcji) rodzą z dnia na dzień konsekwencje finansowe z tytułu odszkodowań. Z uwagi na dyscyplinę finansów publicznych zadziałaliśmy tak szybko, jak to możliwe, czyli dzień po tym, kiedy przyznano nam finansowanie na tę inwestycję. Wcześniej, licząc na środki, przygotowaliśmy dokumentację projektową - poinformował.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z "BUDOWY" BRANICKIEGO:

[ZT]17474[/ZT]

[ZT]17585[/ZT]