Nocna akcja sztabu Nawrockiego. Plakaty przy szkołach, rodzice oburzeni

Plakaty kandydata na prezydenta zawisły na ogrodzeniu szkoły przy ul. Wokalnej oraz przedszkola przy Telekiego. Rodzice są oburzeni. - Tyle politycy mówią o apolityczności i braku ideologii w szkołach, a ich sztaby agitują na terenie placówek oświatowych?! - dzwoni do nas czytelniczka. Czy komitet Karola Nawrockiego złamał prawo?

Do wyborów kilka dni, więc sztaby obu kandydatów dwoją się i troją, by zachęcić do głosowania. Sztabowcy z PiS w nocy z wtorku na środę przeprowadzili akcję wieszania dodatkowych plakatów z Karolem Nawrockim na terenie całej dzielnicy. Tak się zapędzili, że jego wizerunek umieszczono nawet na specjalnych tablicach służących do wywieszania obwieszczeń Państwowej Komisji Wyborczej. Ustawiła je dzielnica przy lokalach wyborczych (a więc także przy szkołach i przedszkolach) z wyraźnym zaznaczeniem, że wieszanie tam innych plakatów jest zabronione, a złamanie tej zasady grozi karą administracyjną.

- Dla sztabów przeznaczyliśmy 20 specjalnych tablic tylko na plakaty z kandydatami w różnych punktach dzielnicy - mówi burmistrz Robert Kempa.

Choć różna jest interpretacja przepisów kodeksu wyborczego, zabroniona jest agitacja na terenie placówek oświatowych. Tej zasady najpewniej wieszający plakaty nie złamali - tablica znajduje się na płocie placówki. Na pewno jednak plakatów Nawrockiego nie powinno być na tablicach przeznaczonych wyłącznie dla komisji wyborczych. Mówi o tym art. 110 kodeksu wyborczego.

Rano odkryliśmy, że plakaty jednego z kandydatów zostały umieszczone na tablicy przy naszej szkole. Odbieramy sygnały od oburzonych rodziców, sami też nie chcemy być kojarzeni z polityką, ale nie możemy sami zerwać tych bilboardów. Ktoś niezorientowany w sytuacji mógłby stwierdzić, że niszczymy mienie komitetu wyborczego lub - co gorsze - zrywamy jednego kandydata, bo popieramy innego. A my nie chcemy się mieszać do polityki

- słyszymy w sekretariacie Szkoły Podstawowej nr 319 przy ul. Wokalnej.

Obawy szkoły są uzasadnione. Zgodnie z art. 67§1 kodeksu wykroczeń, uszkadzanie lub usuwanie ogłoszeń wystawionych publicznie podlega karze aresztu albo grzywnie do 5000 złotych. Paradoksalnie, instytucja oświatowa stała się zakładnikiem sytuacji – choć prawo zabrania umieszczania plakatów na jej terenie i na tablicach komisji, nie może samodzielnie usunąć ich bez narażenia się na konsekwencje prawne.

Nocna akcja sztabu Nawrockiego. Plakaty przy szkołach i przedszkolach

Karol Nawrocki uśmiecha się do przechodniów z tablicy, na której wisieć nie powinien, również w innym punkcie Ursynowa - przy przedszkolu na Pala Telekiego na Kabatach.

Po prostu porażka! W szkole się po prostu takich rzeczy nie powinno wieszać! Na szkolnym płocie, a tym bardziej na tablicy ogłoszeń wydzielonej do ogłoszeń komisji wyborczej. 

Tyle ci politycy mówią o zakazie sprowadzania idelogii do szkół, a właśnie prowadzą agitację przy szkołach

- mówi nam oburzona czytelniczka, która zadzwoniła do naszej redakcji z prośbą o interwencję.

Szkoła z Wokalnej aż czterokrotnie informowała rano ratusz o tym nadużyciu, do popołudnia nikt jednak nic nie zrobił. Nic dziwnego, bo jak informuje Paweł Szatkowski z delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Warszawie, w takich przypadkach należy zawiadamiać wyłącznie organy ścigania - czyli policję lub straż miejską.

My, ani inne urzędy, nie mają uprawnień ani ludzi do ścigania naruszeń kodeksu wyborczego. Jeśli mamy podejrzenie, że złamano przepisy, powinniśmy zawsze powiadomić organy ścigania

- mówi urzędnik KBW.

Z opisu dwóch przypadków ze środy urzędnik wnioskuje, że mogło dojść do naruszenia przepisów przez komitet wyborczy Karola Nawrockiego, bo plakatów nie wolno rozlepiać na tablicach przeznaczonych dla ogłoszeń urzędowych. Jest to wyraźnie napisane na tablicy.

Jak wspomnieliśmy, dość nieprecyzyjne są za to zapisy kodeksu w sprawie agitacji w obrębie samych placówek oświatowych. 

Zabroniona jest agitacja na terenie szkół wobec uczniów, czyli w budynku szkoły. Nie może być zatem sytuacji, żeby sobie chodził jakiś komitet i rozdawał ulotki w szkole. 

Ale już jak gdzieś na ogrodzeniu plakat sobie wisi i jeszcze jest zgoda zarządcy, to zmienia to postać rzeczy

- mówi Szatkowski.

Po południu szkoła zawiadomiła straż miejską o incydencie. Do strażników będzie należała decyzja o tym, czy je ściągnąć i czy doszło do naruszenia przepisów wyborczych.

Pytany przez nas o całe zamieszanie radny Mateusz Rojewski z PiS stwierdził, że sam pozrywa te plakaty wieczorem.

- Najwyraźniej, ktoś, kto je wieszał, nie zauważył kartki z zakazem wieszania ogłoszeń innych niż wyborczych - kwituje, zaznaczając, że w innych miejscach plakaty wiszą zupełnie legalnie.

*****************

Masz dla nas temat? Masz zdjęcia lub filmik? Chcesz przekazać informację? Pisz:  [email protected] lub dzwoń tel. 600 44 11 76. Możesz też użyć formularza Alert 24. Zapewniamy anonimowość.