"Plastikowy" Trzaskowski i "dobry" Mentzen. Gliński "zagrzewał" Ursynów przed wyborami

"Plastikowy" Trzaskowski jest dużym zagrożeniem, a Mentzen jest dobrym zjawiskiem dla PiS - mówił na spotkaniu z mieszkańcami Ursynowa prof. Piotr Gliński z PiS. Przyjechał do dzielnicy zagrzewać członków partii do aktywności w kampanii wyborczej. Co z tego wyszło?

Były wicepremier przyjechał na Ursynów w ramach akcji, którą PiS rozpoczął w ubiegłym tygodniu po zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Posłowie PiS jeżdżą po kraju i próbują przekonać elektorat do głosowania na Karola Nawrockiego. Gliński w sali Domu Kultury "Stokłosy" wypełnionej przez ok. 40 głównie starszych osób na początku zrobił wykład o polityce kulturalnej obecnego rządu. "Złej, zbrodniczej, antypolskiej".

Prowadzący spotkanie radny Mateusz Rojewski próbował przekierować tematykę na to, co dzieje się w Warszawie pod rządami Rafała Trzaskowskiego. Publika wyraźnie się ożywiła. Były wicepremier obarczał władze miasta winą m.in. za niewybudowanie pomnika Bitwy Warszawskiej 1920 na placu na Rozdrożu oraz gmachu Polskiej Opery Królewskiej przy Łazienkach Królewskich. - Pałac Saski też tylko formalnie budują - mówił.

"Mentzen jest dla nas czyśccem"

Tematyka przeszła na wybory. Wśród członków PiS dało się wyczuć powątpiewanie w zwycięstwo Karola Nawrockiego i rozczarowanie sondażami mówiące o mijance ze Sławomirem Mentzenem z Konfederacji. Gliński przestrzegał przed wiarą w te sondaże.

To jest bzdura, że Mentzen wchodzi do drugiej tury. Natomiast jest faktycznie pewne zjawisko, które się nazywa Menzten i to wcale nie jest złe zjawisko. Jednak nie wejdzie do drugiej tury z wielu powodów strukturalnych

- ocenił polityk PiS.

Wg Glińskiego Mentzen, będący znacznie bliżej poglądów konserwatywnych, "pracuje" także na Nawrockiego.

Mentzen w tej chwili jest takim czyśćcem dla nas, bo 100 razy lepszy jest Mentzen od Hołowni, który nas załatwił w wyborach w 2023 roku. Zauważmy, że Hołownia zebrał ten elektorat kompletnie labilny, niepolityczny

- mówił.

Gliński tłumaczył wyborcom PiS, dlaczego kandydatem partii został Nawrocki. - Z jednego podstawowego powodu - my mamy poczucie, że musimy wychodzić poza obszar ścisłej polityki Prawa i Sprawiedliwości. Nie da się wszystkiego wygrać samemu, musimy być otwarci. Jest kandydatem, który nie jest bezpośrednio z naszego środowiska politycznego, nie jest członkiem partii - przekonywał były wicepremier.

Na razie sondaże nie dają podstaw do mówienia, że Nawrocki poszerza bazę wyborczą PiS. Socjologowie właściwie dziwią się, że wciąż ma on niższe poparcie niż ta partia, a część wyborców PiS go nie zna.

Gliński wierzy jednak, że większość wyborców Mentzena da Nawrockiemu w drugiej turze zwycięstwo. 

- Dla nas natomiast nieszczęściem jest związane z tym "Plastikowym" Trzaskowskim, że on jest postrzegany przez wielu ludzi, jako coś "teflonowego", który niestety odbiera głosy - ubolewał ex-wicepremier.

"Między Lidlem a Instytutem Goethego"

Gliński podsycał w słuchaczach fobie antyniemieckie, bił w wielkie dzwony, mówiąc, że to najważniejsze wybory.

To jest kwestia być albo nie być dla przyszłych pokoleń. Jeżeli nie wybierzemy tej polskości w wymiarze bezpieczeństwa, gospodarstwa, kulturowo-tożsamościowym, to Polska zginie, a szanse naszej młodzieży będą mizerne

- oceniał. 

Przeciwnikom politycznym odmawiał patriotyzmu. Stronę rządową wielokrotnie i jej rządy wielokrotnie określał słowami: "bolszewia" czy "zdrajcy", "zdradziecką hołotą". Gliński straszył w swoim wykładzie, że "gdy wygra Trzaskowski, Polska zniknie".

Krótko mówiąc, 90% narodu będzie między Lidlem a Instytutem Gothego i nic innego nie będzie w sensie perspektyw rozwojowych dla kolejnych pokoleń

- wieszczył polityk. 

Spotkanie w swojej atmosferze przypominało stypę, a nie promocję kandydata. Gliński niby zachęcał do popierania Nawrockiego, ale tak naprawdę z rezygnacją opowiadał o - w jego przekonaniu - "zwijaniu Polski".

Nasi rodzice, nasi dziadkowie mieli gorzej. (...) Mamy wspaniałą broń, którą jest satyra, dowcip i śmiech i tyle. No szkoda tej Polski, ale musimy ją podtrzymywać, to jest nasz obowiązek

Nutkę optymizmu Gliński wykrzesał z siebie dopiero pod koniec spotkania, odrzucając sugestię jednego z sympatyków PiS, że wybory mogą zostać sfałszowane. - Wygrajmy choćby jednym głosem! - apelował. 

- Proszę Państwa o wsparcie, o ciężką pracę i o pogodę ducha. Bo my wygrywamy z tą pogodą ducha. Oni są smutni i beznadziejni. Nie mają ani programu, ani wartości. Tylko potrafią się tej niemieckiej spódnicy trzymać - skwitował swoje wystąpienie Piotr Gliński.