To sytuacja nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu. Ursynów likwiduje oddziały przedszkolne w kolejnych podstawówkach, bo nie ma chętnych. Ich los przesądziły też przepisy przeciwpożarowe, które nakazują przystosowanie sal do aktualnych wymogów. A wielu pomieszczeń w szkołach po prostu nie da się i nie opłaca przebudowywać.
Formalnie od 31 sierpnia 2024 roku znikną oddziały przedszkolne w siedmiu szkołach na Ursynowie: SP 81, SP 310, SP 313, SP 319, SP 323, SP 336 i SP 384. W każdej z tych podstawówek już w ubiegłym roku próbowano otworzyć po jednej klasie, ale dzielnicy to się nie udało. Podczas naboru w większości przypadków podania złożyło po... jednej osobie albo w ogóle nie było chętnych! Najgorsza sytuacja była w obwodzie szkoły przy ul. Puszczyka, gdzie nie zgłosił się ani jeden rodzic w tzw. pierwszej preferencji.
Jedynie w szkole nr 336 przy Małcużyńskiego do oddziału liczącego zgodnie z przepisami 25 miejsc, zgłoszono trzynaścioro dzieci, a ostatecznie dzielnica uruchomiła tę klasę z 17 uczniami. W przyszłym roku oddział ten i tak zniknie, bo sytuacja demograficzna wskazuje, że w ogóle nie będzie chętnych.
Co się dzieje, że oblegane niegdyś oddziały, dziś świecą pustkami? Podstawowy powód to demografia. Dzieci w wieku przedszkolnym jest o wiele mniej niż w poprzednich latach, a w kolejnych lepiej nie będzie.
Liczba rodziców, którzy decydują, że ich dziecko jako pięciolatek jest przygotowane na oddział w szkole, w takiej sytuacji jest ograniczona. Dzieci w tym wieku są na bardzo różnym etapie rozwojowym. Jedno jest gotowe pójść do przedszkola w szkole, drugie nie
- wyjaśnia przyczyny słabego zainteresowania oddziałami przedszkolnymi w szkołach burmistrz Ursynowa Robert Kempa.
Moim zdaniem, ostatecznie, przedszkola w szkołach się nie przyjęły. Chyba każda mam chce przedłużyć dziecku beztroski czas przedszkolny w dotychczasowym przedszkolu. Powstało mnóstwo prywatnych przedszkoli opłacanych przez miasto, więc moją córkę na przykład posłaliśmy do niepublicznej placówki, gdzie ma fajny, oryginalny program zajęć, którego nie kontynuowałaby w szkole podstawowej
- mówi Anna, mama uczennicy przedszkola.
Inna sytuacja była w 2015 roku, gdy pierwsze dzieci 6-letnie, zamiast do "zerówek" trafiły do pierwszych klas. Nie wszyscy rodzice decydowali się na posłanie dziecka do szkoły, były trudności z dostaniem się do przedszkoli, a w podstawówkach dzielnica tworzyła niewiele miejsc przedszkolnych - wówczas tylko w trzech szkołach.
- Rodzice pytają przede wszystkim o organizację oddziału przedszkolnego dla sześciolatków. Te 70 miejsc to za mało, do nas telefon dzwoni cały czas - mówiła nam w tamtym czasie Alicja Patalas, dyrektorka szkoły nr 313.
- Postawiono nas pod ścianą, bo na Ursynowie powstaną oddziały przedszkolne tylko w trzech szkołach, w jakichś odległych miejscach. Ja mieszkam na Kabatach, musiałabym zesłać dziecko na rok do obcych dzieci, obcej pani i po roku zabrać je, a to dla dziecka bardzo duży stres. Gdybym miała taką możliwość zostawiłabym swoje dziecko w zerówce - skarżyła się pani Dominika, mama sześciolatka.
Przez osiem ostatnich lat doszło do zmiany sytuacji o 180 stopni. Dziś dzielnica ma nadmiar miejsc w przedszkolach.
- Wówczas ratowaliśmy się otwieraniem oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych, bo brakowało nam po 150 miejsc w samych przedszkolach. Najgorzej było po "deformie" minister Zalewskiej w roku szkolnym 2016-2017 - wspomina burmistrz.
Dziś dzielnica ma 156 wolnych miejsc w przedszkolach. Wg analizy urzędu dzielnicy w najbliższych latach ta nadwyżka sięgnie ponad 1,6 tys. miejsc w następnym roku szkolnym i 2 tys. w kolejnym.
Sytuację w przedszkolach w ostatnich latach znacznie poprawił miejski program finansowania pobytu dziecka w niepublicznych placówkach. Te powstawały jak grzyby po deszczu, stanowiąc konkurencję dla publicznych przedszkoli. Dobrze, że tak się stało, bo nawet uwzględniając sytuację demograficzną, same przedszkola dzielnicowe nie byłyby w stanie zaspokoić potrzeb.
Argumentem dodatjowym za ostateczną likwidacją sal przedszkolnych w szkołach jest dla samorządów mijający okres przejściowy na ich dostosowanie do nowych wymogów przeciwpożarowych.
- Nie ma sensu ich dostosowywać, inwestować po pół miliona w każdą lokalizację, tylko po to, by mieć hipotetyczną gotowość na nowych uczniów, których ostatecznie nie będzie - mówi burmistrz Kempa.
Na razie działać będą oddziały przedszkolne m.in. w największej ursynowskiej podstawówce - nr 340 przy Lokajskiego czy integracyjne oddziały w szkole przy Teligi.
W ubiegłym roku dzielnica zlikwidowała filię Przedszkola nr 201 "Misia Ursynka" przy Polnej Róży. Powody byłe te same co w przypadku szkolnych oddziałów - demografia i brak chętnych Duży lokal przeznaczono na utworzenie nowej filii Ursynoteki. Inwestycja ta rusza w tym roku.
zła decyzja07:41, 05.01.2024
Trzeba pamiętać, że tak jak w innych krajach będzie się i u nas stopniowo zwiększać liczba osób, które wybiorą nasz kraj na swoje nowe miejsce do życia. Wielu naszych gości przybędzie z dziećmi. Co wtedy? Na szybko będziemy tworzyć przedszkola.
do zła decyzja10:49, 06.01.2024
Naszych gości? Chyba twoich. Weź ich do siebie do domu i z nimi mieszkaj.
Pani Maria z Kazury11:34, 06.01.2024
Polska wymiera. Coraz więcej słuchać na ulicach obcych języków. Sami tego chcieliście to teraz macie. Na Ursynowie coraz więcej muzułmanów z Azji Centralnej. Zaraz za Ukraińcami zatęsknimy.
5 6
Jak PiS otworzył granice to skąd zdziwienie? I żadna Polska nie wymiera, jedynie zmienia się struktura mieszkańców.
4 3
Prawdziwa Polska wymiera. Ci którzy tu nadejdą to nie będą Polacy, a tylko mieszkańcy Polski.
5 4
A jaka to jest ta prawdziwa Polska? Ten homogeniczny twór z PRLu po wielu wysiedleniach i prześladowaniach czy też ta od wieków wielokulturowa?
3 3
@zjeBoom, odrób lekcje historii, wielokultorowość a zwłaszcza ta przymusowa zawsze prowadziła i będzie prowadzić do zagłady.
3 5
I to ty mnie będziesz tej historii uczył? Ciekawe 🤣 Zacznij najpierw od siebie.