Mama ucznia z podstawówki przy ul. Dembowskiego poskarżyła się dziennikarzom "GW" na duże różnice w cenach za obiady szkolne na Ursynowie.
- Za jeden obiad w miesięcznym abonamencie, a dokładnie zupę z drugim daniem, ale małym, płacę 18,5 zł. Zestaw z dużym drugim daniem to koszt 19,5 zł - opowiadała "Gazecie" pod koniec listopada Ewa, mama ucznia Szkoły Podstawowej nr 322 przy ul. Dembowskiego. - Miesięcznie to naprawdę duże kwoty, ponad 400 zł. Trudno zrozumieć, dlaczego my płacimy aż tyle, podczas gdy gdzie indziej na Ursynowie obiad dwudaniowy kosztuje 7 zł.
Różnice między szkołami są duże i zależą od tego, czy obiady gotuje zewnętrzna firma cateringowa, czy kuchnia szkolna. Tam, gdzie są własne kuchnie, koszt obiadu wynosi od 7 do 10 złotych. Ale w ośmiu na 39 ursynowskich przedszkoli i podstawówek obiady gotują ajenci. I tu cena wynosi od 12,50 do 19,50 złotych. Czyli nawet dwa razy więcej.
Po interwencji rodziców ceny w szkole przy Dembowskiego nagle spadły. Firma Gastro Team obniżyła ceny na stołówce za duże dania do 14-15 złotych. Co się stało?
Okazuje się, że ceny obiadów spadły, bo szkoła po interwencji rodziców obniżyła firmie stawkę czynszu za kuchnię. - Na Ursynowie są dość duże stawki czynszów, a w szkole przy Dembowskiego jest jeden z większych czynszów - mówi "Gazecie Wyborczej" menadżer z firmy Gastro Team.
- Stało się jasne, że w cenie obiadu pokrywamy nie tylko wsad do kotła, ale też pensje kucharek i czynsz za kuchnię, czyli zysk, jaki ma z tego szkoła czy może dzielnica - mówi dziennikarzom pani Ewa.
W jednych szkołach, które zatrudniają własne kucharki, rodzice płacą tylko za produkty do obiadów, a w innych finansują też pozostałe koszty Jest też inna kwestia. Są dzieci, których rodziców na obiady nie stać. Wtedy finansuje je gmina, czyli my, podatnicy. Jako rodzice uczniów jedzących obiady płacimy więc podwójnie, ten pieniądz krąży w jakiś dziwny sposób. Uważam, że trzeba wprowadzić rozwiązanie systemowe. Tak, by wszystkie dzieci był traktowane równo, według tych samych zasad. Inaczej będzie dyskryminacja
- dodaje mama dziecka z SP 322 na Dembowskiego.
Dzielnica zapowiedziała obniżenie ceny obiadów także w innych szkołach, w których gotują ajenci. Cena pełnego obiadu ma spaść do ok. 15 złotych.
Nadal jednak jedni rodzice będą płacili więcej za posiłki, a inni mniej. Zgodnie z prawem wszyscy powinni pokrywać tylko cenę "wsadu do kotła". Problem jest ogólnopolski, bo znowelizowane we wrześniu ubiegłego roku prawo oświatowe mówi, że szkoła "może", a nie musi prowadzić stołówkę. Dochodzi więc do zróżnicowania praw rodziców w zależności od tego, czy szkoła sama prowadzi kuchnię, czy zleca to podmiotowi zewnętrznemu.
W tej sprawie interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, ale zmiany w prawie rodzice się nie doczekali. W raporcie NIK z 2017 roku odnotowano, że spadek liczby dzieci korzystający z obiadów w szkołach był największym tam, gdzie gotowały firmy cateringowe.
Pozostaje jeszcze kwestia czynszów dla firm cateringowych za prowadzenie kuchni. Wg rzecznika stołecznego ratusza Jakuba Leduchowskiego, szkoły mogą stosować obniżkę do 90 proc. Nie wszystkie się na to decydują, a to wpływa na cenę obiadu.
Więcej w artykule "Gazety Wyborczej".
[ZT]3190[/ZT]
2 3
Przez 30 lat "wolnej" Polski Tusków i Kaczorów w Polsce zamknięto setki szkolnych stołówek. Za komuny opłata za posiłek była symboliczna albo wcale. W ciągu tych dekad "wolności" doczekaliśmy się 400 tysięcy bezdomnych, milionów ludzi żyjących na granicy ubóstwa, 800 tysięcy emerytów z emeryturą poniżej 1500 zł, zabójstw mających na celu zastraszenie mieszkańców kamienic komunalnych, dzikich przejęć nieruchomości, przestępczości zorganizowanej, fali narkomani, eksplozji prostytucji, przemocy na stadionach, na komendach dalej zabijają ludzi. Ale na szczęście święty kościół katolicki odzyskał swoje majątki a i Radziwiłłowie, Potoccy, Sapiehowie i Czartoryscy ziemię i pałace swoje odzyskują zgodnie z prawem. Sprawiedliwości dziejowej opatrzności Bożej zadość się stało.
1 1
Jest nowa Pani minister edukacji. Czas zmian nadchodzi. Przed wyborami gdzieś czytałem, że jednym z punktów programu jest likwidacja prac domowych. To akurat można załatwić jedną decyzją, niemal od ręki.