Zamknij

Rządzących Ursynowem nie interesują potrzeby mieszkańców. Projekt Ursynów nie musi czekać na partyjne wytyczne

12:00, 03.04.2024 MATERIAŁ WYBORCZY KKW KOALICJA MIESZKAŃCÓW PROJEKT URSYNÓW IMU Aktualizacja: 08:56, 05.04.2024
fot. Jeremy Keith, Wikimedia Commons fot. Jeremy Keith, Wikimedia Commons

Już miesiąc temu na łamach Haloursynow.pl ukazał się artykuł, w którym czytamy, że: „kontrowersyjny administrator bazarku Na Dołku wystartuje w wyborach do rady dzielnicy. Piotr Karczewski chce ponownie wejść do samorządu, tym razem z list komitetu lokalnego Projekt Ursynów”.

Pierwsze pytanie, jakie brzmiało w tym artykule, to dlaczego jedyny niepartyjny komitet lokalny zaprosił Pana do współpracy?

Odpowiedź jest prosta i bardzo konkretna. Chciałbym, aby kultowe targowisko "Na Dołku" pozostało na Ursynowie. Obserwując aktualne działania ursynowskich władz, doszedłem do wniosku, że rządzący naszą dzielnicą chcą likwidacji bazarku i nie interesują ich potrzeby mieszkańców. Zachowują się tak, jakby nie dostrzegali:

  • jak bardzo popularne jest to miejsce na mapie Ursynowa,
  • jak wiele osób potrzebuje dostępu do świeżej żywności,
  • ile osób potrzebuje bezpośredniego kontaktu kupujący-sprzedający,
  • ile osób dzięki targowisku ma pracę,
  • jak duży przychód przynosi bazarek dla m.st. Warszawy.

Projekt Ursynów w porę dostrzegł powyższe argumenty i zaproponował mi start z ich listy. Zaletą tego komitetu jest lokalność - to ugrupowanie od razu reaguje na problemy. Nie trzeba czekać na partyjne wytyczne, które przyjdą z tzw. „góry”.

Skąd w takim razie pojawiające się przy Pana nazwisku wyrażenie „kontrowersyjny”?

Naprawdę nie wiem. Dla mnie bardziej kontrowersyjne jest to, że wszystkie partie bez wyjątku zbierają podpisy poparcia przed tym samym bazarkiem, który chcą zlikwidować. To sytuacja dość obłudna, ale powtarzająca się w każdej kampanii. Wygląda to tak, jakby wszyscy wiedzieli, które miejsce na Ursynowie jest najbardziej popularne, chcą je zlikwidować, ale jeszcze zbiorą podpisy od tych, którzy co tydzień robią tam zakupy.

Są na Ursynowie partie, których działacze złożyli nawet petycje w sprawie likwidacji bazarku, co wcale im nie przeszkadzało, żeby przed wejściem na targowisko zbierać podpisów poparcia pod listami.

Osobiście słowo „kontrowersyjny” w stosunku do mnie zamieniłbym na „wiedzący czego chce”. W mojej opinii to rzadka cecha wśród kandydatów na radnych. Ja konkretnie i otwarcie artykułuję swoje postulaty.

A jakie to są postulaty, oprócz pozostawienia bazarku na Ursynowie?

Oprócz kwestii bazarku chciałbym zadbać przede wszystkim o rozwiązanie problemów komunikacyjnych na Ursynowie. A konkretnie: poszerzenie dróg (m.in. ulicy Płaskowickiej), wybudowanie nowych połączeń oraz rozwiązanie problemów z parkowaniem. Myślę, że szeroko rozumiane problemy z ruchem samochodowym oraz brak centrum handlowego z prawdziwego zdarzenia, to największe bolączki dzisiejszego Ursynowa.

Kiedyś metro było największą zaletą Ursynowa. Dzisiaj przy rozbudowie kolejnych stacji metra oraz braku atrakcji kulturalnych, Ursynów staje się na powrót sypialnią Warszawy. Brak kina w naszej dzielnicy (Multikino ma zostać zamknięte jesienią bieżącego roku) to ewidentny przykład braku dalekosiężnych planów zagospodarowania przestrzennego.

powyżej: Targowisko Miejskie w Błoniu, fot. Nate Cook Photography, źródło: Aleksandra Wasilkowska (www.wasilkowska.com)

Wracając do bazarku. Czy uważa Pan, że w dzisiejszych czasach jest jeszcze miejsce na tego typu relikty przeszłości? Są przecież supermarkety…

Proszę zwrócić uwagę, że na Ursynowie pozostały tylko dwa supermarkety: E.Leclerc i Auchan. Zlikwidowano Tesco, a w miejsce Fortepianu, który miał być centrum handlowym, powstają kolejne bloki. Ursynów staje się pustynią handlowo-rozrywkową. Jeżeli zlikwiduje się jeszcze targowisko "Na Dołku" to naprawdę mieszkańcy Ursynowa zostaną pozbawieni miejsca, w którym będzie tętniło życie społeczne. Jedynym problemem dzisiejszego bazarku jest jego estetyka.

Niestety krótkoterminowe umowy dzierżawy terenu (maksymalnie dwuletnie) nie pozwalają na poważne inwestycje. Zarówno ja, jako przedstawiciel operatora targowiska, jak i kupcy nie zainwestujemy w coś, co może nie mieć przyszłości. My, najwyraźniej w odróżnieniu od m.st. Warszawy, nie mamy pieniędzy, które możemy ot tak wyrzucić w przestrzeń. Przypomnę tylko, że urząd dzielnicy wydał 300 tys. złotych na projekt bazarku bez ważnych warunków zabudowy. Żaden podmiot prywatny nie pozwoliłby sobie na coś takiego. Wyobraźmy sobie, że mamy działkę i nie mamy pojęcia co może na niej powstać, czy dom jednorodzinny, czy szeregowce, czy budynek piętrowy, czy parterowy, a my już wydaliśmy pieniądze na projekt tego domu. My podchodzimy do wydawania pieniędzy tak, jak się do tego podchodzi w gospodarstwach domowych.

Nasze targowisko, aby było estetyczne, potrzebuje w zasadzie tylko estetycznego zadaszenia. Dlaczego? Żeby można było wyeliminować namioty. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, dlaczego te namioty stoją na stałe, a nie są zabierane po skończonym handlu. Wyjaśniam:

Dzieje się tak dlatego, aby poranne przygotowania do handlu były jak najmniej uciążliwe dla okolicznych mieszkańców. Kupcy podjeżdżają pod swoje namioty i w ciszy rozkładają towar.

Wyobraża Pan sobie, co by się działo, gdyby o godzinie 6, w soboty i niedziele, kilkuset kupców zaczęło rozstawiać stelaże od namiotów? Jaki to byłby hałas? Ponad 18 lat mojego doświadczenia w zarządzaniu tym bazarkiem pokazuje, że pozostawienie niezłożonych namiotów jest najlepszą metodą, aby kupcy mogli rano przygotować się do handlu, nie zakłócając przy tym odpoczynku mieszkańcom okolicznych bloków.

Dlaczego do dzisiaj nie rozwiązano problemu bazarku? Przecież taka sytuacja braku lokalizacji nie zaczęła się dzisiaj.

To nie jest pytanie do mnie. Myślę, że brakuje na to czasu, pomysłu i po prostu chęci. Myślę, że burmistrzowi Ursynowa, który jest bardzo pracowitym człowiekiem, zwyczajnie nie starcza czasu na prawidłowe zarządzanie dzielnicą. Przypomnę tylko, że oprócz bycia burmistrzem, Robert Kempa zasiada w dwóch radach nadzorczych miejskich szpitali. W jednym jest nawet przewodniczącym. Jest także skarbnikiem regionu w Platformie Obywatelskiej. W międzyczasie studiował w Collegium Humanum, teraz jeszcze kandyduje do sejmiku województwa. Myślę, że ten natłok obowiązków doprowadza do tego, że powstają takie pomniki jak "Lapidarium", jak próba budowy Parku Polskich Wynalazców, którego tak naprawdę nikt nie chciał, albo likwidacja jedynego kina na Ursynowie. Można by wymieniać jeszcze wiele takich „kwiatków”, ale przecież nie o to chodzi. To już minęło i trzeba patrzeć w przyszłość.

A jak Pan widzi przyszłość bazarku i Ursynowa?

Widzę ją bez korków, z miejscami parkingowymi, z centrum handlowym z kinem, widzę nowoczesne targowisko, które byłoby wizytówką Ursynowa. Przypomnę, że w wielu miastach bazarki są atrakcją turystyczną i znajdują się na jednych z pierwszych miejsc wartych zobaczenia w przewodnikach. Londyński Borough Market czy La Boqueria w historycznym centrum Barcelony, to tylko jedne z wielu przykładów.

Chciałbym, aby większą uwagę przykładano do konsultacji społecznych. Naprawdę uważam, że to mieszkańcy, a nie urzędnicy, powinni decydować o tym, co ma powstać na Ursynowie.

Słabnące zainteresowanie głosowaniem w Budżecie Obywatelskim na Ursynowie nie świadczy o tym, że mieszkańcy są nim niezainteresowani. Świadczy to bardziej o tym, że jest on źle skonstruowany, a biorący w nim udział zdają sobie sprawę, że nie mają realnego wpływu na to, co powstanie w ich dzielnicy. Bezpośrednie rozmowy z mieszkańcami też nie powinny mieć charakteru konfrontacji, a wysłuchania i wzięcia pod uwagę ich potrzeb.

Dziękujemy z rozmowę.

Kandydat do rady dzielnicy Ursynów

Lista nr 17 ostatni na liście

Piotr Karczewski

(MATERIAŁ WYBORCZY KKW KM PU IMU)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%