Napad na taksówkarza na Ursynowie! Napastnik wbił mu nóż w ramię

Napad na taksówkarza na Ursynowie. Dwaj bandyci zamówili kurs, a gdy auto pojawiło się pod wskazanych adresem, wsiedli do samochodu, jeden z nich wyciągnął nóż kuchenny i wbił kierowcy w ramię, żądając pieniędzy i komórki. Ten sam scenariusz rozbójnicy powtórzyli dwa dni później na Pradze.

Dla kierowcy taksówki to był dzień jak z koszmaru. Klient zamówił kurs na ulicę Mączeńskiego - to mała osiedlowa uliczka między Puławską a Taneczną na Ursynowie. Gdy auto pojawiło się na miejscu, weszło do niego dwóch młodych mężczyzn. Z charakterystycznym wschodnim akcentem od razu zażądali od kierowcy wydania pieniędzy i telefonu komórkowego. Mężczyzna, który usiadł obok, wyciągnął zza pazuchy długi kuchenny nóż i wbił go w ramię kierowcy. 

- Drugi z podejrzanych chwycił go za szyję od tyłu i zaczął dusić. Napastnicy zmusili go do wylogowania się z chmury w komórce (by zabrany telefon można było sprzedać - dop. redakcji) oraz do oddania pieniędzy. Następnie podzielili zatrzymać samochód, po czym uciekli - relacjonuje podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji.

Napastnicy zabrali taksówkarzowi telefon oraz 300 złotych. Zraniony mężczyzna pojechał do apteki, opatrzył sobie ranę, a następnie pojechał na komisariat zgłosić rozbój.

Dwa dni później bandyci powtórzyli ten scenariusz na Pradze. Odebrali telefon i gotówkę kierowcy Ubera.

Sprawcy w areszcie. Grozi im 12 lat więzienia

Policja bardzo poważnie potraktowała zgłoszenia. Kryminalni z Mokotowa szybko ustalili, że za rozbojami stoją dwaj Ukraińcy - 25- i 22-latek. Policjanci odwiedzili ich w domu.

- Bardzo im się nie spodobała wizyta policjantów. Byli agresywni, ale policjanci bardzo skutecznie ostudzili ich zapał. Kiedy obaj napastnicy leżeli na podłodze z założonymi kajdankami, policjanci dokonali przeszukania pomieszczeń. Znaleźli dwa telefony komórkowe, kamizelkę kuloodporną, 700 złotych w gotówce oraz pięć foliowych woreczków z marihuaną i jedną z haszyszem - mówi podkom. Koniuszy. 

Obaj mężczyźni natychmiast trafili do policyjnych cel. W dwóch lombardach - na Pradze oraz w Ostrowii Mazowieckiej - funkcjonariusze odnaleźli skradzione kierowcom komórki. 

Podejrzani usłyszeli już zarzuty prokuratorskie - za rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia i posiadanie narkotyków. Sąd aresztował ich tymczasowo na trzy miesiące. Grożą im kary do 12 lat więzienia.