Artur Andrus - satyryk, kabareciarz, autor wpadających w ucho, nieco absurdalnych tekstów piosenek, które tworzy "z niczego". Jego recitale cieszą się zawsze ogromnym powodzeniem i tak było też na Ursynowie. Autor wystąpił w piątek przy sali zapełnionej po brzegi, nie było gdzie szpilki wcisnąć!
Zaczęło się od nietypowej prośby do widzów. By każdy odwrócił się i nieznajomej sobie osobie powiedział: "Tęskniłem!". To sposób na "nadrobienie" okresu pandemii. Drugim sposobem kabareciarza było wielokrotne mówienie "Dobry wieczór". Za koncerty, które się nie odbyły.
Satyryk zaprezentował piosenki własnego autorstwa wraz z czteroosobowym zespołem muzycznym. Utwory przerywane były opowieściami i anegdotami z życia artysty. M.in. o wizycie w Stanach Zjednoczonych w polskiej pierogarni czy o tym, jak w pewnym momencie nasi rodzice stają się naszymi "kumplami".
- Zwolniło się moje miejsce do neurologa, może ty skorzystasz? Takie pytania od mamy zaczyna się słyszeć od pewnego wieku - żartował Artur Andrus.
Jednak największe wrażenie robiły teksty piosenek i kabaretowa oszczędna choreografia koncertu, nad którą Andrus "pracował 6 miesięcy". Żeby była jasność: satyryk, śpiewając, najczęściej ruszał tylko ustami. Podczas jednej z piosenek zaprezentował pół-szpagat, od razu zaznaczając: "Jezu, kto mnie z tego podniesie".
Ironiczne i absurdalne poczucie humoru - takie jakie lubimy najbardziej - Andrus prezentował przez cały recital. Sala śmiała się do rozpuku, gdy zabrzmiała "Turecka piosenka o pięciu córkach" inspirowana wielką popularnością serialu tureckich na TVP. Były nawet nauki języka - oczywiście "po andrusowemu".
Była też piosenka o "Szalonej krewetce" - jak legenda niesie, napisana jako zadanie domowe dla artysty wyznaczone przez publiczność jednego z programów telewizyjnych. Andrus napisał ja tylko dlatego, że miał ją zaśpiewać Zbigniew Wodecki, inaczej - jak mówi - "uciekłby z kraju".
Artysta odbył z publicznością swoistą podróż przez świat. Zaśpiewał piosenkę napisaną dla Franka Sinatry czy utwór inspirowany Grecją - "Gdy pytali mnie, kim chcę zostać, jak dorosnę, odpowiadałem, że Eleni". Nie mogło zabraknąć też obyczajowej, wpadającej w ucho "Baby na psy", która jest odwrotnością powiedzenia "Pies na baby".
Publiczność tak się roześmiała i rozsmakowała w tekstach Andrusa, że po koncercie nie chciała wyjść sali, prosiła o bisy. Ostatecznie stanęło na dwóch piosenkach, choć artysta twierdził, że było ich... więcej.
- Państwo tego nie wiecie, ale ja już bisuję od połowy koncertu. Bo gdy zapytają, jak poszedł występ na Ursynowie, to odpowiem, że bisowałem aż 7 razy - żartował.
I te bisy trwałyby w nieskończoność, gdyby Andrus po swojemu nie podziękował publiczności. - Idzie łania do jelenia. Idźcie sobie. Do widzenia! - pożegnał się z wdziękiem Artur Andrus. I nie żartował. Naprawdę zniknął za sceną.
Czy zaleją nas „szmaty”? Ursynów bez kontenerów PCK!
Od dekad Polacy bardzo chętnie wyrzucają stare szmaty do lasów. Mamy na Ursynowie Las Kabacki. Proponuję żeby każdy idąc na spacer do lasu zabrał stare ubrania i wyrzucił gdzieś przy wejściu. Jak się uzbiera spora hałda to urząd dzielnicy to sobie do PSZOKa wywiezie.
Warszawiak82
23:08, 2025-08-04
Letnie Brzmienia na Służewcu
Santander...należy mocno zbojkotować tych z@srańców za robienie dużych głośnych imprez w środku zabudowań mieszkalnych do późnej nocy.
Somsiad
21:07, 2025-08-04
Czy zaleją nas „szmaty”? Ursynów bez kontenerów PCK!
Aha, postawienie śmietników generowałoby koszty dla mieszkańców. A jazda do PSZOK-u z dziurawą rękawiczką to nie generuje kosztów? No wytłumaczcie sobie, osiołki z Ratusza, przez analogię do transportu publicznego. Jak każdy na własną rękę pojedzie - będą duże koszty. Jak śmieciarka zabierze cały kontener śmieci - będą małe koszty. Tak, jakby pasażerów wsadzić do wspólnego autobusu. Powinno wam trafić do waszej aroganckiej lewackiej wyobraźni.
Docent marcowy
17:30, 2025-08-04
Co dalej z wiaduktem na Pileckiego?
Jest szybko, wygodnie i bezpiecznie (bezkolizyjnie). Będzie stanie w korku, nerwy i jazda kolizyjna. Z takimi decydentami, to państwo nigdy do niczego nie dojdzie. Zawsze będzie tu dziadostwo.
Jan
15:31, 2025-08-04
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz