Zamknij

"Siedem" bisów Artura Andrusa w UCK

12:11, 13.05.2023 Aktualizacja: 12:26, 13.05.2023
Skomentuj fot. UCK Alternatywy/Wiktoria Cocek fot. UCK Alternatywy/Wiktoria Cocek

Wieczór pełen śmiechu i łez od śmiechu! Artur Andrus, kabareciarz, satyryk, dziennikarz, wystąpił w piątek w UCK "Alternatywy". Występ lubianego artysty tak oczarował publiczność, że ta... nie chciała wyjść z sali po jego zakończeniu, domagając się kolejnych bisów.

Artur Andrus - satyryk, kabareciarz, autor wpadających w ucho, nieco absurdalnych tekstów piosenek, które tworzy "z niczego". Jego recitale cieszą się zawsze ogromnym powodzeniem i tak było też na Ursynowie. Autor wystąpił w piątek przy sali zapełnionej po brzegi, nie było gdzie szpilki wcisnąć!

Zaczęło się od nietypowej prośby do widzów. By każdy odwrócił się i nieznajomej sobie osobie powiedział: "Tęskniłem!". To sposób na "nadrobienie" okresu pandemii. Drugim sposobem kabareciarza było wielokrotne mówienie "Dobry wieczór". Za koncerty, które się nie odbyły.

Przez świat z Arturem Andrusem

Satyryk zaprezentował piosenki własnego autorstwa wraz z czteroosobowym zespołem muzycznym. Utwory przerywane były opowieściami i anegdotami z życia artysty. M.in. o wizycie w Stanach Zjednoczonych w polskiej pierogarni czy o tym, jak w pewnym momencie nasi rodzice stają się naszymi "kumplami". 

- Zwolniło się moje miejsce do neurologa, może ty skorzystasz? Takie pytania od mamy zaczyna się słyszeć od pewnego wieku - żartował Artur Andrus.

fot. UCK Alternatywy/Wiktoria Cocek

Jednak największe wrażenie robiły teksty piosenek i kabaretowa oszczędna choreografia koncertu, nad którą Andrus "pracował 6 miesięcy". Żeby była jasność: satyryk, śpiewając, najczęściej ruszał tylko ustami. Podczas jednej z piosenek zaprezentował pół-szpagat, od razu zaznaczając: "Jezu, kto mnie z tego podniesie".

Ironiczne i absurdalne poczucie humoru - takie jakie lubimy najbardziej - Andrus prezentował przez cały recital. Sala śmiała się do rozpuku, gdy zabrzmiała "Turecka piosenka o pięciu córkach" inspirowana wielką popularnością serialu tureckich na TVP. Były nawet nauki języka - oczywiście "po andrusowemu".

Była też piosenka o "Szalonej krewetce" - jak legenda niesie, napisana jako zadanie domowe dla artysty wyznaczone przez publiczność jednego z programów telewizyjnych. Andrus napisał ja tylko dlatego, że miał ją zaśpiewać Zbigniew Wodecki, inaczej - jak mówi - "uciekłby z kraju".

Siedem bisów

Artysta odbył z publicznością swoistą podróż przez świat. Zaśpiewał piosenkę napisaną dla Franka Sinatry czy utwór inspirowany Grecją - "Gdy pytali mnie, kim chcę zostać, jak dorosnę, odpowiadałem, że Eleni". Nie mogło zabraknąć też obyczajowej, wpadającej w ucho "Baby na psy", która jest odwrotnością powiedzenia "Pies na baby".

fot. UCK Alternatywy/Wiktoria Cocek

Publiczność tak się roześmiała i rozsmakowała w tekstach Andrusa, że po koncercie nie chciała wyjść sali, prosiła o bisy. Ostatecznie stanęło na dwóch piosenkach, choć artysta twierdził, że było ich... więcej.

- Państwo tego nie wiecie, ale ja już bisuję od połowy koncertu. Bo gdy zapytają, jak poszedł występ na Ursynowie, to odpowiem, że bisowałem aż 7 razy - żartował.

I te bisy trwałyby w nieskończoność, gdyby Andrus po swojemu nie podziękował publiczności- Idzie łania do jelenia. Idźcie sobie. Do widzenia! - pożegnał się z wdziękiem Artur Andrus. I nie żartował. Naprawdę zniknął za sceną.

fot. UCK Alternatywy/Wiktoria Cocek
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%