Mural powstał przy Barwnej 8 na północnym Ursynowie, dosłownie kilkaset metrów od bloku, w którym Krawczyk mieszkał pod koniec lat 70., jeszcze przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych.
- Jak się sięgam pamięcią, to tu było pole i trochę betonu wylane. Krzysztof chciał tu zamieszkać, zapisał się do spółdzielni mieszkaniowej, a trzeba pamiętać, że zdobycie mieszkania w tamtych czasach było bardzo trudne. Krzysztofowi się to dosyć szybko udało, bo był już znanym artystą. Dostrzegły to władze spółdzielni i zaproponowały, że jeśli zaśpiewa piosenki reklamujące Ursynów, to może coś by się dało zrobić... Nagraliśmy więc piosenki w Tonpressie - „Witamy na Ursynowie” i „Znalazłem Cię na Ursynowie” - wspominał Andrzej Kosmala, menedżer zmarłego dwa lata temu artysty.
A potem cytował ten drugi utwór, mniej znany, w którym aż roi się od ursynowskich ulic:
Na ulicy Wokalnej, Pięciolinii, Symfonii
Jak mam ciebie odszukać, dogonić?
Czy ulicą iść Nutki, czy ulicą Puszczyka: Jak mam ciebie odnaleźć, gdy znikasz?
Tyle widzę tu par, tyle widzę tu par: Koncertowa, Wiolinowa, Koński Jar
A ja ciągle wędruję tu sam!
- Na Ursynowie mieszkało wielu artystów w tamtym czasie. To było bardzo modne, aby dostać mieszkanie w tej dzielnicy. Nieopodal Krzysztofa mieszkał na przykład kompozytor Wojciech Trzciński. Pamiętam, jak na ul. Pięciolinii 10 siedzieli razem z Krzysztofem na podłodze i komponowali przeboje - ciągnął Kosmala.
Gdy Krawczyk wyjechał do Stanów, w mieszkaniu na Ursynowie zamieszkała jego rodzina. W 1985 roku piosenkarz wrócił z nową żoną Ewą Krawczyk.
- Robimy kolację i już jesteśmy rozweseleni trochę. Krzysiek mówi: „Chodź Andrzej, pójdziemy na spacer po Ursynowie i pogadamy, co robimy dalej. Zobacz, jak te betonowe bloki obrosły zielenią! Gdy wyjeżdżałem, śmiałem się, że jakiś wariatunio nic nie robi, tylko sadzi sadzonki. A on mówił jak pan wróci, to tu będzie las!” - opowiadał menedżer.
- Na Ursynowie wydarzyło się wiele ważnych rzeczy, m.in. nasz ślub kościelny, chrzest syna Krzysztofa, pierwszy sylwester spędzony w gronie znajomych, podczas którego Krzysztof nie występował na scenie - dodawała Ewa Krawczyk, wdowa.
Po raz drugi Krawczyk na Ursynów wraca po 1988 roku, po wypadku samochodowym. Przeprowadza się do Warszawy z Kołobrzegu.
- Tym razem zamieszkaliśmy na Puszczyka. Dobrze nam tu było, odpoczywaliśmy i nabieraliśmy sił po wypadku - wspominała Ewa Krawczyk.
Krzysztof Krawczyk patrzący w stronę swojego dawnego miejsca zamieszkania spodobał się żonie artysty. - Zrobiony jest dokładnie z tego okresu, gdy tu był i bywał. Artysta namalował wizerunek, który Krzysztof miał wówczas. I to jest bardzo fajne - mówiła wdowa.
W uroczystości odsłonięcia muralu wziął udział jego twórca Krzysztof Zasadni, znany w Polsce twórca murali z Rudy Śląskiej, który wygrał otwarty konkurs na projekt i wykonawstwo malowidła.
- Chciałem, żeby mural był wtopiony w Ursynów i nawiązywał do Ursynowa oraz aby Pan Krzysztof był przedstawiony jako młodzieniec, który mieszkał na Ursynowie - powiedział Zasadni.
A burmistrz Ursynowa Robert Kempa dodawał: - Zależało nam na tym, aby podkreślić związek Krzysztofa Krawczyka z dzielnicą, bo tutaj mieszkał i myślę, że mu się nasza dzielnica podobała. Swoje piosenki o Ursynowie pisał wiele lat temu, a nadal jest to fantastyczna dzielnica do życia. I to się nie zmieniło.
Na odsłonięciu obecna była także córka Krzysztofa Krawczyka Sylwia Urbańczyk, która jak się okazuje - również ma związek z naszą dzielnicą - została tu ochrzczona. Jak widać, zmarły dwa lata temu piosenkarz miał więcej wspólnego z naszą okolicą, niż było powszechnie wiadomo.
[FOTORELACJA]5123[/FOTORELACJA]
No i tak16:40, 12.04.2023
Mural groteskowy. Kolory jakmpo dobrych grzybach. Super wydane pieniądze, bravissimo
Izabel15:37, 13.04.2023
Pan Krzysiu gdyby wiedział jak potraktuje pani Ewa jego jedynego syna na pewno by.ją pożegnał razem z jej miłością do niego
Paulo15:42, 13.04.2023
Ciekawe, że fotografie nie pokazują, ile osób przyszlo na tę "uroczystość".... :-))
Remont chodnika kością niezgody. Są pilniejsze potrzeby
To samo tyczy sie remontu chodnikow wzdluz Romera. Sa w dobrym stanie, ale nie - sa pieniadze, trzeba je wydac. Jest jednak swiatelko, ze znajac wolski balagan, zmultiplikowany przez ursynowskie wladze, zapomna o tym i sprawa rozejdzie sie po kosciach. Np. przy wjezdzie z Romera w Sosnowskiego bylo miejsce dla jednego samochodu (nie przeszkadzalo w widocznosci, gdyz bylo po prawej stronie). Nawiezli tam ziemi i gruzu z remontowanych po drugiej stronie ulicy chodnikow i zostawili. Byl porzadek, jest balagan. Na szczescie juz zdazyl sie zazielenic. Czekam teraz, az jakies wieksze auta rozjedza te kopczyki i znowu zasob miejsc parkingowych sie powiekszy.
Zonkil_w_d
17:27, 2025-09-03
"To cios w spacerowiczów i zdrowy rozsądek"
Głosujecie w trybie zombi na eko świrów to macie rządy eko świrów.
Wck
16:39, 2025-09-03
"To cios w spacerowiczów i zdrowy rozsądek"
Phi... Jak nie wiadomo o co chodzi... to wymówką zawsze będzie "nasze wspólne bezpieczeństwo ukochane". Ale skoro ludzie dają się traktować jak bezmózgie i bezwolne barany, to urzędasy tak ich traktują, a co? Tutaj natomiast chodzi przede wszystkim o to, że ani SGGW ani urzędnikom nie chce się tego miejsca udrożnić i doprowadzić do stanu poprzedniego. Tego sprzed "inwestycji" SGGW na górze skarpy i absolutnie niekontrolowanej inwazji bobrów. Więc się, dla "bezpieczeństwa" zamknie. Efekt będzie taki, że ludzi będą te ogrodzenia omijać, robiąc jeszcze większe przedepty, bobry będą powiększały bagno a strome wzniesienie skarpy będzie nadal erodowało i wysychało. Po paru latach wszystkie tamtejsze drzewa zwalą się w diabły i będzie można pomyśleć nad jakimś rozsądnym zagospodarowaniem terenu. Nie wiem, może jakiś deweloperek się zainteresuje? Wtedy i bagienko się osuszy i bobry pogoni a ktoś bardzo dobrze zarobi. Ciekawe kto?
Irfy
15:57, 2025-09-03
Przystanek na placu budowy. Dla pasażerów kurz i hałas
Tak powinno być. Kilka dni uciążliwości a później tylko raj.
Bolo
13:59, 2025-09-03