Zdjęcia zakrwawionych płodów na Ursynowie. Sprawcy zostaną ukarani?

Antyaborcyjny namiot ze zdjęciami zakrwawionych płodów, który w październiku stanął przy metrze Kabaty, wywołał mnóstwo emocji. Będzie ciąg dalszy tej sprawy. Być może sprawcy zostaną ukarani?

22 października w godzinach popołudniowych przy metrze Kabaty rozstawiony został „namiot aborcyjny” ze zdjęciami zakrwawionych płodów. Dodatkowo namiot nachodził na ścieżkę rowerową, co stwarzało zagrożenie w ruchu drogowym. Na miejscu był obecny patrol policji, który pilnował zgromadzenia.

Oburzenie mieszkańców

Przechodnie, którzy widzieli namiot, skarżyli się na ten widok policji. Funkcjonariusze odpowiadali, że „nie mogą nic zrobić”. Jak relacjonuje pan Tomek z Kabat, wiele osób było oburzonych i podchodziło do policjantów ze swoimi zastrzeżeniami. Przechodnie zgłaszali, że jest to "nachalna propaganda niezgodna z faktami", a przede wszystkim drastyczne zdjęcia oglądały dzieci - między innymi w wieku przedszkolnym.

Zakłócało to ruch, było głośno, a obrazy te były ohydne. Policja prosiła, żeby dzwonić na komisariat i zgłaszać oburzenie. Nie dało się skorzystać z metra (godzina 17) bez zobaczenia krwawych zdjęć rozczłonowanych płodów

- relacjonuje pan Tomasz, mieszkaniec Kabat.

Po miesiącu od tego zdarzenia otrzymaliśmy pisemne stanowisko policji w tej sprawie. Mokotowska komenda rejonowa odpowiada na zarzuty mieszkańców.

Przede wszystkim manifestacja była zarejestrowana jako legalne zgromadzenie dwa dni wcześniej w Stołecznym Centrum Bezpieczeństwa. Prowadzona ona była od 16:30 do 19. Po poleceniu wydanym przez funkcjonariuszy namiot został usunięty ze ścieżki rowerowej tak, żeby nie utrudniał poruszania się.

W związku z przedmiotowym zgromadzeniem odnotowano 5 zgłoszeń telefonicznych dotyczących zakłócania porządku oraz wywołania zgorszenia w miejscu publicznym we wskazanym miejscu i czasie, i zostały one wykorzystane w toku prowadzonych czynności w postępowaniu o wykroczenia

- informuje kom. Ewa Kołdys, oficer prasowa komendanta rejonowego policji.

Policjanci sporządzili dokumentację, na podstawie której prowadzone są czynności w sprawie o wykroczenia z art. 141 Kodeksu Wykroczeń oraz 51 par. 1 Kodeksu Wykroczeń. O czym mówią te paragrafy? Pierwszy o nieprzyzwoitych ogłoszeniach w przestrzeni publicznej. 

"Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek oraz używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł albo karze nagany".

Drugi z artykułów mówi o hałasie, zakłóceniu porządku oraz zgorszeniu w miejscu publicznym: "Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny". 

Niewykluczone, że sprawcy - czyli działacze Fundacji Pro - Prawo do życia - zostaną ukarani przez sąd. 

Kontrowersyjne billboardy na Ursynowie

Na stronie organizacji przeczytać można, że celem Fundacji Pro – prawo do życia jest „uświadamianie społeczeństwu, czym jest aborcja, aby w konsekwencji życie każdego dziecka było chronione”.

Organizacja znana jest z prowadzenia akcji w całej Polsce. Billboardy, za sprawą których realizuje swoje cele, często są ustawiane w dość niefortunnych lokalizacjach. Twierdzi, że chce pokazać prawdę o aborcji, przedstawiając zdjęcia jej ofiar, co ma nie dopuszczać do tego procederu. Zdaniem fundacji „jest wiele przykładów na to, że dzięki zobaczeniu zdjęć zabitych dzieci kobiety zrezygnowały z aborcji”.

To nie pierwsza manifestacja Fundacji Pro - prawo do życia na Ursynowie. W 2018 roku oburzenie części mieszkańców wywołało ustawienie furgonetki ze zdjęciami zakrwawionych płodów pod przedszkolem przy ul. Telekiego. 

[ZT]9340[/ZT]