Przed wejściem do Szpitala Południowego, od zachodniej jezdni ul. Pileckiego znajduje się skwer. A w zasadzie dwa pasy trawnika i parę drzew. Pomiędzy nimi chodnik, dalej ścieżka rowerowa. Powierzchnia? Zaledwie 1500 metrów kwadratowych. To zwykły, niczym niewyróżniający się, pas przyuliczny, w dodatku z zatoczką parkingową.
16 radnych miejskich, w tym radny z Ursynowa Michał Matejka, poparło inicjatywę nazwania tego miejscem skwerem. I to nie byle kogo, bo bardzo ważnej postaci w historii polskiej medycyny. To aż dziwne, że do tej pory w Warszawie nie ma ona swojego miejsca.
Chodzi o Rudolfa Weigla - wynalzcę szczepionki przeciwko tyfusowi. Jego rodzice mieli austriacko-czeskie pochodzenie. To ojczym Weigla, Józef Trojnar, nauczył chłopca polskiego. Rodzina zamieszkiwała tereny obecnej Polski oraz Ukrainy. Weigl podjął studia przyrodnicze na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Lwowskiego, gdzie zdobył tytuł doktora. W 1914 roku został przeniesiony do szpitala wojskowego w Przemyślu w celu badania zarazków cholery. Zainteresował go jednak tyfus plamisty. Jako pierwszy wynalazł szczepienie przeciwko tej chorobie.
W trakcie wojny zawarł porozumienie z Wehrmachtem — szczepionka w zamian za wybór współpracowników. Umowa taka umożliwiła Weiglowi zatrudnienie m.in. Stefana Banacha i Zbigniewa Herberta oraz ok. 5000 innych osób, którym uratował życie w okupowanym Lwowie. Pomimo konsekwencji, do końca życia Weigl uważał siebie za Polaka. Odmowa podpisania volkslisty, a następnie pogłoski o współpracy z Niemcami być może kosztowały uczonego Nobla.
Pas drogowy, który ma zostać Skwerem Rudolfa Weigla, zlokalizowany jest przed Szpitalem Południowym oraz w okolicy ulicy Hirszfelda, współpracownika Rudolfa Weigla. Kontrowersje budzi jednak rozmiar oraz wygląd placu. Beton, odrobina zieleni. Mało który przechodzień zwraca uwagę, że mijany teren różni się od zwyczajnego chodnika.
Niestosowność podnosi Marcin Gugulski, autor profilu Warszawa da się lubić.
Czy prof. Rudolf Weigl ze Lwowa, wynalazca szczepionki antytyfusowej i polski patriota, zasługuje na upamiętnienie go w nazwie skweru o tylko tak mikroskopijnych rozmiarach, panie i panowie radni Warszawy i Ursynowa?
- pyta Gugulski.
Anna Nehrebecka, radna Warszawy i przewodnicząca Komisji ds. Nazewnictwa Miejskiego, popiera wniosek radnych o nadanie placykowi przed Szpitalem Południowym imienia wielkiego naukowca. Nie widzi niczego niestosownego w mikroskopijnej wielkości terenu i jego wyglądzie.
- Nie ma już zbyt wiele miejsc w Warszawie do nazwania. Plac znajduje się przed Szpitalem Południowym, więc miejsce jest odpowiednie - mówi przewodnicząca.
Podobne zdanie ma zastępca burmistrza Ursynowa Klaudiusz Ostrowski.
To jest właśnie ten największy dylemat, jeżeli chodzi o Ursynów. Tych przestrzeni, po prostu najzwyczajniej w świecie nie ma
Co ciekawe, negatywną opinię wobec nadania patrona miejscu przed ursynowskim szpitalem wydała grupa ekspertów od nazewnictwa - Zespół Nazewnictwa Miejskiego m.st. Warszawy - która formalnie musi się na ten temat wypowiedzieć. Eksperci uznali miejsce za nieadekwatne.
Nie przeszkodziło to radnym dzielnicowym bez głosu sprzeciwu przyjąć propozycję 16 miejskich radnych. Wszystko wskazuje na to, że również rada miasta podejmie po Nowym Roku taką uchwałę.
Użytkownik11:05, 24.12.2024
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
Użytkownik11:24, 24.12.2024
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.
Użytkownik11:34, 24.12.2024
Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.