Brak kanalizacji, zalewane posesje, zdewastowane drogi lub ich brak. Na te i inne rzeczy skarżyli się dziś mieszkańcy Zielonego Ursynowa burmistrzowi dzielnicy. Takie "lania" od mieszkańców Piotr Guział już dawno nie dostał.

Brak kanalizacji? To kompetencja MPWiK.

Zalewane posesje? Przecież to była wieś Moczydło więc jak sama nazwa wskazuje zawsze było tu mokro.

Zniszczone drogi, brak chodników? Wina miasta, bo nie daje pieniędzy lub nie inwestuje w remonty.

Brak komunikacji miejskiej? Nie ma zawrotki da autobusów.

Tak właśnie burmistrz tłumaczył problemy z którymi na co dzień zmagają się mieszkańcy Zielonego Ursynowa. Na tłumaczenia Piotra Guziała, ludzie reagowali bardzo nerwowo.

- Pogadaliśmy sobie jak zwykle to i tak nic nie zmieni. Przecież to czysta kampania burmistrza. Nie jesteśmy dziećmi, żeby nam takie kity wciskać. To jakaś farsa, kabaret, niech burmistrz zacznie nas traktować poważnie - takie głosy co chwilę było słychać z sali. Niektórzy nie wytrzymywali nerwowo i... wychodzili. Inni starali się wysłuchać co Piotr Guział ma im do powiedzenia.

To było zdecydowanie najbardziej nerwowe spotkanie burmistrza z mieszkańcami. Nic dziwnego, ludzie zamieszkujący Zielony Ursynów czują się zaniedbywani przez dzielnicę. Jak twierdzą cała korespondencja do urzędu, krąży pomiędzy urzędniczymi biurkami, a ich sprawy leżą odłogiem po kilkanaście lat.

Burmistrz tłumaczył, że nie da się w ciągu jednej kadencji naprawić dwudziestu lat zaniedbań. Spotkanie z mieszkańcami na Zielnym Ursynowie było ostatnim przed wakacjami.