Otaczająca nas natura obfituje we wszelkiego rodzaju rośliny posiadające zbawienne dla naszego organizmu właściwości. Jednak nie wszystkie z nich są znane szerszemu gronu. Za jedną z tego rodzaju roślin można uznawać rhodiola rosea, która posiada cały wachlarz właściwości prozdrowotnych, miejscami rośnie nawet w Polsce i warto przyjrzeć się jej z nieco większą dokładnością.
Różeniec górski (Rhodiola rosea), inaczej zwany koroną królewską, złotym korzeniem lub arktycznym korzeniem, to mała roślina pochodząca z rodziny gruboszowatych. Można ją spotkać na obszarach Eurazji, Ameryki Północnej, a także okazjonalnie na chronionych terenach górskich w Karpatach i Sudetach w Polsce. Rośnie na dużych wysokościach i potrafi przystosowywać się do niekorzystnych warunków. Występuje koło głazów, skał, potoczków lub rośnie w niewysokich trawach.
Już od stuleci Rhodiola rosea była wykorzystywana w naturalnej medycynie ludowej m.in w Związku Radzieckim, w Niemczech, we Francji, w Szwecji i w Norwegii. Uważano, że pomaga np. na depresję, na zaburzenia układu nerwowego, w niedokrwistości, na wytrzymałość fizyczną, w problemach z potencją, w chorobach żołądkowo-jelitowych i w odporności na choroby wysokościowe.
W ostatnich latach Rhodiola rosea jest chętnie stosowana z uwagi na prozdrowotne cechy dla organizmu człowieka. Roślina jest często wykorzystywana w produkcji kosmetyków i w przemyśle farmaceutycznym. W korzeniu różenica górskiego znajdziemy m.in. kwasy jabłkowe, kwasy bursztynowe, kwasy cytrynowe, kwasy szczawianowe, glikozydy, flawonoidy, fenolokwasy, tłuszcze, cukry, woski, garbniki, salidrozydy, rozaryny, rozyny i wiele innych cennych dla zdrowia substancji. Różeniec górski wykazuje działanie kardioprotekcyjne i neuroprotekcyjne, ma wpływ na lepszą odporność na stres, ma działanie antydepresyjne, przeciwnowotworowe, przeciwutleniające, a także chroni przed niedoborem tlenu.
To wszystko spowodowało, że jest ona także dodawana do suplementów diety, które mają za zadanie m.in. poprawić odporność oraz zniwelować niedobory ważnych substancji odżywczych w organizmie człowieka. Można ją spotkać m.in. w preparatach witaminowych, których szeroką ofertę posiada sklep SFD (https://sklep.sfd.pl/Witaminy-k172.html).
Różeniec górski jest do kupienia w specjalistycznych sklepach i aptekach najczęściej w formie kapsułek lub tabletek, ale możemy też znaleźć go w formie suszonej, jako herbatka do picia. Zanim zdecydujemy się na zakup warto sprawdzić ile w produkcie znajduje się tzw. substancji aktywnej, czyli w tym wypadku salidrozydów. Jeżeli na opakowaniu nie ma tego typu danych lepiej zrezygnować z zakupu, bo nie mamy pewności, że towar jest pełnowartościowy.
Zażywając tego typu produkty, zawsze należy uwzględnić rezultaty, jakie mamy zamiar uzyskać, naszą kondycję zdrowotną oraz indywidualne uwarunkowania. Przykładowo, jeżeli mamy delikatny żołądek, problemy z wątrobą lub cierpimy na zgagę, różeniec górski warto zażyć po, lub podczas posiłku. Jeżeli z kolei wcześniej wspomniane objawy nas nie dotyczą, możemy bez przeszkód zażyć tabletkę na czczo. W zależności od rezultatów, jakie chcemy osiągnąć, możemy przyjmować preparat rano, żeby pomógł nam podczas stresującego dnia lub wieczorem, aby zapewnić sobie spokojny i dłuższy sen. To już indywidualny wybór każdego z nas. Zażywając Rhodiola rosea w trakcie posiłku nie można zapominać, że substancje aktywne będą się wolniej przyswajać, bo organizm musi jeszcze przetrawić sam posiłek.
Odpowiednia suplementacja różeńca górskiego jest ważna, podobnie jak wielu innych składników odżywczych. W ten sposób można prawidłowo zadbać o zdrowie własnego organizmu. Warto zatem zaopatrzyć się w suplementy diety, które pozwolą utrzymywać wszystkie mikroelementy na odpowiednim poziomie. W sklepie SFD (https://sklep.sfd.pl/) dostępne są przeróżne odżywki i suplementy diety, które w znacznym stopniu to ułatwiają i warto z tego skorzystać.
Przystanek czy palarnia? Ursynów wciąż kopci!
Przystanki to jeszcze pikuś. Autobusami praktycznie nie jeżdżę, ale jak już raz na jakiś czas muszę poczekać i ktoś mi tam kopci, to najpierw grzecznie a potem buracko proszę, żeby wyszedł z fajurem poza zasięg mojego węchu. Zazwyczaj działa. Za to do furii doprowadza mnie towarzystwo palące przed wejściem do Centrum Onkologii. Musiałem tam bywać z powodu choroby jednego z rodziców. Tam prawie zawsze smród urywa głowę. I stoją te łazęgi, z kroplówkami, plastrami, bandażami i kopcą, jakby od tego zależało ich życie. Ja bym ich z tego szpitala wywalił na zbity łeb. Bierze taki/taka tę chemię bo już ma zapchlonego raka a i tak musi sobie zakopcić. Nie rozumiem też, dlaczego nie przejdą na te "liquidy", czy jak to się zwie? Przecież to rozwiązanie "win-win". Palacz niszczy sobie płuca tak jak kocha, ale ja nie muszę wdychać smrodów...
Irfy
08:32, 2025-07-16
Flaga i hymn na nowo? Rząd chce korekty
Tak im przeszkadza?
Q
07:59, 2025-07-16
Kupcy okupują parking. Czy będzie zmiana?
a gdyby tak przy każdej żabce, czy innym sklepie osiedlowym stały całą dobę samochody dostawcze pełniące rolę magazynów zewnętrznych? łoł! to by było rozwiązanie na powiększenie powierzchni sklepów. proste i skuteczne. trzeba tylko kilka posiedzeń i narad stosownych urzędników.
Bolo
07:47, 2025-07-16
Przystanek czy palarnia? Ursynów wciąż kopci!
Smrodziarze powinni mieć całkowity zakaz palenia w przestrzeni publicznej. Często ktoś idąc przede mną kopci smroda i chcąc nie chcąc, jak wiatr zawieje, jestem biernym palaczem, co jest równie szkodliwe. Niech sobie palą i śmierdzą u siebie w domu. Oby paczka kosztowała 100 zł, to może zamiast w smroda zainwestujecie w pastę do zębów.
Janusz
07:31, 2025-07-16
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz