Zamknij

Józio i Janusz, bezdomni z Ursynowa. Poznajcie ich historie

18:05, 13.03.2014
Skomentuj Apacz Apacz

Mieszkają od kilku lat obok kościoła przy Stryjeńskich. Żyją z tego co znajdą w śmietnikach lub co uda się dostać od ludzi dobrego serca. Bezdomni z Ursynowa opowiedzieli nam o tym, jak znaleźli się na ulicy.

Pan Józio ma 67 lat. Na ulicy znalazł się przez swoją żonę, która wygnała go z jej mieszkania.

- Kiedyś pracowałem, zarabiałem na rodzinę. Któregoś razu żona wyjechała ze swoją siostrą za granicę. Tam poznała jakiegoś mężczyznę i z nim została. Do mnie przysłała tylko kartkę - „Józiu nie wracam”. Musiałem wynieść się z jej mieszkania. Szybko straciłem pracę, nie miałem dachu nad głową. I tak wylądowałem na ulicy – opowiada Józef.

Pan Józef skończył szkołę zawodową, jest mechanikiem samochodowym. Od kilku lat mieszka na ulicy.

- Nigdy niczego nie ukradłem. Żyję z tego co znajdę, trochę złomu, puszek, makulatury. Wypalam miedź ze znalezionych kabli. Za to staram się żyć, ale najgorzej jest jak człowiek jest głodny. Głód zawsze dokucza najbardziej – dodaje Józio.

Pan Janusz jest po technikum samochodowym. Wiele lat pracował jako kierowca autobusów. Cudem przeżył trzy wypadki. W jednym z nich stracił prawe oko. Ze względu na stan zdrowia nie mógł już jeździć więc zatrudnił się w ochronie. Na ulicy mieszka od półtora roku. Z mieszkania wyrzuciły go dzieci.

- Moja żona zmarła w wieku 36 lat. Zostałem z dwójką dzieci. Pracowałem na nich, wykształciłem. Po kilku latach chciałem na nowo ułożyć sobie życie. Poznałem pewną kobietę i wszystko dobrze się układało - do momentu, gdy nie chciałem się żenić. Wtedy dzieci zaprotestowały i wymeldowały mnie. Zostałem sam. Pracowałem w ochronie na dworcu centralnym. Na co dzień miałem kontakt z bezdomnymi, ale nigdy nie przypuszczałbym, że sam kiedyś dołączę do ich grona. Zacząłem mieć kłopoty ze zdrowiem, z pracy zostałem zwolniony. Nie miałem dokąd pójść, więc zostałem na ulicy – opowiada Janusz.

Janusz nie traci jednak nadziei na lepszą przyszłość.

- Przede wszystkim muszę się wyleczyć. Mam odmrożone palce u stóp. Jak tylko uda mi się z tego wyjść, znowu poszukam pracy w ochronie.

Ludzie nie są im przychylni. Uważają, że śmierdzą i kradną.

- Czasem pomagają nam z pobliskiego sklepu. Jak coś ma krótki termin przydatności to dostajemy jedzenie. W przychodni ochroniarz zawsze pozwala nam wejść, umyć się i ogrzać, a nawet zaczerpnąć wody do baniaka

Bezdomnym mieszkającym przy kościele, codziennie pomaga pan Stanisław. Gotuje zupy, przywozi jedzenie, jeździ do OPS-u po prowiant dla podopiecznych. Nie chce jednak chwalić się, że robi coś takiego.

- Sam za granicą doświadczyłem podobnej sytuacji. Przez kilka dni spałem w parku na ławce i żywiłem się tym, co znalazłem na ulicy. Rozumiem tych chłopaków i chcę im pomagać na tyle ile można. Sam niedawno straciłem pracę, najprawdopodobniej czeka mnie operacja, ale jestem tu codziennie i przywożę im jedzenie.

Pan Stanisław mobilizuje także panów do pracy. Podtrzymuje na duchu, przynosi ubrania i lekarstwa.

Nie mogę ich tak zostawić samych bo poumierają z głodu lub zimna – mówi pan Stanisław.

Ale bezdomni nie wszystkim się podobają. A niektórzy wyraźnie dają im do zrozumienia, że nie są tu mile widziani. Zostali okradzeni ze wszystkiego, co posiadali. 

- Zabrali nam wszystko co mieliśmy, lekarstwa, ubrania, rzeczy osobiste. Nawet namiot w którym spaliśmy, a który przywiozła nam policja, żebyśmy mieli gdzie się schować w zimne noce – opowiadają.

Józio i Janusz zostali z tym co mieli przy sobie. Mówią, że OPS wcale się nimi nie interesuje i w ogóle nie chce pomagać. Od czasu do czasu przyjeżdża do nich straż miejska i pyta czy wszystko w porządku. Najbardziej pomocni są policjanci.

- Zawsze coś nam przywiozą, zapytają czy coś słychać, czy w czymś mogą pomóc. Na ogół spotykamy się z zawistnymi spojrzeniami ludzi. A my chcemy po prostu żyć, mieć pracę, dach nad głową, opiekę lekarską.

Józio i Janusz są dobrej myśli. Mówią, że przy życiu podtrzymuje ich nadzieja.

[ZT]2400[/ZT]

(Agnieszka Pająk-Czech)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

MagdaMagda

4 0

Nikt ich nie okradł, tylko służby miejskie robiły porządki na tym terenie. Obozowiska bezdomnych w brzózkach pod lasem też zostały zlikwidowane. Nie wydaje mi się, żeby miejsce przy samym skrzyżowaniu dwóch głównych ulic Ursynowa było dobrą lokalizacją na namiot. Namiot to mało, tam powstawało coraz większe śmietnisko. I uważam, że właśnie to śmietnisko najbardziej przeszkadza ludziom. Ci bezdomni, jak i inni mieszkający w okolicy nigdy nikogo nie zaczepiali i tylko te śmieci ... . A pan Józio nie mieszkał w tym miejscu tylko pod górą i chyba już wrócił na swoje miejsce, bo godzinę temu widziałam, że już palił ognisko.

19:36, 13.03.2014
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

michałomichało

3 1

"Nigdy niczego nie ukradłem. Wypalam miedź ze znalezionych kabli."- Kwintesencja logiki bezdomnego. Te kable sobie w ziemi zakopane leżały to je znalazłem i opaliłem.

10:05, 14.03.2014
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MariaMaria

2 0

Dzisiaj w końcu firmy porządkowe zaczęły robić porządki w ruinach stajni. Panowie sprzątający byli poubierani w specjalne kombinezony. I dobrze, bo chyba nikt nigdy tego do tej pory nie robił. Mam nadzieję, że zrobią to do końca. Przydałoby się, żeby pościnali wszystkie krzaki, byłoby przejrzyściej i przynajmniej przez jakiś czas czyściej.

16:35, 14.03.2014
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

asiaasia

2 0

A księża z pobliskiego kościoła nie mogą wyciągnać pomocnej dłoni???? !!!

12:11, 18.03.2014
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MariaMaria

1 0

Księża postawili wysoki mur, odgrodzili się od świata, wywalili kupę pieniędzy na ogrody i mają wszystko w poważaniu :( A do tego jeszcze ich pracownik wywala za mur stare, poobcinane rośliny, liście, gałęzie. :( .

09:10, 19.03.2014
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

alimon123alimon123

1 0

Ktoś-MOPS powinien im pomóc- choćby prawnie ,wymeldować z mieszkania ,wyrzucić do nikąd tak sie nie robi.Panowie nie potrafią zawalczyć o swoje.

12:42, 19.03.2014
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%