Zamknij

Akcja "Charakteryzacja" czyli stan wojenny na Ursynowie

Redakcja Haloursynow.plRedakcja Haloursynow.pl 08:38, 13.12.2024 Aktualizacja: 17:17, 13.12.2024
Skomentuj transporter opancerzony na ulicach Mokotowa - autor nieznany transporter opancerzony na ulicach Mokotowa - autor nieznany

Dziś 43. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Rano 13 grudnia 1981 roku Polacy zobaczyli w telewizorze generała Wojciecha Jaruzelskiego ogłaszającego nowe porządki. Co działo się w czasie stanu wojennego na Ursynowie? Czym była "akcja charakteryzacja"? 

Niektórzy z tych lat pamiętają tylko tyle, że tej niedzieli nie było "Teleranka". Ci starsi przerażeni byli wojskiem na ulicach, załamani tym, co dzieje się w kraju. Byli też tacy, którzy uważali, że tylko radykalne działania utrzymają porządek - oczywiście w rozumieniu władz komunistycznych.

Co to była godzina milicyjna?

Ursynów w tym czasie był nowym, budującym się osiedlem mieszkaniowym stolicy - miejscem zamieszkania inteligencji, ale też sporej liczby funkcjonariuszy ówczesnego reżimu. Relacji z tamtego okresu nie ma zbyt wiele. Jedna z nich pojawiła się kilka lat temu na forum "Gazety Wyborczej".

Byłam już pełnoletnia. Na Ursynowie nie było koksowników, nie pamiętam patroli, tylko było słychać od ul. Puławskiej jak jechały kolumny wozów milicyjnych. Rano 13 grudnia spacerowałam z psem ok. 2 godzin i o stanie wojennym dowiedziałam się od brata kiedy wróciłam do domu.

Ursynów tego ranka był taki sam jak każdego dnia. Sporo patroli był na drogach dojazdowych zwłaszcza na al. Sobieskiego i koło Dworca Południowego. Pamiętam też jak z Centrum dojeżdżało się autobusami Orbisu z placu Defilad 

- wspomina mieszkanka Ursynowa.

Jak opowiadają świadkowie, na terenie dzisiejszej dzielnicy nie było czołgów, ani słynnych koksowników - czyli metalowych koszy, w których spalano węgiel, by ogrzać wojskowych. Obowiązywała za to - jak wszędzie - godzina milicyjna. Po godz. 22 nikt nie miał prawa przebywać na ulicy.

- Ostatnie kursy autobusów na Ursynów z Dworca Południowego (dzisiejszy dworzec Wilanowska) były tuż przed godziną milicyjną. Jeśli ktoś pomylił się i wysiadł nie tam gdzie trzeba, to miał problem - wspomina Wojciech Matyjasiak, wówczas student Politechniki Warszawskiej, mieszkający na Ursynowie od 1980 r.

- Raz zostałem zatrzymany przez patrol i przewieziony na komisariat milicji, który znajdował się przy ul. Pięciolinii. Spędziłem w nim noc, bo wysiadłem nie na tym przystanku, przy którym mieszkałem i wpadłem wprost na patrol MO - wspomina Matyjasiak.

Dzień przed wprowadzeniem stanu wojennego tak wspomina, cytowany na stronie ursynow.org.pl, Rafał Włoczewski, operator kamery i muzyk, a wówczas mieszkaniec ulicy Sosnowskiego:

W sobotę zaproszony byłem na prywatkę na Służewiec - w okolice skrzyżowania Modzelewskiego i Alei Lotników. Balowaliśmy prawie do rana. Kiedy zabawa się skończyła, trzeba było jakoś wrócić do domu na Sosnowskiego. Wyszedłem w nadziei, że może uda się złapać taksówkę – czasem stały przy Puławskiej. Na ulicy nie było jednak nikogo. Kompletna cisza. Siarczysty mróz. Słychać tylko, jak pod butami skrzypi śnieg.

Doszedłem do Puławskiej i pomyślałem, że skoro tak cicho i pusto, to się przejdę. Ruszyłem w kierunku wiaduktu na Findera (dziś: Pileckiego – dop. red.). Nagle, gdzieś w okolicach bramy Wyścigów, usłyszałem potężny ryk. Od strony Piaseczna wzbijał się tuman śniegu. Ryk rósł. Tuman również. Przystanąłem pod murem. Patrzę i oczom nie wierzę. Od Piaseczna ulicą w stronę Mokotowa posuwa się kolumna wozów pancernych! Stałem jak wryty. Potężne SKOT-y przejechały obok, obsypując okolicę śniegiem i pozostawiając chmurę spalin.

O co chodzi? Co to za ćwiczenia? Kiedy przejechali, nieco szybciej ruszyłem do domu. Do mieszkania wpadłem przed świtem, zziajany i mokry. Kiedy obudziłem się rano, w telewizji występował już generał. 

Świeczki w oknach na znak wsparcia opozycji

13 grudnia 1981 r. wraz z wprowadzeniem stanu wojennego przestały działać telefony. Mało kto je wówczas miał w domu, korzystało się raczej z budek telefonicznych, których też za wiele nie było.

- Ludzie tego dnia próbowali dzwonić z tych ogólnie dostępnych telefonów, ale w słuchawkach było głucho. Pamiętam, że sam próbowałem gdzieś zadzwonić z budki, która była na Dembowskiego przy aptece. Szedłem do niej ok. 700 metrów, aż z ul. Marco Polo - wspomina Wojciech Matyjasiak.

W czasie stanu wojennego, który zniesiony został dopiero w 1983 roku, Ursynów zasłynął z solidarności z represjonowanymi opozycjonistami. W 1982 roku ludzie spontanicznie zapalali świeczki w oknach na znak poparcia dla działań podziemnej "Solidarności".

Jesienią 1982 "Radio Solidarność" włamało się na częstotliwości telewizyjne, prawdopodobnie podczas "Dziennika Telewizyjnego". 

Konspirator po kilku zdaniach mówi: jeżeli państwo nas słyszeli, dajcie znać włączając i wyłączając światła w pokoju. Więc ja szybciutko do szyby, za oknem widok na Koński Jar i Wiolinową - i gruba ponad połowa mieszkań miga! Bałem się, że zaraz wszystkich aresztują. Nie aresztowali

wspomina na forum "GW" Maciej Mazur, autor strony ursynow.org.pl, który wówczas był kilkuletnim chłopcem.

- Cały Ursynów wyglądał wtedy jak jeden wielki stroboskop. Takie akcje pokazywały, że poparcie dla podziemia było ogromne i łączyło bardzo różnych ludzi - mówi "Newsweekowi" Jacek Petrycki, twórca filmu "Moje zapiski z podziemia".

Akcja "Charakteryzacja" Zbigniewa Bujaka

Na Ursynowie mieszkało wtedy (a raczej ukrywało się przed reżimem) wielu opozycjonistów, m.in. Zbigniew Bujak czy Krzysztof Żmijewski. To na terenie naszej dzielnicy przeprowadzona została akcja "Charakteryzacja", czyli zmiana wyglądu Zbigniewa Bujaka. Tak wspomina ją Tomasz Chlebowski, "bodyguard" Bujaka na łamach "Więzi":

Postanowiono, że Zbyszek musi zacząć nosić okulary oraz zacząć się charakteryzować, bo to go zmieni. W tym celu zorganizowano akcję, którą ja wykonywałem. Ewa Kulik (działaczka opozycji w PRL) znalazła w jednym bloku lub w sąsiednich chyba gdzieś na Ursynowie trzy mieszkania: do jednego miałem zaprowadzić Zbyszka (lokal przesiadkowy), w drugim był charakteryzator, a w trzecim okulista. Po zaprowadzeniu Zbyszka do lokalu przesiadkowego miałem pójść do mieszkania, w którym był charakteryzator, sprawdzić, czy wszystko jest w porządku (np. nie ma kotła), jeśli było OK, wrócić po Zbyszka, przyprowadzić go do mieszkania, w którym czekał charakteryzator, nauczyć się wraz z nim sztuki charakteryzacji, po czym zaprowadzić go powrotem do lokalu przesiadkowego, pójść do lokalu, w którym była okulistka i powtórzyć operację.

Wykonałem wszystko zgodnie z instrukcją. Charakteryzatorką była osoba od reżysera Jerzego Markuszewskiego, przyszła z całą paletą pudrów, szminek, past, wąsów, bród, itd. Uczyliśmy się ze Zbyszkiem, jak należy malować sobie policzki, żeby zmienić wygląd kształtu twarzy, itd. Wszystko poszło gładko i było przy tym dużo śmiechu. Potem – do okulisty. Pani okulistka też w pełni wyposażona, z walizką pełną szkiełek. Ale w pewnej chwili oświadczyła tak (do Zbyszka):

„Ja się domyślam, kim pan jest, a u nas [rozumiem, że w przychodni, w której pracowała] jest ścisła ewidencja wystawionych recept [na okulary] i ja nie odważę się wystawić recepty na fikcyjne nazwisko”.

Chlebowski zdecydował się podać swoje prawdziwe nazwisko, czyli - w razie wpadki - nadstawić pierś za Bujaka.

Większość z ponad 100 mieszkań, w których konspiracyjnie redagowano "Tygodnik Mazowsze" związany z Regionalną Komisją Wykonawczą zdelegalizowanej "Solidarności", znajdowała się na Ursynowie. 

Redaktorem naczelnym była Helena Łuczywo. W skład redakcji weszły również Anna Dodziuk, Anna Bikont, Zofia Bydlińska, Małgorzata Pawlicka i Joanna Szczęsna. Zespół redakcyjny co dwa tygodnie zmieniał mieszkania, a co cztery tygodnie lokal redakcyjny – według ustalonego harmonogramu zsynchronizowanego z tokiem produkcji tygodnika. 

- pisze w książce "Stan wojenny w Warszawie i województwie stołecznym 1981–1983" Tadeusz Ruzikiewicz.

Mieszkało tam (na Ursynowie) wielu inteligentów i ludzi wolnych zawodów, trzydziestoparolatków. To głównie oni nas wspierali, choć pomocy udzielali ludzie w każdym wieku i z różnych warstw społecznych. Na Ursynowie mieszkania były większe niż w innych dzielnicach Warszawy, można więc tam bylo i mieszkać, i pracować. Myślałyśmy, że dzięki temu nikt nas nie zauważy

- mówi Joanna Szczęsna cytowana  w książce "Podziemie kobiet" Shany Penn.

Jednym ze świadectw tamtych dni i panującej wówczas atmosfery jest zachowana relacja telewizyjna, którą kręcono na Ursynowie. Wyemitował ją 20 grudnia 1981 r. "Dziennik Telewizyjny". Temat? Walka... ze śniegiem. Nowa władza wojskowa chciała się pokazać jako ta, która "dba o obywateli" i dyscyplinuje odpowiedzialnych za zaniedbania. A w tle ursynowskie bloki na Imielinie... przy Malinowskiego, Miklaszewskiego i Marco Polo.

Stan wojenny zawieszono z końcem 1982 r., a zniesiono dekretem z 22 lipca 1983 r. Z ulic Warszawy zniknęły wojskowe patrole i pojazdy opancerzone, ale nadal działała Służba Bezpieczeństwa i działacze trafiali do więzień. Brutalnie tłumiono wszelkie manifestacje. Wielu byłych internowanych nie mogło znaleźć żadnej pracy i pod wpływem namów, a często szantażu, opuszczało Polskę z paszportem ważnym tylko w jedną stronę. 

Na upadek komunizmu musieliśmy poczekać jeszcze sześć lat.

ZOBACZ ARCHIWALNY FRAGMENT DZIENNIKA TELEWIZYJNEGO Z 1981 ROKU Z URSYNOWEM W TLE (źródło: TVP Historia)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

MykMyk

3 1

Dzisiaj jest ten historyczny piątek 13 grudnia. Doceńmy, że widać powstanie międzyoddziałowego ministerstwa człowieczeństwa i starajmy się, aby naszym najważniejszym problemem było, że czeka nas wigilia w wersji celebryckiej tj. choinka ubrana w listopadzie nie zaś jak powinno być zgodnie z tradycją w wigilię z rana. 10:31, 13.12.2024

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

AtlasAtlas

1 2

Większość ludzi dzisiaj nie wie co to był stan wojenny. Może i lepiej. 23:40, 13.12.2024


MykMyk

3 1

Atlas, a może Ty sam nie wiesz, co piszesz? Ludzie poświęcili swoje życie, żebyś Ty i my mogli żyć jak człowiek! 11:20, 14.12.2024


Polak Emeryt KomunisPolak Emeryt Komunis

5 7

W PRLu wszystko było lepiej niż teraz. Ludzie dostawali mieszkania od państwa. Wszyscy mieli pracę. Nie bylo głodnych dzieci. Szkoły kształciły i wychowywały. Chłopców zamienieno w mężczyzn w armii. Była gospodarka odpadami. Nie było marnotrawstwa. A złodziejstwo tamtych czasów jest wprost śmieszne wobec złodziejstwa za Solidarności i jej następców. Niestety Polacy nie dorośli do socjalizmu i teraz są efekty. Naród wymiera bo ludzie boją się mieć dzieci w takim kraju. Na pochybel Solidarności i złodziejom którzy zniszczyli i rozkradli dorobek pracy pokoleń. 09:52, 14.12.2024

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

KonKon

6 2

Mieszkan nie dostawali krnabrni antykomunisci. Bylo spokojnie na dzielni w czasie stanu wojennego, bo tu sami swoi mieszkali. Prawda towarzyszu ? 19:09, 14.12.2024


BolekBolek

3 0

Towarzysz dobrze prawi, wypije za to deczko wódeczki dziś! 07:17, 16.12.2024


Emeryt Emeryt

2 3

Ja 13 grudnia liczyłem że tą solidarnościową swołocz wystrzelają i będzie normalnie. Bez strajków i kościelnej propagandy. Niestety Jaruzelski nie miał jaj i jest jak jest. Naród wymiera - to efekt 30 lat rządów zawszonych bandytów. Teraz już są na etapie wywłaszczenia spółdzielni mieszkaniowych. Niebawem milony Polaków pójdą na bruk. 11:05, 15.12.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%