Spotkanie z Teresą Lipowską w ramach Tygodnia Seniora na Ursynowie przyciągnęło mnóstwo wielbicieli aktorki. Pani Teresa dzieliła się wspomnieniami, odpowiadała na pytania i pokazała, że mimo 88 lat, wciąż ma w sobie ogromną energię i pasję do zawodu.
To był moment, który pamiętam i do końca życia będę pamiętała
- mówiła Lipowska, wspominając swój debiut na scenie Teatru Lutnia w Łodzi. Miała wtedy 9 lat i grała królewnę Żabkę w bajce "Za siedmioma górami".
- Mama nawet musiała ściągnąć zieloną zasłonę z sypialni i uszyła mi kostium. Musiałam być piękną Żabką - opowiadała.
Wtedy nikt nie myślał o karierze aktorskiej. - Byłam katowała, bo musiałam grać na fortepianie przynajmniej dwie godziny. Rodzice byli przekonani, że ja będę pianistką. Oczywiście zdawałam na medycynę, chciałam być pediatrą, ale moja pani od zajęć w kółku dramatycznym powiedziała: Co ci szkodzi? Stawaj do tej szkoły teatralnej - relacjonowała.
I zdała, mając zaledwie 16 lat, jako najmłodsza w całym roczniku. W tym czasie skończyła szkołę muzyczną, a w szkole teatralnej wzięła dziekankę, co było o tyle łatwe, że szkoły mieściły się w jednym pałacu w Łodzi. - Od drugiego roku rzuciłam jednak to "rzępolenie" - wspominała aktorka.
Przez 68 lat na scenie Teresa Lipowska zagrała około 150 ról scenicznych i prawie 70 ról filmowych. Współpracowała z największymi - Tadeuszem Łomnickim, Erwinem Axerem, Jerzym Antczakiem.
Axer to w ogóle był dla mnie Bóg. I cokolwiek by powiedział, każde słowo, z każdym słowem musieliśmy się liczyć. I przyjmować, i wierzyć, że ten reżyser ma rację
- mówiła z rozrzewnieniem.

O swoim mentorze, Jerzym Antczaku, opowiadała szczególnie ciepło. Aktorka grała w jego "Nocach i dniach" rolę drugoplanową. Wymagał gry jak na pierwszym planie.
- Jurek Antczak nauczył nas tego etosu i szacunku oraz tego, że nie ma małych ról. Że trzeba grać na 200% swoich możliwości - wspominała. Dodała też z dumą: - Jurek napisał w książce, że Teresa była do wszystkiego, do tańca i do różańca.
Marzeniem aktorki było zagranie Jagny w "Chłopach" albo chociaż Hankę. Przeszło jej po "Nocach i dniach". Antczakowi żaliła się kiedyś, że nie zatrudnił jej do roli. On odrzekł: Trzeba było zadzwonić i powiedzieć! - Mnie nikt nie nauczył, żeby tak robić - mówiła aktorka.
Kochała wszystkie role, "byle grać", przyjmowała wszystkie z radością. Najwięcej kosztowała ją rola lekarki w spektaklu "Życie seksualne białych myszek". Bohaterka zmagała się z pytaniem: dziecko czy kariera. - A ja starałam się dziesięć lat o swojego syna. Schodząc ze sceny, byłam dumna z tego, że wybieram dziecko!
W opowieści pani Teresy nie było tematów tabu. Zainteresowanie wzbudziła część o pieniądzach w serialu "M jak miłość", w którym Teresa Lipowska gra od 25 lat.
Jakbym powiedziała, ile ja dostaję, to nie będę was przerażać, ani się chwalić. Moje pobory są naprawdę niskie, ja nie umiem pójść i powiedzieć, proszę mi dać dziesięć tysięcy dziennie. A są tacy młodzi, którzy sobie zażądają
- wyznała aktorka.
- Ja przez te 25 lat pokochałam tą rolę. Pokochałam miejsce, w którym pracuję, bo to jest ta moja kuchnia, mój pokój. Ja tam chodzę jak do własnej kuchni, wiem, gdzie który widelec leży i jak to wszystko tam jest - mówiła.
Dodała też, że ma "carte blanche" od scenarzystek.
Bo wiedzą, że ja o tej postaci mogę wiedzieć dużo, dużo więcej. Bo ona musi ileś tam tych postaci obdzielić tekstem, charakterem, uwagami. A ja jestem sama dla siebie i wtedy, jeżeli coś zmieniam, to ona mówi: dobrze
- mówiła.
Lipowska nie szczędziła gorzkich słów o młodym pokoleniu aktorów.
Przepraszam, ale 90% młodych ludzi przychodzi, żeby być popularnym, być bardzo znanym. Ale przede wszystkim dla pieniędzy. I nie będzie się wysilać
- stwierdziła kategorycznie.
Wspominała, jak sama uczyła młodych na planie. O tym, że wypracowała sobie szacunek młodszych na planie. - Świat poszedł do przodu, na skos, na szybkość. Na szczęście, ja już tego nie będę przeżywać na nowo. Tam od świętego Piotra będę sobie patrzyła - żartowała.

Jednym z najpiękniejszych wspomnień aktorki była współpraca z kabaretem Dudek.
Romek Dziewoński - syn Edwarda - napisał książkę "Sęk z Dudkiem". I tam na końcu wymieniał, ile razy kto grał, bo to było po 10 latach. No więc oczywiście z kobiet, bo chłopaki, no to wiadomo, ale z kobiet była Irena Kwiatkowska jako pierwsza, a ja w ilości przedstawień byłam druga. Za wszystkich wchodziłam i wszystko robiłam
- chwaliła się.
Teresa Lipowska mieszka na Ursynowie, co prowadzący podkreślił na początku spotkania. O swojej dzielnicy mówiła ciepło, choć nie rozwijała tego wątku szerzej. Z ogromną dumą mówiła o swoim synu Marcinie.
- Jest wspaniałym pilotem. Miał 50 lat, jak spełnił swoje największe marzenie. Od dziecka było, mama, samolot, samolot, samolot - opowiadała.
Przyznała też, że pomogła mu finansowo w realizacji marzenia. - Myśmy z mężem (Tomaszem Zaliwskim - dop. redakcji), byli dość skromni, nie mieliśmy wielkiego rozmachu na życie - wyznała.
O Zaliwskim - drugim mężu - mówiła z wielkim wzruszeniem.
Myśmy się z mężem zakochali w sobie na scenie, bośmy grali parę. Ja byłam sanitariuszką na wojnie, on był lekarzem. No i tam się zaczęły dziać różne rzeczy między nimi. Potem mieliśmy się tam całować, ale to tak jak na scenie - "mua, mua, mua". A któregoś razu tak jakoś dziwnie trafiło! I całowaliśmy się. Reżyser mówi "Przestańcie, bo dzieci będą"
- wspominała ze śmiechem.
Tomasz Zaliwski zmarł 19 lat temu. - Jak mi bardzo ciężko, to czasem wyjmuję sobie jakiś tomik, który bardzo lubiłam, liryki, czy jakiś taki, do którego miałam szczególny sentyment i sama w domu sobie poczytam, nastawiam sobie jakąś muzyczkę.
Jednym z najpiękniejszych wspomnień aktorki był ślub, którego udzielił im ksiądz Jan Twardowski.
Mój mąż był taki nie do końca praktykujący, więc tam były kłopoty, a ja chciałam ślub kościelny. Poszliśmy do księdza Jana, wziął mojego na dywanik czerwony i mówi: - Ty wierzysz w miłość? A on mówi tak, oczywiście. No to Pan Bóg jest miłością. Ty będziesz składał przysięgę miłości. A Twoja żona Panu Bogu pomoże w imię Twojej miłości
- opowiadała Teresa Lipowska.
Spotkanie zakończyło się owacją na stojąco. Widzowie prosili o recytację poezji, ale aktorka odmówiła z uśmiechem. - Gdybym wiedziała, to bym przyniosła coś, co bym przeczytała. Ale już tak na pamięć... Ja mam prawie dziewięćdziesiąt lat, ludzie! - śmiała się.
Na koniec podziękowała mieszkańcom Ursynowa za przybycie.
Zrobiliście mi wielką, wielką frajdę!
kurkawodna08:18, 17.10.2025
ja bym na jej miejscu zastanowiła się również nad aktorstwem..
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu haloursynow.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Poseł PiS na Ursynowie. Zaskakujące słowa o Polexicie!
PiS to zdrajcy i przebierańcy. Tańczą jak im Bruksela, Waszyngton i Kijów zagrają. Skompromitowana siła polityczna, która wybiła się na tragedii smoleńskiej i sztucznych podziałach społeczeństwa. Zniewolili naród w trakcie pandemii (pamiętacie zamknięte cmentarze?).
Rozsądny
18:41, 2025-12-09
Koniec "niedasizmu" na skrzyżowaniu przy Pileckiego?
Polecam film, który pokazuje ile czasu zajmuje legalny przejazd z Zięby na Puławską: tinyrul.com/43fdxyw3 Nocą, przejazd zajmuje ok 10 min i jest 6 sygnalizacji świetlnych.
PiotrZdunek
17:13, 2025-12-09
Koniec "niedasizmu" na skrzyżowaniu przy Pileckiego?
Nasz burmistrz jest największym fachurą od szpitali na Mazowszu, więc i sytuację z tym skrzyżowaniem na pewno uzdrowi. Marnuje się chłopak tu na prowincji. Z jego MBA i szpitalnym doświadczeniem śmiało mógłby celować w stanowisko dyrektora Mayo Clinic w Rochester albo co najmniej The Johns Hopkins Hospital w Baltimore, a nie jakieś, nikomu nie potrzebne, analizy skrzyżowań robić.
Warszawiak82
15:46, 2025-12-09
Jeżewskiego na Kabatach zamknięta. „A co z karetką?"
Fal-Bruk. I wszystko jasne. Jak remont w dzielnicy i związany z nim kłopot, to jakoś przewija się jedna nazwa. Wystarczy sprawdzić historię na tym portalu. Wnioski?
qwerty
15:45, 2025-12-09