Zamknij

Dodaj komentarz

"Rzuciłam to rzępolenie". Aktorka Teresa Lipowska spotkała się z sąsiadami!

Redakcja Haloursynow.pl Redakcja Haloursynow.pl 08:30, 15.10.2025 Aktualizacja: 12:14, 27.10.2025
1 UCK Alternatywy UCK Alternatywy

"Miałam grać na fortepianie, a nie być aktorką" - wyznała we wtorek Teresa Lipowska podczas spotkania z mieszkańcami Ursynowa w UCK Alternatywy. 88-letnia aktorka, nasza sąsiadka z Kabat, znana m.in. z roli Barbary Mostowiak w "M jak miłość", opowiadała anegdoty z życia wzięte, wspominała kabaret Dudek i przyznała, że od 25 lat gra za "nieprzyzwoicie małe" pieniądze. A wszystko zaczęło się od królewny Żabki w Teatrze Lutnia w Łodzi!

Spotkanie z Teresą Lipowską w ramach Tygodnia Seniora na Ursynowie przyciągnęło mnóstwo wielbicieli aktorki. Pani Teresa dzieliła się wspomnieniami, odpowiadała na pytania i pokazała, że mimo 88 lat, wciąż ma w sobie ogromną energię i pasję do zawodu.

To był moment, który pamiętam i do końca życia będę pamiętała

- mówiła Lipowska, wspominając swój debiut na scenie Teatru Lutnia w Łodzi. Miała wtedy 9 lat i grała królewnę Żabkę w bajce "Za siedmioma górami".

- Mama nawet musiała ściągnąć zieloną zasłonę z sypialni i uszyła mi kostium. Musiałam być piękną Żabką - opowiadała.

Wtedy nikt nie myślał o karierze aktorskiej. - Byłam katowała, bo musiałam grać na fortepianie przynajmniej dwie godziny. Rodzice byli przekonani, że ja będę pianistką. Oczywiście zdawałam na medycynę, chciałam być pediatrą, ale moja pani od zajęć w kółku dramatycznym powiedziała: Co ci szkodzi? Stawaj do tej szkoły teatralnej - relacjonowała.

I zdała, mając zaledwie 16 lat, jako najmłodsza w całym roczniku. W tym czasie skończyła szkołę muzyczną, a w szkole teatralnej wzięła dziekankę, co było o tyle łatwe, że szkoły mieściły się w jednym pałacu w Łodzi. - Od drugiego roku rzuciłam jednak to "rzępolenie" - wspominała aktorka.

"Ja odmawiam mówić bardzo szybko i dużo"

Przez 68 lat na scenie Teresa Lipowska zagrała około 150 ról scenicznych i prawie 70 ról filmowych. Współpracowała z największymi - Tadeuszem Łomnickim, Erwinem Axerem, Jerzym Antczakiem.

Axer to w ogóle był dla mnie Bóg. I cokolwiek by powiedział, każde słowo, z każdym słowem musieliśmy się liczyć. I przyjmować, i wierzyć, że ten reżyser ma rację

- mówiła z rozrzewnieniem.

O swoim mentorze, Jerzym Antczaku, opowiadała szczególnie ciepło. Aktorka grała w jego "Nocach i dniach" rolę drugoplanową. Wymagał gry jak na pierwszym planie.

- Jurek Antczak nauczył nas tego etosu i szacunku oraz tego, że nie ma małych ról. Że trzeba grać na 200% swoich możliwości - wspominała. Dodała też z dumą: - Jurek napisał w książce, że Teresa była do wszystkiego, do tańca i do różańca.

Marzeniem aktorki było zagranie Jagny w "Chłopach" albo chociaż Hankę. Przeszło jej po "Nocach i dniach". Antczakowi żaliła się kiedyś, że nie zatrudnił jej do roli. On odrzekł: Trzeba było zadzwonić i powiedzieć! - Mnie nikt nie nauczył, żeby tak robić - mówiła aktorka.

Kochała wszystkie role, "byle grać", przyjmowała wszystkie z radością. Najwięcej kosztowała ją rola lekarki w spektaklu "Życie seksualne białych myszek". Bohaterka zmagała się z pytaniem: dziecko czy kariera. - A ja starałam się dziesięć lat o swojego syna. Schodząc ze sceny, byłam dumna z tego, że wybieram dziecko!

"M jak miłość" - rola życia, ale... za małe pieniądze!

W opowieści pani Teresy nie było tematów tabu. Zainteresowanie wzbudziła część o pieniądzach w serialu "M jak miłość", w którym Teresa Lipowska gra od 25 lat.

Jakbym powiedziała, ile ja dostaję, to nie będę was przerażać, ani się chwalić. Moje pobory są naprawdę niskie, ja nie umiem pójść i powiedzieć, proszę mi dać dziesięć tysięcy dziennie. A są tacy młodzi, którzy sobie zażądają

- wyznała aktorka.

- Ja przez te 25 lat pokochałam tą rolę. Pokochałam miejsce, w którym pracuję, bo to jest ta moja kuchnia, mój pokój. Ja tam chodzę jak do własnej kuchni, wiem, gdzie który widelec leży i jak to wszystko tam jest - mówiła.

Dodała też, że ma "carte blanche" od scenarzystek.

Bo wiedzą, że ja o tej postaci mogę wiedzieć dużo, dużo więcej. Bo ona musi ileś tam tych postaci obdzielić tekstem, charakterem, uwagami. A ja jestem sama dla siebie i wtedy, jeżeli coś zmieniam, to ona mówi: dobrze

- mówiła.

Młodzi aktorzy? "90% dla pieniędzy i popularności"

Lipowska nie szczędziła gorzkich słów o młodym pokoleniu aktorów.

Przepraszam, ale 90% młodych ludzi przychodzi, żeby być popularnym, być bardzo znanym. Ale przede wszystkim dla pieniędzy. I nie będzie się wysilać

- stwierdziła kategorycznie.

Wspominała, jak sama uczyła młodych na planie. O tym, że wypracowała sobie szacunek młodszych na planie. - Świat poszedł do przodu, na skos, na szybkość. Na szczęście, ja już tego nie będę przeżywać na nowo. Tam od świętego Piotra będę sobie patrzyła - żartowała.

Jednym z najpiękniejszych wspomnień aktorki była współpraca z kabaretem Dudek.

Romek Dziewoński - syn Edwarda - napisał książkę "Sęk z Dudkiem". I tam na końcu wymieniał, ile razy kto grał, bo to było po 10 latach. No więc oczywiście z kobiet, bo chłopaki, no to wiadomo, ale z kobiet była Irena Kwiatkowska jako pierwsza, a ja w ilości przedstawień byłam druga. Za wszystkich wchodziłam i wszystko robiłam

- chwaliła się.

Ursynowianka od lat

Teresa Lipowska mieszka na Ursynowie, co prowadzący podkreślił na początku spotkania. O swojej dzielnicy mówiła ciepło, choć nie rozwijała tego wątku szerzej. Z ogromną dumą mówiła o swoim synu Marcinie.

- Jest wspaniałym pilotem. Miał 50 lat, jak spełnił swoje największe marzenie. Od dziecka było, mama, samolot, samolot, samolot - opowiadała.

Przyznała też, że pomogła mu finansowo w realizacji marzenia. - Myśmy z mężem (Tomaszem Zaliwskim - dop. redakcji), byli dość skromni, nie mieliśmy wielkiego rozmachu na życie - wyznała.

O Zaliwskim - drugim mężu - mówiła z wielkim wzruszeniem.

Myśmy się z mężem zakochali w sobie na scenie, bośmy grali parę. Ja byłam sanitariuszką na wojnie, on był lekarzem. No i tam się zaczęły dziać różne rzeczy między nimi. Potem mieliśmy się tam całować, ale to tak jak na scenie - "mua, mua, mua". A któregoś razu tak jakoś dziwnie trafiło! I całowaliśmy się. Reżyser mówi "Przestańcie, bo dzieci będą"

- wspominała ze śmiechem.

Tomasz Zaliwski zmarł 19 lat temu. - Jak mi bardzo ciężko, to czasem wyjmuję sobie jakiś tomik, który bardzo lubiłam, liryki, czy jakiś taki, do którego miałam szczególny sentyment i sama w domu sobie poczytam, nastawiam sobie jakąś muzyczkę.

Jednym z najpiękniejszych wspomnień aktorki był ślub, którego udzielił im ksiądz Jan Twardowski.

Mój mąż był taki nie do końca praktykujący, więc tam były kłopoty, a ja chciałam ślub kościelny. Poszliśmy do księdza Jana, wziął mojego na dywanik czerwony i mówi: - Ty wierzysz w miłość? A on mówi tak, oczywiście. No to Pan Bóg jest miłością. Ty będziesz składał przysięgę miłości. A Twoja żona Panu Bogu pomoże w imię Twojej miłości

- opowiadała Teresa Lipowska.

"Mam prawie dziewięćdziesiąt lat, ludzie!"

Spotkanie zakończyło się owacją na stojąco. Widzowie prosili o recytację poezji, ale aktorka odmówiła z uśmiechem. - Gdybym wiedziała, to bym przyniosła coś, co bym przeczytała. Ale już tak na pamięć... Ja mam prawie dziewięćdziesiąt lat, ludzie! - śmiała się.

Na koniec podziękowała mieszkańcom Ursynowa za przybycie.

Zrobiliście mi wielką, wielką frajdę!

 

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz (1)

kurkawodnakurkawodna

1 0

ja bym na jej miejscu zastanowiła się również nad aktorstwem..

08:18, 17.10.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%