Aktywiści z dwóch warszawskich organizacji domagają się wprowadzenia - na wzór innych polskich metropolii - prohibicji. Zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach benzynowych miałby obowiązywać na terenie całego miasta w godzinach od 22 do 6.
Petycję do rady miasta złożyli kilka miesięcy temu społecznicy z Miasto Jest Nasze oraz Porozumienia dla Pragi. Według nich w Warszawie jest za dużo sklepów monopolowych i przyczynia się to do rozpijania mieszkańców.
- Wg statystyk warszawiacy piją o 40 proc. więcej niż reszta Polski - argumentują aktywiści.
W stolicy działa ponad 3 tys. punktów sprzedaży alkoholu, a jeden sklep monopolowy przypada zaledwie na 309 mieszkańców.
Radni przez wiele tygodni nie komentowali złożonej petycji. Aż do dzisiaj.
- Prawdopodobnie zostanie ona odrzucona. Zaznaczam, że rekomendacją klubu Koalicji Obywatelskiej jest odrzucenie petycji - stwierdziła Aleksandra Śniegocka-Goździk, szefowa komisji polityki społecznej i rodziny w Radzie m.st. Warszawy. Radna podkreśliła, że miasto będzie chciało inaczej podejść do problemu alkoholizmu.
Ratusz zamiast na ograniczaniu dostępu do alkoholu chce się skupić na edukacji.
- Przede wszystkim musimy skupić się na kampaniach dotyczących sprzedaży alkoholu. Przerażające są statystyki, jeśli chodzi o ilość sprzedanego alkoholu dla młodzieży, oprócz tego musimy skupić się na procesie odbierania licencji. Będziemy prawdopodobnie dyskutować na temat tego, co możemy zrobić, żeby zmienić prawo krajowe, bo niewiele możemy zrobić, jeśli chodzi o prawo miejskie - powiedziała Aleksandra Śniegocka-Goździk stołecznemu Radiu Kolor.
Na dziś alkohol na Ursynowie kupimy w ok. 350 punktach - sklepach i lokalach gastronomicznych.
zarząd komisaryczny16:47, 23.01.2023
Jeden monopolowy na 300 mieszkańców? Niewiarygodne rozpijanie mieszkańców Warszawy przez Trzaskalskiego! 16:47, 23.01.2023
Jolka Z.16:59, 23.01.2023
Ci co jeżdżą spalinowymi to są źli, im etanolu sprzedawać nie wolno! Wóda powinna być dostępna tylko dla tych lepszych, co jeżdżą elektrykami. I wówczas świat będzie piekniejszy. Czy ktoś mnie poprze? 16:59, 23.01.2023
Nodrank17:11, 23.01.2023
Tak tak, edukacja menelstwa które ma to w d.
Zakaz bardzo słuszny, pomoże zapobiec wielu burdom rozpętującym się pod monopolowymi przez ww. adresatów, a normalni ludzie sobie mogą kupić gdzie indziej kiedy indziej.
Tylko menelstwo mogłoby mieć z tym problem. 17:11, 23.01.2023
jako17:15, 23.01.2023
Aktywności są jak katolicy - wszystkim chcą siłą narzucać swoje "wartości", a sami mają je w d... A potem czytamy, jak to złapano aktywistę na rowerze z 3 promilami we krwi. 17:15, 23.01.2023
MagikZakazów19:57, 23.01.2023
Wiem, że trudno oczekiwać tego w Polsce od jakiegokolwiek organu władzy publicznej, ale takie ograniczenia sensownie można wprowadzić tylko po dokładnym zbadaniu problemu, a więc: 1) po ustaleniu skali sprzedaży alkoholu w tych godzinach, 2) wykazaniu, że sprzedaż alkoholu w tych godzinach prowadzi do bardziej negatywnych skutków, niż sprzedaż w pozostałych godzinach. Czy da się to ustalić? Zapewne tak, ale wymagałoby to wielu miesięcy badań, zaangażowania wielu pracowników (lub zleceniobiorców) i sporych nakładów pieniężnych. Bez takich badań trudno uznać proponowane ograniczenie za zgodne z konstytucyjnymi zasadami: proporcjonalności, swobody działalności gospodarczej i wolności człowieka. W magiczne działanie takich lub owakich zakazów wierzą tylko despoci. 19:57, 23.01.2023
Pan Mirosław z Wyczó04:47, 24.01.2023
"W stolicy działa ponad 3 tys. punktów sprzedaży alkoholu, a jeden monopolowy przypada zaledwie na 309 mieszkańców. " Ciekawe jak taka statystyka wygląda w odniesieniu do ilości przychodni poz? 04:47, 24.01.2023
~jestem_za08:23, 24.01.2023
Łezka w oku się kręci. Nie sądziłem że za mojego życia wrócą meliny. Pamiętam taką jedną w centrum. Działała chyba całodobowo, była jak by to teraz powiedzieć z segmentu premium. Czyste mieszkanie w starej kamienicy, w długim przedpokoju stolik i kilka krzeseł. Szefowa brała kasę i szła po towar do innego pokoju. Czasami klienci mogli liczyć na szybkiego szota gratis od firmy przy tym stoliku. Można było odpłatnie kilka kieliszków na miejscu wziąć, wtedy nawet zagrycha się na stoliku pojawiała. Ta usługa była jedynnie dla VIP klientów, którzy byli trzeźwi, pili kulturalnie i nie darli ryja na klatce schodowej. Ech byli czasy, może kurcze jeszcze wrócą? 08:23, 24.01.2023
Szczupak12:11, 24.01.2023
Mój brat miał nieszczęście mieszkać w bloku, w którym była żabka. W nocy ludzie przychodzili po alkohol i delikatnie mówiąc darli ryja. Były też burdy i była - nie raz - policja. W końcu wspólnota wymówiła sklepowi umowę najmu i w ku radości wszystkich nastała prohibicja. Polecam wszystkim tę drogę - da się. 12:11, 24.01.2023
Boom15:43, 24.01.2023
O, widzę że w Polsce nie można nikogo nazwać komunistą, mimo, że z buciorami chętnie by właził do obcego domu. 15:43, 24.01.2023
Ano16:36, 24.01.2023
No tak, dlatego problem prohibicji powinien być unormowany przez rząd w skali całego kraju. 16:36, 24.01.2023
Ano13:30, 24.01.2023
2 5
A ja Szczupaku powiem, że najgorsza forma zakupu alkoholu to ze sklepów internetowych z dowozem na kółkach bezpośrednio do mieszkania. Jak się czlowiek przejdzie do sklepu, to i pijany zdąży ochłonąć. A tak napruty odreagowuje od razu w domu. I tutaj mamy ukryty efekt pijanstwa w domu przed tv. Być może dlatego w całej Polsce tyle ostatnio zabójstw w czterech ścianach? 13:30, 24.01.2023
Boom13:49, 24.01.2023
7 6
Niezła bajka. Która to Żabka jest otwarta w nocy i która to wspólnota jest właścicielem lokalu użytkowego? 13:49, 24.01.2023
Szczupak14:42, 24.01.2023
2 0
Dokładnie to wspólnota załatwiła żabkę poprzez wycofanie zgody na sprzedaż alkoholu, a także postawiła jakieś warunki dotyczące części wspólnej, w tym terenu bezpośrednio przed sklepem. Żabka była we franczyzie, najemca po tym wycofał się, bo żył w zasadzie głównie ze sprzedaży alkoholu. Trwało to około poł roku. W tym okresie wspólnota zebrała pokaźny materiał z monitoringu, a także udokumentowane 7 interwencji policji. Żabka była czynna do 23. 14:42, 24.01.2023
Boom16:53, 24.01.2023
5 1
No widzisz, więc było trochę inaczej. W tym przypadku ajent dał ciała, bo nie pilnował terenu przed sklepem, ochrona wspólnoty pewnie jak zwykle nic nie widziała (przecież nie wyjdą przed budynek, bo jeszcze by trzeba było zareagować), a pewnie pojawił się też ktoś życzliwy, któremu w ogóle przeszkadzała Żabka. W każdej wspólnocie zawsze się ktoś taki znajdzie. 16:53, 24.01.2023