Nie ma chętnych do budowy skateparku i pumptracku przy Kopie Cwila. Ani osiem przetargów, ani rozbicie inwestycji na dwa projekty nie przyniosły efektów. Dzielnica zamierza kolejny raz poszukać wykonawcy.
Gdy sześć lat temu dzielnica zlikwidowała nielegalny skatepark pod Kopą Cwila, nikt zapewne nie przypuszczał, że nowego nie będzie miał kto zbudować. W 2019 roku miał zostać zrealizowany projekt z Budżetu Obywatelskiego, zakładający budowę nie tylko skateparku, ale też pumptracku. Na inwestycję przeznaczono pierwotnie 550 tys. złotych, ale kwota okazała się mało kusząca dla firm. Na ogłaszane przez dzielnicę kolejne przetargi nikt się nie zgłaszał.
Pierwszą próbą przełamania złej passy było znaczne odchudzenie projektu i obniżenie jego kosztu, m.in. zamiast wkopanego w ziemię basenu do jazdy zaplanowano wiele naziemnych elementów łukowych. To rozwiązanie również nie przyciągnęło chętnych.
Podobnie zakończyła się próba zaproszenia firm do negocjacji, by uzgodnić z nimi warunki współpracy. Nie pomogło również dorzucenie dodatkowych pieniędzy na inwestycję, m.in. 100 tys. złotych z mazowieckiego urzędu marszałkowskiego.
Kolejnym rozwiązaniem było rozbicie projektu na dwa zadania inwestycyjne. W lipcu tego roku dzielnica ogłosiła przetarg na budowę tylko skateparku na obecnej starej nawierzchni asfaltowej. Zabieg ten miał kolejny raz obniżyć koszt budowy.
Tymczasem, ku zdziwieniu urzędników, firma która jako jedyna zgłosiła się zażądała... ponad milion złotych! Przypomnijmy, że na obie inwestycje - plac dla skejtów i miejsce dla rowerzystów - zarezerwowano obecnie "tylko" 750 tys. złotych. Zatem co dalej?
Dzielnica ma zamiar szukać wykonawców do skutku. Właśnie przymierza się do... dziewiątego już przetargu.
- Pieniądze na realizację projektu zostały przeniesione do przyszłorocznego budżetu. Być może jeszcze w połowie grudnia, a na pewno w pierwszych dniach nowego roku, ogłosimy postępowanie przetargowe i mam nadzieję, że uda się wreszcie znaleźć wykonawcę - mówi burmistrz Robert Kempa.
Jeśli fatum krążące nad tą inwestycjąnie zniknie, to ursynowska młodzież wcześniej doczeka się skateparku pod wiaduktem, który połączy ulicę Branickiego z ulicą Płaskowickiej. Chcą go zbudować mieszkańcy Wilanowa po oddaniu do użytku Południowej Obwodnicy Warszawy.
kynek09:48, 25.11.2020
bedzie taki sam wałek jak z rewitalizacja oczka :D 09:48, 25.11.2020
Boom10:39, 25.11.2020
Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów – powiedział kiedyś Albert Einstein. 10:39, 25.11.2020
Wykopek12:27, 25.11.2020
Fajnie, gdyby wreszcie się udało. Ale szczerze mówiąc fajnie by było wywalić z projektu rowery. Jest już Kazurka, która jest mekką rowerzystów. A skaterzy wciąż nie mają swojego miejsca.
Skatepark na kabatach jest malutki - bardziej dla dzieciaków. 12:27, 25.11.2020
GumaTurbo12:29, 25.11.2020
Jeden z najlepszych terenów rekreacyjnych na Ursynowie, z dużym potencjałem, a wciąż straszy wylewką betonową, a' la mały parking. Taki trochę standard wschodni - Moskwa/Kijów. To szczyt, że od tylu lat nikt jeszcze nie ogarną tego terenu. "Kompetencje", jak w polskim rządzie. 12:29, 25.11.2020
XD13:56, 25.11.2020
XD to jest polski styl, elo! rozwalić skatepark, ktory zrobili tam sami mieszkańcy, wlasnymi rękoma, i teraz urząd, który to zniszczył nic nie potrafi tam zbudować, ja ebe gdzie my zyjemy XD 13:56, 25.11.2020
RobertW16:19, 26.11.2020
Duch Guziala i jego zastępcy Machaja którzy zniszczyli kultowe miejsce nadal unosi się nad Ursynowem 16:19, 26.11.2020
Kronik11:14, 25.11.2020
3 1
wałek? czyli według Ciebie ktoś ukradł pieniądze przeznaczone na rewitalizację? 11:14, 25.11.2020