W nocy z niedzieli na poniedziałek kierowca opla na gdańskich numerach rejestracyjnych jechał aleją KEN i na wysokości Benedykta Polaka uderzył w słup sygnalizacji i znak drogowy. Przypadkowemu świadkowi zdarzenia - biegaczowi - miał powiedzieć, że "ktoś mu wyjechał". Jego zachowanie wskazywało na to, że był pijany. Świadek poprosił przechodniów o wezwanie policji. Auto po wypadku nie pozwoliło kierowcy odjechać.
Jak się dowiedzieliśmy, kierowcą był 44-latek. Policja wezwała do niego karetkę, bo jeszcze przed wejściem do auta, uszkodził sobie rękę. Pogotowie zabrało go do szpitala. We krwi kierujący miał prawie jeden promil alkoholu. Był nadpobudliwy i rozkojarzony. Po wytrzeźwieniu prawdopodobnie usłyszy zarzuty kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu. Wówczas sprawa trafi do sądu.
Za jazdę pojazdem po spożyciu alkoholu grozić może: grzywna, ograniczenie wolności, pozbawienie wolności, środek karny w postaci zakazu kierowania od 3 do 15 lat, oraz świadczenie na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości nie mniej niż 5000 zł. Jednak w wypadku około jednego promila alkoholu we krwi sprawca może się starać o warunkowe umorzenie. Przy wyroku warunkowo umarzającym postępowanie zakaz prowadzenia auta wynosi od roku do lat dwóch, sąd nie orzeka kary, a wspomniane wcześniej świadczenie może być niższe niż 5 tys. złotych.
[FOTORELACJA]5802[/FOTORELACJA]
1 1
No i przywiało patologię z Xyumiasta. 15:51, 15.07.2024
1 0
menel śmieć szkoda że nie zdechł w tym wypadku 20:58, 15.07.2024