To jest opowieść, która domyka gangsterską, szulerską, hazardową trylogię peerelowską. W naszej wersji przesunęliśmy czas akcji na rok 1991, żeby nadać tej historii kontekst przemian w Polsce
- mówi Bartłomiej Ignaciuk, reżyser i współscenarzysta filmu "Wielka Warszawska", którego akcja toczy się na wyścigach konnych na ursynowskim Służewcu. Reżyser znany jest z seriali "Pati", "Wielka woda", "Usta usta" oraz filmu "Podatek od miłości".
Ignaciuk dokonał adaptacji scenariusza, którego pierwsza wersja powstała jeszcze w czasach PRL-u, w latach 80. Jej autorem był Jan Purzycki, scenarzysta "Piłkarskiego pokera" i "Wielkiego Szu". "Wielka Warszawska" miała być domknięciem trylogii. Jednak w latach 80., ówczesne władze nie dopuściły do realizacji filmu, obawiając się, że może skompromitować Państwowe Wyścigi Konne. Środowisko wyścigów konnych, które w czasach PRL-u spotykało się na warszawskim Służewcu, to był specyficzny mikroświat, w którym obok zwyczajnych ludzi, fanów jeździectwa można było spotkać przedstawicieli prywatnej inicjatywy, dyplomatów, dygnitarzy partyjnych, pisarzy (wielką fanką wyścigów była autorka kryminałów Joanna Chmielewska) cinkciarzy, a także ubeków. Niektórzy tracili majątki, inni zarabiali fortuny.
Tuż przed swoją śmiercią w 2019 r. Jan Purzycki przekazał scenariusz Tadeuszowi Lampce, ówczesnemu prezesowi MTL MaxFilm, producentowi filmowemu. Teraz, na zlecenie MaxFilm, Ignaciuk dokonał adaptacji scenariusza i przeniósł akcję na początek lat 90. Tłem dla opowieści są wielkie przemiany, które zachodzą wtedy w Polsce.
Tę historię postanowiliśmy przerzucić na rok 1991, bo wtedy u nas powstała taka hybryda pozostałości starego systemu i nowego, nastąpił pewien ferment. To jest też w naszej historii interesujące
- mówi reżyser.
Można powiedzieć, że społeczność zebrana wokół Służewca była bardzo zdemokratyzowana - obok siebie stali ludzie nieprzystający do siebie, których łączyła pasja. Poza tym, w czasach PRL-u występował tu kontrolowany hazard, odrobina kapitalizmu, dość dziwnego, ponieważ konie, które się tutaj ścigały, to były konie z jednego przedsiębiorstwa. Kilku trenerów konkurowało ze sobą, to trochę były takie pokazowe wyścigi. Wszyscy się znali doskonale, więc było tam mnóstwo powodów do takich niezbyt jasnych sytuacji
- dodaje.
Ignaciuk dodaje, że propozycja wyreżyserowania "Wielkiej Warszawskiej" bardzo go ucieszyła. Bo temat wyścigów jest mu bardzo bliski.
- Miałem styczność ze Służewcem w połowie lat dziewięćdziesiątych. Moja obecność miała wtedy bardzo osobisty kontekst. Po prostu byłem w związku z wielką miłośniczką koni, dżokejką, z którą przyjeżdżaliśmy tutaj na wyścigi z Sopotu. Stawaliśmy samochodem przed stajnią, żeby pilnować jej konia. To robiło niesamowite wrażenie, z jakich postaci składała się publiczność wyścigowa. Przeróżne charaktery przebijały przez to zacne miejsce - wspomina Ignaciuk.
"Wielka Warszawska" to pod względem rozmachu jedna z największych produkcji realizowanych w tym roku w Polsce. W trakcie zdjęć na planie pojawi się kilka tysięcy statystów, setki koni i kaskaderzy. Główni aktorzy musieli przejść kilkumiesięczną naukę jazdy konnej. W produkcji wykorzystano 300 zabytkowych samochodów, część kostiumów sprowadzono m.in. ze słynnego czeskiego studia filmowego Barrandov. Większość nakręconego materiału będzie wymagała obróbki cyfrowej, żeby warszawskie ulice wyglądały jak w latach 90.
Wyzwaniem organizacyjnym jest też to, że głównym planem zdjęciowym jest Tor Wyścigów Konnych na Służewcu. I choć to legendarne miejsce pojawiało się już czasem w filmach, to były to zaledwie krótkie ujęcia (m.in. "Wielki Szu", "Kariera Nikodema Dyzmy"). "Wielka Warszawska" to pierwsza polska fabuła, w której większość zdjęć powstaje na tym obiekcie.
Kręcenie na Służewcu jest ogromnym wyzwaniem, bo to jest cały czas działająca instytucja. Tutaj nieustannie odbywają się imprezy. A do zdjęć trzeba to miejsce m.in. zaadaptować pod względem scenograficznym. Opowiadamy historię sprzed trzydziestu paru lat, a świat się zmienił. Cieszę, że udało nam się jeszcze w ostatnim momencie załapać na pozostałości starego Służewca
- mówi Ignaciuk.
W "Wielkiej Warszawskiej" zobaczymy Tomasza Ziętka, Mary Pawłowską (debiut na dużym ekranie), Marcina Bosaka, Agnieszkę Żulewską i Tomasza Kota. Premiera filmu planowana jest na 2025 rok.
agnik17:35, 08.08.2024
a jak to teraz wygląda
Tubylec21:57, 08.08.2024
Czy coś się zmieniło? Nadal jedno wielkie oszustwo? Wszyscy udają że jest ok, jak nie ma kasy do przekręcenia? A jak jest kasa , to jest dzień cudów?
2BORNOT2B01:36, 09.08.2024
Do kogo można się zgłaszać na statystę? 🙂
Unia bierze na cel groźne substancje
Wyjść z tej komuszej unii jak najszybciej. Ale przy obecnym zmanipulowanym społeczeństwie to niemożliwe. No i obecny rząd wpatrzony w unię jak w obraz. Tylko że oni zarabiają tyle że im to wisi, odczuje zwykły Kowalski jak zawsze.
Donek
22:21, 2025-06-24
Kluczowa decyzja w sprawie cen prądu
Przecież za obecną sytuację z cenami prądu odpowiadają wszyscy politycy którzy rządzili przez ostatnie spokojnie 20 albo więcej lat. Hipokryci z Tuskiem na czele, który teraz udaje wielkiego naszego zbawcę „niskich cen” prądu”. Tylko *%#)!& mogą w to uwierzyć.
Ja
22:16, 2025-06-24
Wyjątkowy paczkomat na Ursynowie? "Oddaje ducha"
Tylko po co ten rower? Swoim zachowaniem rowerzyści nie zasłużyli na wyróżnienie.
Natolin
18:42, 2025-06-24
Wyjątkowy paczkomat na Ursynowie? "Oddaje ducha"
Kolejny, bezwartościowy artykuł tego redaktora(?). Nic nie wiadomo, co, gdzie, kiedy. Pewnie informacja pojawi się po moim wpisie i to zgodnie ze współczesnym trendem "dziennikarstwa", czyli na swym końcu artykułu, jak już inni przeczytają. Czekam na hejt ze strony redakcji (bo już był nie raz).
Paulo
15:32, 2025-06-24