Obmacywał kobiety, na siłę przytulał. 40-latek z Natolina za kratkami

Nachodził salony fryzjerskie, chciał się siłą przytulać. Zaczepiał upatrzone kobiety przy stacji metra. Mężczyzna, który od wielu miesięcy nękał sąsiadki z Natolina został tymczasowo aresztowany. 

W rejonie stacji Natolin niemal codziennie można było spotkać mężczyznę, który zaczepiał, nękał i siłą przytulał kobiety. Do jednego z salonów fryzjerskich wchodził jak do siebie. Twierdził, że jest chory i musi się przytulić do właścicielki. W innym salonie też upatrzył sobie właścicielkę. Przychodził, zagajał, po czym zaczepiał, ocierał kroczem, dotykał. Zaczepiane pracownice uciekały, goniły się z nim po salonie. Zaczepiane były też postronne mieszkanki Ursynowa - przy stacji metra, w windzie na stacji, w cukierni.

"Pan nie jest groźny. Ma żółte papiery"

Sytuacje były wielokrotnie zgłaszane na policję. Poszkodowane słyszały, że "pan M. nie jest groźny, że tylko dotyka, że nic nie można zrobić, że ma żółte papiery". Jedna z właścicielek salonu przedstawiła policji nagrania z kamer monitoringu, jak ją zaczepia, próbuje dotykać i napastować. Kończy się na pouczeniach i ściganiu wykroczeń.

Wreszcie w maju sprawa trafia do prokuratury, która 16 maja wydaje zakaz zbliżania się mężczyzny do jednej ze zgłaszających nękanie kobiet. Pewnego dnia M. przychodzi bowiem do salonu z nożem i widelcem i zaczyna wygrażać właścicielce. Zostaje zatrzymany w policyjnym "dołku" na 48 godzin.

Gdy zaatakowana właścicielka zgłasza sprawę do Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa z prośbą o pomoc, a wcześnie błaga o pomoc na grupie na Facebooku, w okolicy pojawiają się dodatkowe patrole finansowe ze środków miasta. A w czwartek 23 maja pojawia się komunikat policji o zatrzymaniu M. do dyspozycji prokuratury.

Przyszedł do salonu, dzwonił kilka razy na numer kontaktowy salonu i wysyłał wiadomości tekstowe. Tym samym złamał warunki postanowienia wydanego przez prokuraturę oraz popełnił kolejne przestępstwo. Policjanci natychmiast po uzyskaniu informacji o złamaniu zakazu kontaktowania się zatrzymali 40-latka. Nie potrafił on wytłumaczyć swojego postępowania - mówił, że chciał wyjaśnić z kobietami jakąś kwestię, ale dopytany jaką - sam nie wiedział.

- relacjonuje podkom. Ewa Kołdys z mokotowskiej komendy policji.

Prokurator postawił M. sprawcy zarzut kierowania gróźb karalnych, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

- Na wniosek Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ursynów Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa wydał postanowienie o umieszczeniu sprawcy w areszcie na najbliższe 3 miesiące, gdzie poczeka na ostateczny wyrok - poinformowała policja. 

Nękane kobiety - niektóre od lat, inne od miesięcy - odetchnęły z ulgą. Chwilowo. Boją się, że M. ze względu na "żółte papiery" znów niebawem wyjdzie na wolność.