Polacy należą do najbardziej zapracowanych narodów w Unii Europejskiej. Ale czy dłuższy tydzień pracy oznacza większą wydajność? Odpowiedź zaskakuje.
Z danych Eurostatu wynika, że przeciętny Polak pracuje ponad 39 godzin tygodniowo, czyli wyraźnie więcej niż średnia unijna, która wynosi ok. 36 godzin. Taki wynik plasuje nas w czołówce najbardziej zapracowanych narodów Europy. Ale czy rzeczywiście jesteśmy aż tak pracowici, czy może liczby te kryją głębsze przyczyny?
Jak tłumaczy Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, wysoka średnia nie mówi całej prawdy o naszym rynku pracy.
– W Polsce odsetek osób zatrudnionych na część etatu to zaledwie 6 proc., podczas gdy na Zachodzie elastyczne formy pracy są znacznie bardziej powszechne. Do tego dochodzi duży udział samozatrudnionych, którzy często pracują więcej niż 40 godzin tygodniowo - tlumaczy.
To właśnie brak elastyczności i dominacja pełnych etatów sprawiają, że wielu Polaków nie ma możliwości skrócenia czasu pracy – nawet jeśli tego potrzebuje. W krajach takich jak Holandia jeden etat często dzielony jest między kilka osób, co ułatwia łączenie pracy z opieką nad dziećmi lub starszymi członkami rodziny.
Długi tydzień pracy nie idzie jednak w parze z wydajnością. Choć sytuacja stopniowo się poprawia, to wartość dodana na godzinę pracy w Polsce nadal pozostaje poniżej unijnej średniej. Winne są nie pracownicy, lecz struktura rynku i zapóźnienia technologiczne.
– To nie jest problem lenistwa. To kwestia niskiego poziomu automatyzacji i słabego wykorzystania nowoczesnych narzędzi, w tym sztucznej inteligencji – podkreśla Kubisiak.
W obliczu zmian demograficznych i postępującego starzenia się społeczeństwa, Polska może wkrótce stanąć przed koniecznością większej aktywizacji osób dziś wykluczonych z rynku pracy. Rozwiązaniem może być m.in. bardziej elastyczne podejście do zatrudnienia i stopniowe skracanie tygodnia pracy, co już testują niektóre kraje europejskie.
Zdaniem wiceszefa PIE takie rozwiązanie w Polsce to nie kwestia "czy", ale "kiedy".
0 0
I jaki z tego wniosek? Otóż Polacy lubią być waleni w pupy i jeszcze być szczęśliwi z tego. Piękny kraj ale ludzie to totalne umysłowe kasztany.