Koniec wiecznie pijanych bezdomnych na Pasażu Natolińskim? Urząd bierze sprawę w swoje ręce i prowadzi akcję informacyjną w tamtejszych sklepach. Właściciele punktów pomysłem nie są jednak zachwyceni. Bo pojawił się zbyt późno.
Alkoholowe libacje i bójki to był do niedawna częsty widok na Pasażu Natolińskim przy metrze Natolin. W rejonie tej uliczki od lat koczują menele. Nie brakuje też miejsc, w których zaopatrują się w trunki. Nagabują przy tym mieszkańców i wyłudzają od nich pieniądze. Odmowa nieraz kończyła się agresją.
- Bez radykalnych działań nic się nie zmieni. Spółdzielnia, straż i policja pogodziły się z tym, że tak już tu będzie. Menelom i rozrabiakom przysługuje najwidoczniej więcej praw niż porządnemu obywatelowi - tak sytuację komentowała w listopadzie zeszłego roku jedna z mieszkanek osiedla Wyżyny, gdzie znajduje się pasaż.
Działania - chociaż nie radykalne - postanowił podjąć ursynowski ratusz. Razem z policją i strażą miejską urzędnicy przeprowadzili w czwartek wizję lokalną. Powodem wizyty na Natolinie były coraz częstsze sygnały od mieszkańców. Źródło problemu władze dzielnicy widzą w sprzedaży alkoholu w pasażu.
- Rozmowy w punktach prowadzących sprzedaż alkoholu wynikają z troski zarówno o mieszkańców, jak i sprzedawców. Wraz z policją i strażą miejską chcemy przekonywać sprzedawców, aby nie sprzedawali osobom nietrzeźwym alkoholu, ale chcemy też dać im poczucie bezpieczeństwa w sytuacji nachalnych i czasami nieprzyjemnych zachowań osób, którym odmówiono sprzedaży alkoholu – mówi zastępca burmistrza Ursynowa Bartosz Dominiak.
Przeprowadzone z właścicielami sklepów rozmowy miały charakter głównie informacyjny. Urzędnicy wraz z mundurowymi pytali o sytuację w okolicy. Dawali wskazówki, co robić w przypadku natrętnego klienta. Przypominali sprzedawcom, co grozi za sprzedaż alkoholu nietrzeźwym - utrata koncesji.
- U nas jest krótka piłka z takim klientem - tam są drzwi, zamykamy i tyle. My też chcemy się ich pozbyć - mówi pan Patryk, pracownik sklepu obok stacji metra.
Padły również zapewnienia, że policja i straż zawsze są gotowe pomóc. Sam widok mundurowych wzbudził ciekawość przesiadujących na pasażu “stałych bywalców”. Miał im dać do zrozumienia, że funkcjonariusze mają ich na oku. W to jednak nie wszyscy właściciele biznesów w okolicy pasażu uwierzyli.
- Mówią, żeby wzywać służby, a kiedy wzywałam straż do śpiącego na przystanku, to nikt nie przyjeżdżał. Z kolei policja przyjeżdża po pół godziny, więc zdąży taki wstać i sobie pójść - stwierdza właścicielka jednego ze sklepów.
Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że to nie "stali bywalcy" są kłopotliwi. Ci - jak zauważyli pracownicy sklepów - “piją i biją się między sobą”.
- Zdecydowanie gorsi są ci obcy. To oni robią tutaj burdy. Stali są nieszkodliwi - zauważa pani Halina, która prowadzi swój sklep w Pasażu Natolińskim.
Czwartkowa akcja urzędników i mundurowych przebiegła szybko i sprawnie. Właściciele oraz pracownicy sklepów słuchali ich z uwagą. Zgodnie przyznawali, że taka akcja jest potrzebna. Tyle że nie teraz. Od pewnego czasu na Pasażu Natolińskim jest już spokojnie.
- Ceny alkoholu poszły w górę i sprzedaż mocno spadła. Takie akcje trzeba było przeprowadzać wcześniej, teraz nie bardzo mają one sens - mówi właścicielka sklepu przy Belgradzkiej.
Swoje zrobiła także zimowa aura. Niskie temperatury nie sprzyjają posiedzeniom na świeżym powietrzu. Mimo to strażnicy miejscy przyznają, że w ostatnim czasie mają ok. 60 zgłoszeń miesięcznie. Podobnie policjanci. Skąd się biorą?
- Problemem jest poczta. Koczują tam cały czas - tłumaczy pan Patryk.
To właśnie w pobliżu poczty najczęściej dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji. Dla amatorów drinków pod chmurką to idealne miejsce - oddalone od ulicy i nieco schowane. Być może po wyburzeniu pawilonu, w którym się znajduje, skończy się też problem. W planach Spółdzielni Mieszkaniowej “Wyżyny” jest postawienie w tym miejscu nowego budynku mieszkalnego.
I jak zwykle wyszli pouczać w zimę, a nie latem i porozmawiać że sklepikarzami, a nie problematycznymi konsumentami (bo pewnie bali się konfrontacji z silniejszym). Ech, całe nasze służby.
Zenek19:54, 24.02.2022
Brawo, coś robią.
Trelek23:04, 24.02.2022
I jak zwykle wyszli pouczać w zimę, a nie latem i porozmawiać że sklepikarzami, a nie problematycznymi konsumentami (bo pewnie bali się konfrontacji z silniejszym). Ech, całe nasze służby.
Antoni08:42, 25.02.2022
Pogoda już wiosenna więc chyba dobry termin na takie akcje. Jeżeli będzie tam teraz więcej policji i miejskich to ma to sens
Nurseewuszka09:25, 25.02.2022
Część tych osób koczuje przy wyjściu z windy metra. Nie jest to zbyt bezpieczne ani dla osób starszych ani matek z dziećmi.
mieszkanka Natolina10:39, 25.02.2022
Ech, jak zwykle udają, że coś robią. Przyjdą, pogadają i obarczą winą sklepikarzy. Już widzę sprzedawcę, który szarpie się z pijanym menelem i mówi mu, że nie sprzeda. A policja ich nie ruszy przecież, po co sobie zabrudzić radiowóz. Jak potem wywietrzyć?
gemini15:27, 26.02.2022
Od jednej zmasowanej akcji skuteczniejsze sa stale czeste patrole, ktore zniechęcą do koczowania.
ginevra20:09, 07.03.2022
Tamtejsze ławki to jak lunapark dla meneli. Siedzą, przeklinają. Czasem śpią w trójkę na siedząco obok siebie, jak trzech muszkieterów. Słaby widok. Trzeba latami trenować, żeby się doprowadzić do takiego stanu (mam na myśli procenty).
Siłownia jak śmietnik. "Tam jest taki syf!"
Najbardziej wartościowe informacje są w... koszach na śmiecie. Zatem tu wystarczy spojrzeć na datę sprzedaży umieszczoną na wyrzuconych paragonach. Wtedy będzie wiadomo, od kiedy kosz nie był opróżniany. Łatwy i prosty sposób na uzyskanie wiarygodnych informacji.
Wojtek63
11:56, 2025-07-05
Rejestracja auta przez internet i koniec z przynoszenie
Szok! Jeszcze z 30 lat i dogonimy kraje cywilizowane.
Somsiad
08:37, 2025-07-05
Śledztwo w sprawie pożaru w metrze
To wszystko wina PiSu, czy już tak rafau powiedział?
Q
08:32, 2025-07-05
Siłownia jak śmietnik. "Tam jest taki syf!"
Im mniej zapłacą tym więcej dla nich...
Tubylec
23:57, 2025-07-04