Zamknij

Boże, jaki on stary! W Ursynotece o kulisach serialu "40-latek"

Maciej NóżkaMaciej Nóżka 10:20, 21.04.2024
Skomentuj MN MN

Skąd wzięła się postać Stefana Karwowskiego? Czy Gruza i Toeplitz spotkali się i pracowali ze sobą już wcześniej? Czy słynny serial to kpina z epoki Gierka, czy też jej apoteoza? O tym wszystkim opowiadał na Ursynowie Rafał Dajbor - aktor, dziennikarz, autor książki „40-latek. Kulisy kultowego serialu”.

W ramach cyklu „Wieczór z non-fiction” Muzeum Ursynoteki przy ulicy Barwnej 8 zaprosiło Rafała Dajbora, autora serii książek poświęconych kultowym polskim filmom z lat 70. i 80. Okazją jest najnowsza książka „40-latek. Kulisy kultowego serialu”, która ukazała się dokładnie w 50. rocznicę produkcji serialu. „40-latek” został stworzony przez scenarzystów Jerzego Gruzę i Krzysztofa Teodora Toeplitza. Premierę książki uświetnili swoją obecnością wyjątkowi goście: aktorka Alicja Wolska, laborantka z serialu i koleżanka Magdy Karwowskiej oraz znany aktor teatralny i filmowy Maciej Winkler.

Rafał Dajbor to gawędziarz, który ma dar opowiadania historii. Ursynowianom pokazał to już podczas spotkań poświęconych serialom "Alternatywy 4" oraz "Zmiennicy" w UCK w ubiegłych latach. Nowa książka o kolejnym serialu to naturalna kontynuacja.

Tak, zdradzę. Zdradzę kulisy powstawania tej książki. Kulisy są takie, że kiedy kończyłem drugą książkę zatytułowaną „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem”, to mój redaktor zauważył, że zbliża się półwiecze 40-latka. No i jakoś tak w naturalny sposób, stwierdził, że może się tym zajmę

- zdradził kulisy powstania nowej książki Rafał Dajbor.

Co przyczyniło się do tego, że „40-latek” zyskał miano filmu kultowego? Dajbor z entuzjazmem wyjaśniał, że serial ten pełni funkcję swoistego wehikułu czasu, pozwalając widzom na obserwację autentycznie przedstawionego świata minionych lat. Codzienność, pojazdy, standardy mieszkaniowe, sklepy, życie zawodowe i rozrywka – to wszystko stanowi rodzaj historycznego dokumentu. Z kolei postać Karwowskiego reprezentuje archetypicznego czterdziestolatka, zmagającego się z problemami w pracy, w domu, z kochanką oraz zawodowymi aspiracjami. Mimo upływu 50 lat od premiery serialu, wyzwania typowe dla osoby w tym wieku wciąż pozostają aktualne.

Wszystko to w połączeniu z dobrym wyczuciem, doskonałą obsadą aktorską oraz poczuciem humoru stworzyło dzieło ponadczasowe, uniwersalne, po które chętnie sięgają młode pokolenia.

Stary Karwowski. Za stary?

Główny bohater Stefan Karwowski miał być w filmie typowym 40-latkiem. Mężczyzną ustatkowanym, z żoną, dwójką  dzieci, wykonującym pewny zawód. Ale, gdy patrzymy na filmowego Karwowskiego, to widzimy szpakowatego typa w niemodnym garniturze, z przydużym wąsem i krawatem zupełnie "od czapy". Karwowski był specjalnie postacią przerysowaną, nikt bowiem w tamtych czasach w wieku 40 lat nie nosił się tak obciachowo. Sam Gruza, który był wówczas 40-latkiem, przychodził na plan filmowy w sportowych butach, jeansach, koszulce, skórze i okularach przeciwsłonecznych, a nie korekcyjnych w grubej oprawie.

Boże! Jak on na 40-latka staro wygląda! Przecież 40-latkowie się tak nie noszą. W chwili premiery serialu, równolatkowie Karwowskiego mówili - co to jest? Przecież my tak nie wyglądamy. Nosimy sportowe obuwie i wygodne ciuchy. Żaden nie chodzi pod wąsem ani pod krawatem!

- opowiadał Dajbor.

Jednak postać głównego bohatera miała właśnie taka być, bo Gruza lubił rysować bohaterów grubą kreską. On to mówił tak: pilnowałem, żeby nie przeszło w karykaturę, ale jednak lubiłem, kiedy postać była jakby ekstraktem swoich najbardziej charakterystycznych cech

- tłumaczy autor książki.

Dlaczego inżynier?

Na pytanie, dlaczego główny bohater wcielił się w inżyniera, a nie przedstawiciela innego zawodu, odpowiedź przyszła natychmiastowo. Reżyser i scenarzysta Jerzy Gruza uwielbiał budowy. Potrafił godzinami przesiadywać przy placach budowy, obserwować i analizować wszystkie procesy.

Przeprowadzałem z nim wywiad dla magazynu „Stolica”, podczas którego zwierzył się, że od zawsze fascynowały go place budowy. Kiedy mieszkał na wschodzie kraju, akurat wznoszono tam hotel. Były to lata 70., czas Edwarda Gierka. Budowy wywoływały w nim autentyczny zachwyt, przyciągały go niczym magnes. Wydaje się, że serial „40-latek” dał mu możliwość realizacji marzeń i umiejscowienia głównego bohatera w przestrzeni, którą najbardziej cenił

- mówił Dajbor.

Na miejscu można było zdobyć podpis autora z dedykacją. Fani zarówno filmów lat 70. jak i książek o kultowych serialach wychodzili z Ursynoteki zadowoleni.

[FOTORELACJA]5627[/FOTORELACJA]

(Maciej Nóżka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%