Lewica atakuje Platformę. "Kumulacja wszystkich negatywnych zjawisk"

- Problemy nowych osiedli wokół ulicy Kłobuckiej to kumulacja wszystkich negatywnych zjawisk, z jakimi zmagamy się w Warszawie od lat rządzonej przez Platformę Obywatelską - grzmi ursynowska Lewica. Brak planu miejscowego, zaledwie jedna linia autobusowa, ulica zalewana po większym deszczu - to problemy, na które skarżą się mieszkańcy. Niezałatwione od lat.

- Te osiedla Warszawa pozwoliła zbudować w formule “śpij i uciekaj” - mówi obrazowo Viola Lubacz, kandydatka Lwicy do rady dzielnicy. Chodzi o rejon ulicy Kłobuckiej, gdzie w ostatnich latach deweloperzy na terenach poprzemysłowych wybudowali kilka tysięcy mieszkań. Okolica wciąż się rozbudowuje, bo miejsca jest sporo, miasto wydaje pozwolenia, a ceny w sąsiedztwie hałasującego lotniska są nieco niższe niż w innych częściach dzielnicy.

Pomimo zezwoleń dla deweloperów, jak dotąd miastu niewiele udało się zrobić, jeśli chodzi o rozbudowę infrastruktury. Problem zalewanej ulicy Kłobuckiej bez odwodnienia pamiętają mieszkańcy pierwszych budowanych tu bloków i jest aktualny do dziś. Dopiero w ostatnich dwóch latach Zarząd Dróg Miejskich zawarł porozumienia z deweloperami, z którymi w przyszłości przebuduje ulicę.

Chaotyczna zabudowa, mało autobusów

Kolejnym problemem jest brak planu miejscowego, co pozwala na chaotyczną zabudowę. 

- Ostatnie wyłożenie projektu Miejscowego Planu miało miejsce w 2013 roku. Od tego czasu projekt zdezaktualizował się tak, że wiele obszarów zostało już całkowicie zabudowanych niezgodnie z nim. Jednocześnie nie powstało wiele z planowanych dodatkowych dróg i ulic, jak na przykład Nowy Służewiec - mówi Karolina Pużuk-Zioło, kandydatka do rady Warszawy z Ursynowa, Wilanowa i Włoch. Zapowiedziała, że będzie zabiegać o uchwalenie planu "w trybie priorytetowym".

Bartek Ploch, student mieszkający na jednym z osiedli przy Kłobuckiej, lider listy na Zielonym Ursynowie, narzekał na skromne połączenia autobusowe tego rejonu Ursynowa z centrum dzielnicy.

- Pięć tysięcy mieszkających tu ludzi ma do dyspozycji jedną linię autobusową, która nie zawozi nas nawet do centrum Ursynowa, a jedynie na stację Metro Wilanowska. Niemal wszędzie, gdzie chcemy się dostać, musimy jechać z przesiadką i uważać na rozkład jazdy jedynego autobusu, aby nie znaleźć się w sytuacji, kiedy nie będziemy mieli, jak i kiedy wrócić do domu - stwierdził.

Mieszkańcy zabiegają od lat o wydłużenie linii 165 co najmniej do stacji metra gdzieś na wysokim Ursynowie. Ploch złożył w tej sprawie projekt do Budżetu Obywatelskiego. O więcej autobusów walczą też inni kandydaci z tego rejonu Ursynowa, na razie bezskutecznie. Ze strony władz dzielnicy i ZTM padła już obietnica wybudowania pętli autobusowej przy ul. Wyczółki, dzięki której na Kłobuckiej będą mogły zawracać autobusy.

"Osiedle w formule śpij i uciekaj"

Viola Lubacz, kandydatka do rady dzielnicy, zwraca uwagę na brak infrastruktury dla ludzi - wspólnych przestrzeni, skwerów, parków.

- Te osiedla Warszawa pozwoliła zbudować w formule “śpij i uciekaj”, zapewniając mieszkańcom absolutne minimum w zakresie infrastruktury społecznej. Kilka numerów Kłobuckiej dalej znajduje się biblioteka i Miejsce Aktywności Lokalnej, ale żeby do niego dojść na piechotę, trzeba odbyć ekspedycję po ulicy z chodnikiem tylko z jednej strony, bez drogi dla rowerów i wśród zabudowań przemysłowych, bo okolicę zabudowywano tak, jak chcieli deweloperzy - mówi kandydatka.

Jakie komitet Lewicy widzi rozwiązania? Sebastian Liszka, kandydat do rady Warszawy, twierdzi, że podobne problemy jak Kłobucka, mają też inne rejony tzw. Zielonego Ursynowa - okolice Poloneza, Poleczki, Grabowa czy Pyr i Jeziorek. 

- Dlatego postulujemy, żeby w nowym zarządzie dzielnicy Ursynów jeden z zastępców burmistrza otrzymał, jako zakres kompetencji, dbanie o potrzeby i rozwój tzw. Zielonego Ursynowa, a więc wszystkich tych do tej pory zaniedbywanych okolic - mówi kandydat.