Błoto, pola, sady i las bloków z płyty - tak wyglądało osiedle przy ul. Mandarynki 40 lat temu. Jak ursynowianie wspominają swoje pierwsze lata na natolińskim blokowisku?
Pani Elżbieta i pan Artur wraz z dwójką dzieci wprowadzili się do pachnącego świeżością mieszkania przy Mandarynki w styczniu 1984 roku. To było ich spełnienie marzeń - z dusznej kawalerki do dużego M3 z balkonem i ogródkiem. Każdy miał w końcu swój kąt, a pani Elżbieta, mimo iż w ciąży, w pierwszej chwili poczuła się lżej.
Osiedle było tak nowe, że w okolicy brakowało jeszcze podstawowych punktów usługowych. W zasadzie nie było niczego - w środku pola rozciągały się jedynie bloki.
- Ekipy stawiały najpierw masowo bryły budynków, a dopiero później etapami wchodziła wykończeniówka. Bywało tak, że blok stał kilka lat nim został oddany do użytku. Przeciętne 3-pokojowe mieszkanie kosztowało wtedy ponad milion złotych - mówi pan Artur.
Zwierzyna, nieprzyzwyczajona do obecności ludzi w tym miejscu krążyła między blokami jeszcze przez wiele lat po zakwaterowaniu pierwszych lokatorów. Z okna można było podziwiać sarny, zające i dziki. Z czasem wszystkie przeniosły się w bardziej ustronne miejsca - na Skarpę Ursynowską i do Lasu Kabackiego.
- Czułam, że mieszkam na peryferiach. Zwierzęta podchodziły do nas pod okna, do dziś ostały się jedynie jeże. Tu była prawdziwa dzicz - wspomina pani Elżbieta.
W tle Mandarynki 4 i 6, 1985 rok
Z dwójką małych dzieci, w ciąży i z mężem w delegacji pani Elżbiecie po pewnym czasie przestało być tak lekko jak na początku, a potomstwo trzeba było czymś wykarmić. Z Mandarynki do najbliższego sklepu trzeba było iść aż na Grzegorzewskiej. Jedyne udogodnienia - z czasem otworzyła się przychodnia dla dzieci pod mieszkaniami w wieżowcu pod Mandarynki 6, ale chorzy dorośli wciąż musieli przejść 4 kilometry na Romera.
Autobusów komunikacji miejskiej wtedy nie było. Z Nowoursynowskiej jeździł tylko 104 do Dworca Południowego i dwie linie z pętli przy Polaka: 177 i 451, które zapewniały połączenie z Placem Trzech Krzyży i Centrum.
- Wszystko budowało się bardzo powoli. Jak położyli płyty na Rosoła, a później otworzyli metro, to dopiero poczułam, że mieszkam w Warszawie - mówi mieszkanka bloku przy Mandarynki.
Na Mandarynki i pobliski Lasek Brzozowy wprowadzali się przede wszystkim ludzie młodzi, koło trzydziestki. Niektórzy myśleli o powiększaniu rodziny, a inni woleli... imprezować.
- Imprezy często były całe dnie i całe noce. Towarzystwo specjalnie niczym się nie przejmowało, bo o milicje na tych bagnistych drogach było ciężko. Nikt nie znał też adresów - do czasów nawigacji żaden taksówkarz nie chciał tu przyjechać, bo się gubił - dodaje pani Elżbieta.
Zdaniem pana Adriana, który na Mandarynki sprowadził się, gdy miał 3 lata liczbę osób starszych mieszkających na osiedlu można było policzyć na palcach jednej ręki.
- Miałem dwoje sąsiadów po czterdziestce w bloku, obok kolega mieszkał z babcią i to by było chyba tyle. Wszyscy byli bardzo młodzi i było strasznie dużo dzieci. Taki plus, że było się z kim bawić - mówi 40-letni mieszkaniec Ursynowa.
Sady przy ul. Rosoła, 1986 rok
A gdzie bawiły się dzieci? Po kilku latach na osiedlu stanęło kilka placów zabaw. Mieszkańcy wspominają, że drewniana konstrukcja zabawek często się psuła i wymagała naprawy, ale była dużo bardziej nowoczesna niż w centrum miasta. Pan Adrian wspomina, że obok kamienicy jego babci na Ochocie była co najwyżej zniszczona piaskownica.
- Z ojcem i dziadkiem lubiliśmy chodzić pod stadninę i na sadki po drugiej stronie Rosoła, gdzie teraz stoją bloki na Pachnącej i Sengera "Cichego". Bawiłem się wtedy z pistoletem w wojnę i biegałem między jabłoniami. Po kilku latach postawili tam, jak się wtedy mówiło "burżujskie osiedle". Ale też dorosłem i miałem inne rozrywki - dodaje pan Adrian.
Dzieci z nowych bloków na Sengera nie miały placów zabaw i przychodziły się bawić na Mandarynki. Mieszkańcy wspominają, że na podwórku mogło siedzieć wtedy nawet 40 osób - grupy matek z wózkami, panowie na ławeczkach z zimnym piwem i biegające starszaki między uliczkami.
Pierwsze puby pojawiły się w okolicy dopiero w latach 90. Okoliczna młodzież na małe zimne gazowane i bilard chodziła do lokalu przy Rosoła i istniejącego nadal New Vegas na Cynamonowej. Dyskotek oczywiście nie było, więc wszyscy jeździli do centrum.
- Jak było cieplej, to siedziało się "na klatce" lub na ławce. To były czasy kiedy nie było dopalaczy, więc młodzi pili głównie piwo i popalali trawkę. Nie było komputerów, ani rozrywek, a podwórko to było całe nasze życie - mówi mieszkaniec, który dorastał przy Mandarynki.
W tle Mandarynki 4, 1995 rok
Przy Mandarynki i Lasku Brzozowym w latach 90. było dużo boisk. Grupki piłkarzy z osiedla grywały wtedy mecze z innymi lokalnymi drużynami z Ursynowa. Zdaniem mieszkańców kilka wygranych pomagało ówczesnym nastolatkom odciągnąć się od używek i przesiadywania na ławkach.
- Wiem, że wyszło z naszego grania kilka znośnych karier, ale nikt się specjalnie nie wybił. Grałem wtedy w lidze szóstek FC Natolin - wspomina pan Adrian, który w najbliższym czasie planuje karierę trenera piłkarskiego.
A jakie teraz są "Mandarynki"? Zdaniem mieszkańców osiedle bardzo się zmieniło. Po 40 latach wspominani przez nich wcześniej młodzi ludzie stali się seniorami. Resztę mieszkań wynajmują studenci.
- Kiedyś było wesoło i kolorowo, a teraz ludzie są coraz bardziej zmęczeni życiem, to smutne. Mandarynki stały się inne i cierpkie w smaku - wzdychają mieszkańcy.
Agula20:57, 09.01.2022
I tak Warszawa po kolei chce zniszczyc reszte kraju
Co tylko jest zielonego -do zabudowy 20:57, 09.01.2022
Andy23:48, 09.01.2022
Rocznik83, na Ursynowie odkąd pamiętam (rodzice się wprowadzili jak miałem 2 lata) beztroskie dzieciństwo, dużo dobrej zabawy i przyjaźni na całe życie. Zabawa na trzepaku, 2 ognie, kosz no i oczywiście piłka nożna gdzie plecaki robiły za bramki na kawałku łąki... Potem lata 90 już trochę mniej moje klimaty ale przyszła moda na hiphop, Molesta etc. W domu tv wielkie pudło i dr Queen katowany przez mame co niedzielę, brak komórek więc sporo wolności nawet w tak młodym wieku...Ogólnie piękne czasy młodości 23:48, 09.01.2022
Przyjezdny18:45, 10.01.2022
12 0
To nie Warszawa resztę kraju ale reszta kraju Warszawę. Cała Polska chcąc mieć jakieś perspektywy w życiu zjeżdża to stolicy. 18:45, 10.01.2022