Zamknij

Siatkarze KS Metro wygrywają w pierwszym meczu sezonu II ligi

17:33, 04.10.2021 Redakcja Haloursynow.pl
Skomentuj Anna Klepaczko / LUMIKA / KS Metro Warszawa Anna Klepaczko / LUMIKA / KS Metro Warszawa

Emocjonujące widowisko zafundowali swoim kibicom siatkarze KS Metro Warszawa i ENEA KKS Kozienice, którzy zmierzyli się ze sobą w meczu pierwszej kolejki rozgrywek o mistrzostwo 2. ligi. Ostatecznie, po wielu zwrotach akcji i pięciosetowym boju, zwycięsko z parkietu zeszli gospodarze (25:22, 27:25, 25:27, 19:25, 15:12), jednak ich triumf został okupiony poważną kontuzją kapitana zespołu Kamila Graczyka.

Pierwsza partia była wyrównana w zasadzie od pierwszej do ostatniej piłki i obfitowała w twardą, męską walkę. Początkowo nieco lepiej radzili sobie miejscowi, którzy blokując Piotra Skałbanię wyszli na prowadzenie 7:4. Goście jednak popisali się kilkoma skutecznymi kontrami i błyskawicznie odrobili te straty. Już na tym etapie w ataku z krótkiej wyróżniał się Bartłomiej Koryciński, który – jak się później okazało – utrzymał wysoką skuteczność w całym spotkaniu. W środkowej części seta siatkarze z Kozienic wypracowali 2 oczka przewagi (15:13), ale wtedy o przerwę poprosił trener Marcin Lubiejewski i od tego momentu jego podopieczni – przy dużym udziale Mateusza Cackowskiego - zaczęli stopniowo przejmować kontrolę nad wynikiem. W ostatniej akcji dobrym atakiem ze środka popisał się Mateusz Rudnicki, dzięki czemu stołeczni objęli prowadzenie 1:0.

Gra w drugiej partii wyglądała bardzo podobnie, przy czym wynik znacznie częściej wskazywał na korzyść siatkarzy Metra, którzy momentami prowadzili nawet czterema oczkami  (11:7, 18:14, 20:16). Później jednak przydarzył im się przestój, a rywale, korzystając z okazji od razu doprowadzili do remisu – po 21. Rozgrywana na przewagi końcówka to prawdziwa wojna nerwów, w której obie drużyny miały szanse na rozstrzygnięcie losów seta na swoją korzyść. Ostatecznie przy stanie 26:25 błąd własny popełnił Marcin Kurek i po jego ataku w taśmę miejscowi objęli prowadzenie 2:0.

Trzecia odsłona nadal układała się pomyślnie dla metrowych, którzy początkowo byli o dwa kroki przed rywalami (7:5, 9:6). Podopieczni trenera Michała Kality nie zamierzali jednak składać broni i po błędzie Szymona Janusa zaliczyli skuteczną kontrę oraz punktowy blok, co niespodziewanie poskutkowało remisem - po 10. Kilka chwil później byliśmy świadkami przykrych wydarzeń - Kamil Graczyk zdobył dla swojej drużyny punkt na 13:11, jednak lądując po ataku, doznał poważnej kontuzji kolana. Została mu udzielona natychmiastowa pomoc, ale o powrocie na boisko nie było mowy – zastąpił go debiutant Mikołaj Tataruch.

Stołeczni, wyraźnie poruszeni dramatem kapitana drużyny, zdołali jeszcze przez kilka minut utrzymać przewagę, jednak później zostali dwukrotnie zablokowani, co poskutkowało remisem po 17. Przyjezdni dostrzegli dla siebie szansę w tym secie, a as Marcina Kurka tylko utwierdził ich w tym przekonaniu - 19:21. Na finiszu ponownie mieliśmy grę na przewagi, jednak tym razem szczęście uśmiechnęło się do gości, którzy wywalczyli kontrę i po ataku z lewego skrzydła wygrali do 25.

Siatkarze z Kozienic utrzymali dobrą passę również w czwartym secie. Na starcie co prawda lepsi byli stołeczni, którzy po ataku Janka Gawrysia prowadzili już 8:4, jednak później popełnili zbyt dużo własnych błędów i karta odwróciła się na ich niekorzyść. Przyjezdni postanowili wykorzystać gorszy moment rywali i po kontrze w wykonaniu Macieja Kałasza niebezpiecznie odskoczyli na 3 oczka – 13:16. Trener stołecznych próbował ratować sytuację podwójną zmianą – na boisku pojawili się Bartłomiej Skorek oraz grający drugi trener drużyny, Tomasz Walendzik, ale zabieg ten nie przyniósł oczekiwanych efektów. Goście raz za razem dorzucali do swojego dorobku kolejne punkty i pewnie wygrywając 25:19 doprowadzili do wyrównania w całym spotkaniu – 2:2.

Stare siatkarskie powiedzenie mówi, że kto prowadzi 2:0 i nie wygrywa bez straty seta, ten przegrywa 2:3. Jednak w tym przypadku – na szczęście gospodarzy – nie znalazło ono odzwierciedlenia. Duża w tym zasługa Mikołaja Tatarucha, który w samym tie breaku zdobył aż 8 punktów. Po drugiej stronie siatki kroku starał się dotrzymać mu Bartłomiej Koryciński, jednak w kluczowym momencie środkowy z Kozienic posłał piłkę na aut (14:11), co dało stołecznym aż 3 piłki meczowe. Takiej szansy warszawianie nie mogli wypuścić z rąk . Choć w polu serwisowym pomylił się jeszcze Damian Kraśniewski, to już w kolejnej akcji punktowym atakiem zwycięstwo przypieczętował nie kto inny, jak Tataruch – 15:12.

Wygrana po tie breaku dała stołecznym 2 punkty i sprawiła, że wylądowali oni na szóstym miejscu ligowej tabeli. Na pozycji lidera grupy drugiej znaleźli się siatkarze Tempa Chełm, którzy bez problemów rozprawili się z Huraganem Wołomin i których będziemy gościć na Dereniowej jeszcze w tym miesiącu.

Ciąg dalszy siatkarskich emocji już w najbliższy weekend, kiedy to siatkarze KS Metro zmierzą się na wyjeździe z drużyną Bzury Ozorków.

(źródło: KS Metro Warszawa)

(Redakcja Haloursynow.pl)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%