Zamknij

Perfidne metody oszustów. Wysłali do seniorki taksówkę, by szybciej dotarła do banku

11:35, 21.10.2021 Kamil Witek Aktualizacja: 11:38, 21.10.2021
Skomentuj pixabay.com pixabay.com

Fałszywi policjanci chcieli wyłudzić od mieszkanki Ursynowa i jej syna kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wysłali po nich nawet darmową taksówką, by szybciej dotarli do banku, gdzie przeleją swoje pieniądze. Pokrzywdzony jednak przechytrzył złodziei. Z jego pomocą prawdziwi mundurowi przygotowali zasadzkę na jednego z oszustów.

Oszustwa „na policjanta” to prawdziwa plaga. Przestępcy wymyślają coraz to nowsze sposoby, jak pozbawić ludzi – głównie starsze osoby – oszczędności życia. Tak też było w przypadku ursynowianki i jej syna, którzy w połowie października odebrali telefon od rzekomego funkcjonariusza.

- Mężczyzna przedstawił się jako komisarz śledczy z ul. Nowolipie 2 i podał swój numer legitymacji. Pokrzywdzeni nie zidentyfikowali, z jakiego numeru dzwonił, ponieważ mają aparat bez wyświetlacza. Telefon odebrała kobieta, a jej syn przysłuchiwał się rozmowie – mówi podkom. Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej komendy policji.

Przygotowani na wszystko

Oszust zaczął opowiadać kobiecie, że policja zatrzymała grupę przestępców posługujących się fałszywymi dowodami osobistymi. Wśród podrobionych dokumentów miał być również dowód ursynowianki. Zaraz potem mężczyzna zaczął dopytywać, czy razem z synem trzymają w domu jakieś oszczędności. Przerażona odpowiedziała, że tak. Zaczęła jednak nabierać wątpliwości co do swojego rozmówcy. Fałszywi policjanci byli przygotowani i na taką ewentualność.

- Mężczyzna poinformował pokrzywdzoną, że może sprawdzić jego dane, dzwoniąc na numer 112. Zaznaczył przy tym wyraźnie, aby nie odkładała słuchawki na widełki, tylko wybrała numer na klawiaturze telefonu 112. Po chwili w słuchawce odezwał się inny mężczyzna – relacjonuje podkom. Koniuszy.

Teraz kobieta nie rozmawiała już z policjantem, a rzekomym prokuratorem. W czasie rozmowy najbardziej interesowało go, ile pieniędzy pokrzywdzeni trzymają w banku i w jakim oraz czy mają dostęp do swoich kont z domu. Pod pozorem ochrony oszczędności pokrzywdzonych kazał kobiecie pojechać z synem do banku i przelać wszystko na jedno konto. Oszuści nawet podesłali po pokrzywdzonych taksówkę.

- Po kilkunastu minutach mieszkańcy byli już w placówce. Kobieta dokonała przelewu na rachunek osobisty swojego syna. On natomiast zgodnie z poleceniem fikcyjnego funkcjonariusza zwiększył limity jednorazowych wypłat do 20 tys. zł. Ostatecznie w jednym miejscu znajdowała się kwota ponad 61 tys. zł – dodaje rzecznik mokotowskiej komendy.

Zaraz potem oszukiwani ursynowianie wrócili do domu tą samą taksówką. Po powrocie syn pokrzywdzonej przeszedł się na chwilę do pobliskiej biblioteki. Gdy wracał, pod jego domem stał podejrzanie wyglądający mężczyzna – ubrany na czarno i zakapturzony.

"Nikomu ani słowa"

W międzyczasie ursynowianka znów rozmawiała z fałszywym policjantem. Przestępca przekonywał kobietę, że przelane przed chwilą na konto jej syna pieniądze trzeba wpłacić na jakiś czas na konto depozytowe policji. Tylko w ten sposób będą chronione przed złodziejami. Zaznaczał przy tym, żeby nie mówić nikomu o całej akcji – dla dobra śledztwa.

- Miał on przysłać kuriera po kartę, dzięki której policja dokona przelewu na swoje konto. Po rozmowie pod drzwiami mieszkania pojawił się ten sam mężczyzna, który przechadzał się w pobliżu domu. Powiedział, że jest od prokuratora i że przyszedł po kartę – opowiada podkom. Koniuszy.

Rzekomy kurier otrzymał kartę i szybko się oddalił. Tak bardzo się spieszył, że zapomniał zapytać o kod PIN. Cała ta sytuacja zaczęła budzić coraz większe wątpliwości u syna pokrzywdzonej. Ursynowianin postanowił na wszelki wypadek zmienić PIN, a po chwili zastrzegł kartę i zablokował dowód osobisty. W ten sposób odciął oszustów od dostępu do swojego konta. Zaraz potem zadzwonił do prawdziwych policjantów i opowiedział im o wszystkim.

- Po krótkim czasie do pokrzywdzonych przyjechali kryminalni z ursynowskiego komisariatu policji. Oszust jeszcze kilka razy dzwonił z pytaniem o kod PIN do karty, podając różne argumenty. Policjanci przysłuchiwali się rozmowie z oszustem i poinstruowali pokrzywdzonego jak on i jego matka mają postępować – mówi rzecznik mokotowskiej komendy.

Oszukany oszust

Mundurowi chcieli, aby fałszywy kurier jeszcze raz podjechał pod dom pokrzywdzonych. Dlatego pokrzywdzony przekazał oszustowi, że PIN do karty poda jedynie mężczyźnie, który ją od niego odebrał. Rzekomy policjant zgodził się na żądanie ursynowianina. Kurier miał pojawić się następnego dnia. W oczekiwaniu policjanci wraz z pokrzywdzonym przygotowali zasadzkę. Gdy dzień później oszust zadzwonił do drzwi, ursynowianin od razu dał znać ukrywającym się w pobliżu policjantom.

- Funkcjonariusze zareagowali natychmiast i zatrzymali 24-latka. Nie podobało mu się, że jego plany zostały pokrzyżowane. Swoje niezadowolenie wyrażał, stawiając opór oraz nie szczędząc słów – zauważa podkom. Robert Koniuszy.

Mundurowi jednak szybko poradzili sobie z niesfornym oszustem. Nawet zakuty w kajdanki jeszcze próbował się wyrwać. Ostatecznie i tak trafił do policyjnej celi. Podejrzany usłyszał już zarzut oszustwa. Ponadto sąd zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt. Grozi mu do 8 lat więzienia.

(Kamil Witek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

czy to jawa czy senczy to jawa czy sen

0 0

To chyba jakiś marny scenariusz. Trudno uwierzyć, że niejaki syn, sprawnie myślący i posługujący się komputerowym dostępem do konta, tyle czasu poświęcił złodziejom. 19:10, 27.10.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%