Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w środku nocy w bloku przy ul. Koński Jar 2. Na korytarzu siódmego piętra, tuż obok drzwi do mieszkania spłonął dziecięcy wózek. Choć służby dopiero ustalają przyczyny zdarzenia, mieszkańcy podejrzewają, że to podpalenie.
Spokojny blok, czyste korytarze, klatki schodowe, domofon i monitoring. W tak wydawałoby się spokojnym miejscu, w nocy z 13 na 14 maja, o mały włos nie doszło do tragedii.
- Jak każdej nocy karmiłam swoją siedmiotygodniową córeczkę, było około pierwszej gdy poczułam dziwny zapach i odłgłos skwierczenia, jakby ognisko się paliło. Wstałam i zobaczyłam dym przy drzwiach wejściowych i zajrzałam przez wizjer, na zewnątrz było czerwono, myślałam, że śnię. Szybko obudziłam męża - relacjonuje nocne wydarzenia pani Agnieszka.
Podczas gdy mąż zaczął gasić pożar, pani Agnieszka zadzwoniła pod nr 112. Policja pojawiła się po kilku minutach, a wkrótce potem straż pożarna.
- Na miejsce przyjechały cztery jednostki, ogień został już ugaszony, strażacy zabezpieczyli pogorzelisko, zrobili przegląd całej instalacji elektrycznej i rozpoczęli oddymianie. Zostały sprawdzone mieszkania, nikt z lokatorów nie potrzebował pomocy - mówi st. kpt. Michał Konopka z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej m.st. Warszawy.
Rano na miejscu pożaru pojawili się policjanci, którzy będą wyjaśnić przyczyny zdarzenia. O to, jakie są ich pierwsze ustalenia chcieliśmy zapytać rzecznika mokotowskiej komendy. Ten poprosił o przesłanie pytań mailem, na które odpowie w ciągu 14 dni. Również właściciele mieszkania nie usłyszeli od służb niczego, co sugerowałoby przyczyny pożaru, mają jednak swoje przemyślenia.
- Wózek się sam nie zapalił, nie mogło też dojść do spięcia. Wygląda to na celowe podpalenie. Wcześniej słyszałam jakieś głosy na klatce, ale nic niepokojącego. Wszystkich sąsiadów znamy, mieszkamy tu sześć lat, czasami ktoś pali papierosy na korytarzu, ale nie ma tu libacji, awantur. My żyjemy ze wszystkimi w zgodzie, nie mamy zatargów, długów, wszyscy są życzliwi - mówią Agnieszka i Michał.
- Nie mam pojęcia, co się stało, może jakiś piroman niespełna rozumu, albo po dopalaczach wszedł na klatkę. Bo tu ludzie spokojni. Sam zaczynam się teraz bać - mówi mieszkaniec bloku przy ul. Koński Jar 2.
Na parterze budynku oraz na zewnątrz przy parkingu jest monitoring. Właściciele mieszkania liczą, że szybko uda się znaleźć sprawcę.
- Ktoś kto podpala wózek musi mieć świadomość, co może się zdarzyć. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tą sytuacją. Strach pomyśleć jak mogło się to skończyć gdyby nie głodne dziecko - mówią.
[ZT]12475[/ZT]
[ZT]12448[/ZT]
[ZT]12410[/ZT]
[ZT]12469[/ZT]
WózekPrzesady15:13, 14.05.2019
Rozumiem, że może kogoś irytować trzymanie wózka na korytarzu, ale bez przesady... 15:13, 14.05.2019
Kingusia15:34, 14.05.2019
Może komuś bardzo przeszkadzal wózek zostawiany na klatce.... 15:34, 14.05.2019
Michał 15:58, 14.05.2019
Proszę o zgłaszanie się osób z podobnymi przypadkami w komentarzach. 15:58, 14.05.2019
kurkawodna18:50, 14.05.2019
Jak zawsze - zwarcie instalacji elektrycznej. 18:50, 14.05.2019
As18:58, 14.05.2019
Kiedyś moim znajomym sąsiadka z piętra też podpaliła wózek ( nowy i drogi) wiadomo że to ona ponieważ była widziana schodząca z czwartego piętra piechotą a dwa że parę dni wcześniej rozmawiała z nimi, że chce trzymać w tym miejscu swój rower. Zaznaczę że to bardzo mała klatka i trzy mieszkania na piętrze a wózek był trzymany pod samiuśkimi ich drzwiami. Sprawcą była pani Ewa.E. 18:58, 14.05.2019
X20:47, 14.05.2019
Teraz jest nagonka na rzeczy na klatce wlasnie ze wzgledu na klopot w razie pozarow - moze zatem ktos chcial w taki chory sposob 'dac nauczke', pokazac wlascicielom co by bylo gdyby/usunac profilaktycnie przedmiot, a zeby nie bylo ze kradziez i sugestywnie. Moze nawet niekoniecznie sasiad, tylko ktos zakrecony na tę zasadę lokatorska co do rzeczy na klatkach 20:47, 14.05.2019
Wojak_Szwejk08:38, 15.05.2019
Właściciele nie usłyszeli od służb żadnej sugestii, bo po to sie przeprowadza postępowanie zeby WIEDZIEĆ a nie mowić sugestie...
a sam fakt, ze rano przyjechała policja i zajęła sie sprawa, powinien mieszkańców i redakcje tego portaliku naprowadzić na podejrzenia, ze raczej policja nie zakłada wersji, ze sie wózek samospalil ;) 08:38, 15.05.2019
Jaro13:30, 15.05.2019
Jeśli to jakiś chory miejscowy szeryf, to kryminał za narażenie mieszkańców na utratę zdrowia i życia. Takich rzeczy nie robi się w chwili pomroczności jasnej, przypadkowo, tylko z premedytacją. I z podobnej beczki: o ile jestem w stanie jeszcze zrozumieć naklejanie np. źle zaparkowanym (ale tak chamsko, ewidentnie) samochodom karnych k....., tak niszczenie mienia to przegięcie. 13:30, 15.05.2019
nick14:39, 15.05.2019
Banda wiejskich kołków, pierwszy raz w mieście się pojawili. A to wózki na klatce schodowej, a to rowery, szafki, buty, torby ze śmieciami, krzesła stoły. Straż pożarna powinna wlepiać mandaty, a administratorzy uprzątać ten chłam bez ostrzeżenia. 14:39, 15.05.2019
Głos rozsądku19:56, 15.05.2019
Aż wstyd czytać te komentarze, mogli zginąć ludzie, to jest 7 piętro, gdyby nie zauważyli pożaru, nawet nie mieliby jak się wydostać z mieszkania, a ludzie piszą o zasadach przechowywania rzeczy na klatce... Co ma dziecięcy wózek choćby pozostawiony wbrew regulaminowi na klatce do próby powiedzmy sobie szczerze podpalenia ludzi?! Skupmy się nad ustaleniem kto jest niedoszłym mordercą, a nie na nikomu niepotrzebnym wymądrzaniem się.... 19:56, 15.05.2019
Jaro10:30, 16.05.2019
Nic dodać, nic ująć. Jak się czyta komentarze sprzed roku-dwóch, można odnieść wrażenie, że to był inny portal... Takiego hejtu, jak się odprawia teraz, nie było... Poziom Onetu..... 10:30, 16.05.2019
X16:58, 15.05.2019
3 3
Mysle, ze pochodzenie ma tu małe znaczenie, raczej wygoda osobista nad bezpieczenstwem w razie pozaru 16:58, 15.05.2019