Przez 3 lata bezpańska suczka mieszkała w okolicy Centrum Onkologii. Nieufna, przerażona, zagubiona - najprawdopodobniej porzucona przez właściciela. Kilka tygodni temu urodziła. Szczeniaki spotkałaby niechybna śmierć, gdyby nie interwencja dobrych ludzi. Dziś suczka i jej młode są bezpieczni - mają dach nad głową i pożywienie. O żmudnej akcji ratunkowej opowiada nam jeden z członków grupy TROP.
W 2014 roku na rozległym terenie przy szpitalu onkologicznym przy Roentgena zamieszkała mała suczka. Charakterystyczna, z potkulonym ogonem, nieufnym spojrzeniem i płochliwym usposobieniem.
- Ma ok. 5 lat. Z pewnością miała właściciela, to widać po jej zachowaniu. Ktoś musiał ją wyrzucić - wyjaśnia Tomek Koperski z grupy TROP, która na co dzień pomaga bezdomnym psom.
Suczka pod szpitalem spędziła aż 3 lata. Wypracowała własne zwyczaje, stałe szlaki wędrówek - jej życie polegało na omijaniu człowieka i poszukiwaniu pożywienia. Niemniej pracownikom Onkologii i pacjentom była doskonale znana, czasami spotykali ją na swojej drodze. Nigdy jednak nie dała się złapać, ani pogłaskać.
- Koleżanka, która mieszka blisko, powiedziała nam, że jest taki bezdomny pies. Trudno było jej nie kojarzyć, skoro spędziła tam kilka lat. Zgłaszają się do nas ludzie z całego Mazowsza, bo pomagamy psiakom i nie bierzemy za to pieniędzy - tłumaczy Tomek.
TROP zainteresował się więc sprawą i postanowił ocalić psa przed niechybną śmiercią. Pierwsze próby złapania zwierzaka miały miejsce w lutym 2016 roku. Suczka była płochliwa, ale i niezwykle bystra, próby spaliły na panewce.
- Próbowaliśmy 6, może 7 razy. To nie było łatwe, nie chciała wchodzić do klatek, nie dawała się złapać w siatkę. To było dla niej stresujące, zawsze potrafiła znaleźć drogę ucieczki - wspomina Tomek.
W czerwcu po kilku dniach obserwacji udało się ustalić, że zwierzę znalazło kryjówkę w rozłożystym i gęstym jałowcu. Wychodziła tylko na jedzenie, resztę czasu spędzając w szczelnym zamknięciu. Okazało się, że oszczeniła się.
- Otoczyliśmy jałowiec siatką i prowizorycznym ogrodzeniem. Zaczęliśmy poszukiwania, robiąć dziury w krzewie. Po kilku godzinach udało nam się wydostać suczkę a później trzy małe pełzaki - opowiada Tomek.
Teraz psina i jej małe są w domu tymczasowym, który dostępny jest tylko do końca czerwca. Później cała rodzina trafi do Gdyni na rehabilitację. Maluchy są zdrowe - są to dwa psy i jedna suczka. Po trzyletnim doświadczeniu życia na ulicy psina jest nieufna i trzyma dystans, jednak powoli przekonuje się do człowieka. Z pewnością trafi do dobrego domu.
Z wielokrotnych prób złapania bezdomnego psa powstał filmik:
[ZT]8110[/ZT]
Imielinczyk00:32, 27.06.2017
Dzielny pies. Myslę sobie tylko, czy na pewno wszystkie szczeniaki znalezliscie pod krzakiem, bo ten krzak taki rozłożysty ...
00:32, 27.06.2017
leon15:03, 27.06.2017
kurcze, oby tym razem nowi właściciele nie zawiedli 15:03, 27.06.2017
Jan16:24, 27.06.2017
Fajne prosiaczki. 16:24, 27.06.2017
brus0005:03, 28.06.2017
BRAWO WY !!!!!! 05:03, 28.06.2017
Ciekawski08:29, 28.06.2017
A jak przeżyła te 3 lata? 08:29, 28.06.2017
TROP08:40, 27.06.2017
4 0
Wszystkie! Sprawdziliśmy dokładnie ;) 08:40, 27.06.2017