Zamknij

Maciej Mazur. Całe życie na Ursynowie! WYWIAD

15:47, 20.04.2019 Marta Siesicka-Osiak Aktualizacja: 16:08, 20.04.2019
Skomentuj Marta Siesicka-Osiak Marta Siesicka-Osiak

Maciej Mazur – znany głównie jako dziennikarz stacji TVN, związany od wczesnego dzieciństwa z Ursynowem, znawca i prawdziwy pasjonat naszej dzielnicy, autor trzech książek na jej temat. Rusza z nami w osobistą podróż sentymentalną szlakami swojego dzieciństwa, opowiada o słabości do Ursynowa i miłości do starych fotografii.

Na Ursynów przeprowadziłeś się mając niespełna 3 lata. Jakie były Twoje pierwsze wrażenia jako dziecka po przeprowadzce?

Wcześniej mieszkałem w ścisłym centrum, w piętnastopiętrowym mrówkowcu, wśród dźwięków miasta, zgrzytów tramwajów… Tu rano budziła mnie cisza! Zaskoczyła mnie też pusta przestrzeń i odległości, które trzeba było pokonywać. Wcześniej plac zabaw miałem na podwórku, a sklep za rogiem. Tu musieliśmy z mamą z Koncertowej chodzić do Czerwoniaka na Barwną, a najbliższy plac zabaw był „daleko”, za szkołą.

Jak żyło się przedszkolakowi na początku lat 80. na tym pustym Ursynowie?

Nie było szansy, żebym dostał się do przedszkola, bo przedszkoli było kilka, a ludzi sto tysięcy. Na szczęście była babcia, którą do tej pory podziwiam za to, że przyjeżdżała do mnie niemal codziennie przez pół Warszawy z Piasków na Żoliborzu.

Miałem co prawda epizod związany z prywatnym przedszkolem, ale trwał… 3 dni. Rodzice znaleźli ogłoszenie w gazecie. Przedszkole mieściło się w zwykłym mieszkaniu na Dunikowskiego, piętnaścioro dzieci w dwunastometrowym salonie z meblościanką. W kuchni co ciekawe – jedno nakrycie i jedno krzesełko. Okazało się, że dzieci jedzą pojedynczo, na tury. Moja kariera przedszkolaka skończyła się szybko, kiedy trzeciego dnia panie nie zauważyły, że wyszedłem w rajstopkach i kapciach na plac zabaw. Był listopad i spadł właśnie pierwszy śnieg.

powyżej: Maciej Mazur w drodze na komunię świętą - w tle blok przy ul. Koncertowej 3 (maj 1987 r.); tradycyjna ursynowska "komunistka" w rejonie ul. Dembowskiego (1985 rok), źródło: ursynow.org.pl

Zakończyło się czterdziestostopniową gorączką i dreszczami. Były już wtedy telefony, więc wezwano mamę w trybie pilnym, która kiedy zobaczyła mnie trzęsącego w kącie, dostała histerii i spazmów. Złapała taksówką na postoju i zawiozła do domu. Do przedszkola już nie wróciłem.

Więc jak upływały lata z babcią?

Powracające wspomnienie z lat 80. to zakupy. W zasadzie cały czas szło się na zakupy, było na zakupach albo z nich wracało. Pamiętam coś co może zabrzmieć dziwnie - obudowę kaloryfera, która ciągnęła się wzdłuż całej witryny w sklepie na Końskim Jarze. Takie nierówne deseczki, na których siedziały dzieciaki i czekały na rodziców, którzy musieli stać w kolejce.

Atrakcją były powroty z zakupów, bo wtedy można było namówić babcię na plac zabaw. Najmilej wspominam „domki indiańskie”, postawione pod koniec lat 70. Najbardziej charakterystyczny element ursynowskiego krajobrazu. Zaprojektowane podobnie, jak domki wakacyjne typu brda z dachem do samej ziemi, z jednej strony całkowicie otwarte, z drugiej strony miały okrągłe okienko. Były absolutnym szczytem marzeń dzieci, ale też lokalnej chuliganerii, która wieczorami miała gdzie wypić piwo i zapalić. Niestety nikt wybudowanych w czasach PRL-u placów zabaw, parków czy budowali nie konserwował i domki z czasem zniknęły.

Czas podstawówki, czas…?

Zabaw na budowie. Kiedy miałem sześć lat mój świat zmienił się nie do poznania. Wcześniejszą ciszę zastąpiły dźwięki budowy. Pod moimi okami (budynek Koncertowa 3) rozpoczęła się budowa metra, a z drugiej strony trwała „wieczna” budowa szkoły podstawowej, basen budowano aż do ‘92. Tam gdzie można było swobodnie przejść, wyrosły płoty. W miejscu gdzie była ulica, pola i centrum handlowe „Kontenery”, nagle zaczęła się budowa metra, kurz, hałas. Codziennie o siódmej rano budził mnie odgłos kafara wbijającego gigantyczne pale. Do tej pory wiem także, jak został zbudowany basen na Koncertowej, bo właśnie tam bywałem z kolegami. Na budowie był jeden cieć, który wiadomo co miał lepszego do roboty, od ganiania dzieciaków.

Także lata licealne spędziłeś na Ursynowie.

Tak, chodziłem do społecznego liceum na Hawajskiej. To czas palenia papierosów w bramach – na tamtejszych osiedlach naprawdę są bramy! I picia wina „Mamrotka” na skwerku przed Marcpolem przy Dereniowej. Później z Koncertowej wyprowadziłem się na Pasaż Ursynowski, a teraz mieszkam na Kabatach.

powyżej: ursynowski plac zabaw - styczeń 1989 r.; spotkanie na ławce przy Janowskiego 52, w tle słynne indiańskie wigwamy (maj 1984 r.), źródło: ursynow.org.pl

W którym momencie zaczęła się rozwijać ta chęć pisania o Ursynowie? Przecież wychowały się tu setki tysięcy ludzi, a nie każdy napisał o tym trzy książki?

Zaczęło się od tego, że w starych dokumentach trafiłem na kopertę opisaną „Fotogramy Maćka ‘86”. Okazało się, że są to zdjęcia Ursynowa, które zacząłem robić mając osiem lat. Były naprawdę świetnej jakości. Robiłem je aparatem radzieckim Smiena 8m, który wyprosiłem od rodziców na Dzień Dziecka. Wymagał manualnego ustawiania dosłownie wszystkiego. To było dość trudne dla ośmiolatka, ale jakoś udało mi się to opanować i zacząłem robić dokumentację tego co dookoła, np. widoku z balkonu.

Później trafiłem na forum gazety.pl na wątek „Wspomnienia o Ursynowie” i pomyślałem o stworzeniu miejsca, gdzie można by to wszystko zebrać. Razem z kolegą Michałem Myślińskim wykorzystaliśmy nasze prywatne zdjęcia, zachęciliśmy ludzi do przysyłania własnych i to chwyciło. Zaczęliśmy dostawać tego bardzo dużo, nie tylko zdjęcia, ale też mapy, ulotki, wspomnienia. 90-95% zdjęć na naszej stronie i w książkach pochodzi z prywatnych archiwów, zdjęć agencyjnych jest bardzo mało. W tym roku świętujemy już dziesięciolecie działalności naszej strony ursynow.org.pl.

Na czym polega magia zdjęć sprzed lat? Dlaczego to tak przyciąga ludzi?

Siłą jest to, że to są zdjęcia z domowych archiwów. W przeciwieństwie do zdjęć agencyjnych oddają klimat epoki. Widać jak ludzie się zmieniają, jak są ubrani, jak się zachowują, przy jakim samochodzie pozują, co mają w kieszeni.

Masz jakieś ulubione?

Tak, pochodzi z 1991 roku z procesji z okazji Bożego Ciała na Natolinie, idzie dziewczynka, lat 7, w kapeluszu z napisem Marlboro. Kto dzisiaj ubrałby tak dziecko? To jest właśnie ten czynnik ludzki. Wszyscy ludzie robią sobie zdjęcia w podobnych sytuacjach, kiedy widzą podobny kadr z przed 20-30 lat powracają wspomnienia. Często na zdjęciach łapią się też nieistniejące już fragmenty otoczenia, o których zdążyliśmy zapomnieć.

A co Ty odkrywasz na tych zdjęciach dla siebie?

Ostatnio dostałem zdjęcie od pani mieszkającej na Herbsta 4. Przedstawia plac zabaw, który był tam gdzie obecnie jest osiedle. Taki archaiczny żelazno-rurkowy plac zabaw z rodzaju „skręć kark”. Ja o nim nie pamiętałem, dopóki nie zobaczyłem tej fotografii. To cudowny zapis epoki, kolorowo poubierane dziewczyny, na tych rozpadających się i rzężących drabinkach. Dla mnie ciekawe jest odkrywanie lat 70. na zdjęciach, bo po prostu ich nie pamiętam.

powyżej: ulubione zdjęcie M. Mazura - "dziewczynka z Marlboro" podczas procesji "Bożego Ciała" - czerwiec 1991 r.; plac zabaw na polach przy Herbsta, rok 1988

Trzy książki, portal prowadzony od 10 lat... Temat się jeszcze nie wyczerpał?

Podczas pracy nad „Czterdziestolatkiem” dostałem od sąsiada archiwum wycinków prasowych z lat ’78-’93, zbieranych przez pasjonata Ursynowa. Dotyczą wszystkiego, łącznie z ogłoszeniami drobnymi, listami do redakcji, donosami… Opisują wydarzenia i codzienne życie mieszańców. To niesamowite archiwum codzienności, oprócz artykułu z Trybuny Ludu o wizycie Gierka, są listy do redakcji, w których ludzie skarżą się na cieknący dach, przez opisy powstających lokali („Nowootwarty butik Stella przy ul. ZWM”), aż po ogłoszenia drobne – „przyjmę do dziecka”. Naprawdę mnóstwo jeszcze przede mną do odkrycia i podzielenia się z czytelnikami!

Ostatnia książka Maćka Mazura - „Czterdziestolatek” powstała z okazji 40-lecia Ursynowa. Jest zbiorem historii z Ursynowa, opowiedzianych w tonie gawędziarsko-historycznym. Przywołuje klimat miejsc, które skryły się w zakamarkach pamięci mieszkańców.

*Wywiad ukazał się po raz pierwszy na Haloursynow.pl w 2017 roku

[ZT]13897[/ZT]

(Marta Siesicka-Osiak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(11)

KJLKJL

10 17

Straszne! Całe życie na Ursynowie! 17:15, 20.04.2019

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

I I

13 2

Cale zycie w polsce 17:21, 20.04.2019


brrrrrrrbrrrrrrr

22 6

całe życie w jedynej prawdziwej i słusznej stacji tvn 08:27, 21.04.2019


EwaÖEwaÖ

10 12

Nie ma się co wstydzić. Wstyd to dziś praca w TVPiS, która zakłamuje rzeczywistość. 14:35, 21.04.2019


reo

320320

12 18

Mazur na propsie! 19:00, 20.04.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

NicktNickt

6 0

".... epizod związany z prywatnym przedszkolem.... mieściło się w zwykłym mieszkaniu.... piętnaścioro dzieci w dwunastometrowym salonie .... jedno nakrycie i jedno krzesełko .... trzeciego dnia panie nie zauważyły, że wyszedłem w rajstopkach i kapciach na plac zabaw ...."
Wypisz wymaluj przedszkole pana O. Tak widać rozpoczynał swoją działalność na Ursynowie w branży prywatnego przedszkolnictwa. 07:27, 21.04.2019

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

PanAsPanAs

0 0

Ale O. chyba już nie ma przedszkola? 20:41, 22.04.2019


sikoreksikorek

0 0

Taaaak? A to peszek... 13:52, 23.04.2019


kurkawodnakurkawodna

11 1

thug life :D 09:27, 23.04.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RafRaf

0 0

Herbsta 4 :)
Pamietam ten plac zabaw. Za nim były dwie gorki usuwane przy budowie metra. Świetna na sanki. Może nie koński jar Ale dawały radę 09:31, 04.06.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%