Zamknij

Jaka przyszłość czeka Sadek Natoliński? Petycja z tysiącem podpisów trafiła do spółdzielni

14:40, 26.08.2022 Kamil Witek Aktualizacja: 19:21, 26.08.2022
Skomentuj KW KW

Spółdzielnia chce zgłosić stare drzewka owocowe w Sadku Natolińskim do wycinki. Mieszkańcy protestują i wypominają brak pielęgnacji roślin. Czy popularne miejsce rekreacji uda się uratować także przed ewentualną zabudową? W czwartek dyskutowali o tym sami zainteresowani.

W czwartek po południu w Sadku Natolińskim spotkała się grupa mieszkańców okolicznych bloków. Sąsiedzi liczyli na spotkanie z radnym PiS Mateuszem Rojewskim. Miał im pomóc w sprawie ratowania kilkunastu drzew przeznaczonych przez SM „Wyżyny” do wycinki. Radny jednak się nie stawił w umówionym miejscu. Poinformował wcześniej mieszkańców, że nie może przyjść. Spotka się z mieszkańcami w innym terminie. Sąsiedzi skorzystali więc z okazji i podsumowali dotychczasowe działania.

- Wiemy, że są tutaj unikatowe, stare odmiany, i chcielibyśmy, żeby spojrzeć na to miejscem w szerszym, historycznym kontekście. W dalszej perspektywie chcielibyśmy, żeby tu były nowe nasadzenia, owocowe, i aby utrzymać ten teren w parkowej konwencji. To są cenne drzewa, spółdzielnia nie zdawała sobie sprawy, co ma na swoim terenie. Nie doceniała, tego co ma. Doceniają to za to mieszkańcy - mówiła liderka mieszkańców sprzeciwiających się wycince Barbara Pawłowska.

W tej sprawie sąsiedzi pojawili się tego samego dnia w siedzibie spółdzielni. Złożyli petycję, pod którą w ciągu kilku tygodni podpisało się ok. 1000 osób. Przede wszystkim zarzucali spółdzielni, że sama doprowadziła do takiego stanu drzew, zaniedbując je. Władze „Wyżyn” tłumaczyły się brakiem pieniędzy. Osiągnięto jednak konsensus.

- Pan Andrzej Grad (członek zarządu spółdzielni - dop. redakcji) zobowiązał się do tego, że o te drzewa zadba i liczymy na to, że pozwolą też zadbać o nie mieszkańcom. Są chętni, powiedzieli, że się złożą na narzędzia czy preparaty. Władze spółdzielni obiecały, że spotkają się tutaj z nami i pomologiem, żeby określić, co możemy zrobić. Żeby tu nie było żadnej partyzantki, Liczymy na dialog, ale też na to, że to nie będzie tylko gadanie, ale realne działanie - stwierdziła Pawłowska.

Część mieszkańców była zadowolona z osiągniętego porozumienia. Część podchodziła do niego sceptycznie. 

Spółdzielnia chce iść na układ. Nasadzone będą owocowe drzewa oraz będziemy brać udział w planowaniu sadku. Nie możemy się upierać, żeby wszystkie drzewa trzymać i nie wycinać

- twierdziła jedna z sąsiadek.

Wszystkie są do uratowania. Mam na działce jabłonkę, która ma 70 lat. Jak się przycina i pastuje potem te miejsca, to jest do uratowania

- odpowiadała w kontrze inna.

Pozwolimy im wyciąć cztery, to wytną wszystkie. Nie możemy pozwolić na wycinkę żadnego!

- dodawała kolejna mieszkanka.

Sąsiedzi zdają sobie jednak sprawę, że prędzej czy później każde drzewo padnie albo zostanie wycięte. Dlatego chcieliby, aby spółdzielnia robiła nasadzenia zastępcze z wyprzedzeniem. Najlepiej, gdyby robiła to, konsultując się z mieszkańcami.

Jak oględziny, to z mieszkańcami

Mieszkańcy liczą również na współpracę z ursynowskim ratuszem. To urzędnicy podejmą ostateczną decyzję w sprawie drzew. Sąsiedzi wysłali w tej sprawie pismo do urzędu. 

- Chcielibyśmy się spotkać, przedstawić nasze stanowisko, zachęcić urząd do kontaktu z pomologiem, tak żeby naprawdę się upewnić przed wycięciem jakiegokolwiek drzewa, że rzeczywiście jest taka konieczność - tłumaczyła liderka obrońców sadku.

Sąsiadom zależy przede wszystkim na transparentności całego procesu. Ursynowski ratusz na spotkanie z mieszkańcami jest chętny. Ale o sadku rozmawiać na razie nie będzie. 

- Wysłuchać oczywiście możemy, ale do czasu, kiedy nie ma wniosku ze spółdzielni o wycinkę, nic nie możemy zrobić. Możemy jedynie wytłumaczyć, na czym polega taka procedura - mówi nam wiceburmistrz Ursynowa Bartosz Dominiak.

Po zbadaniu wniosku wykwalifikowani urzędnicy przychodzą na miejsce i oglądają drzewa. Potem po analizie podejmują decyzję. Burmistrz Dominiak przekonuje - podobnie jak SM „Wyżyny” - że zgłoszenie drzew do wycinki to nie wyrok.

- Jeżeli jest uschnięte, zagrażające bezpieczeństwu i nie ma opcji jego sensownego ratowania, to decydujemy o wycince. Jeżeli takie możliwości są, możemy na przykład zalecić przycięcie. Co najważniejsze, jeżeli wydamy decyzję, że trzeba wyciąć choćby jedno drzewo, to zawsze nakazujemy nasadzenia zastępcze w tym samym miejscu - dodaje Dominiak.

Wiceburmistrz zapewnia, że w przypadku sadku będzie podobnie i na pewno będą to drzewa owocowe. O ile w ogóle do takiej sytuacji dojdzie. Podczas wizji w terenie możliwy jest także udział osób trzecich, do czego dążą mieszkańcy.

Od strony formalnej uwzględniamy tylko głos stron, ale wysłuchać innych możemy. To jest dodatkowa wiedza, która jednak nie wpłynie na ostateczną decyzję. Wycinka to decyzja administracyjna dotycząca wielu wątków. Nie tylko ocena stanu zdrowotnego drzewa - wyjaśnia wiceburmistrz Dominiak.

Plan dla sadku

Mieszkańcy zaczęli zastanawiać się także nad zabezpieczeniem Sadku na przyszłość. Obawiają się, że kiedyś może dojść do zabudowy tego terenu. Pamiętają, co działo się 10 lat temu.

- Zgłosił się wtedy inwestor, który chciał zrobić tutaj halę pneumatyczną. Zajęłaby 70% Sadku. Do czasu aż nie uporządkujemy tego formalnie, co chwilę będą podobne rzeczy. Były wówczas zebrania w Sadku, po kilkaset osób, i inwestorzy odpuścili - mówi Barbara Pawłowska.

Swojej szansy mieszkańcy upatrują w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Dlatego też zależało im na spotkaniu z radnym - aby podpowiedział, co mogą w tej sprawie zrobić.

Chętnych do obrony Sadku nie brakuje. Wszyscy będą naciskać, by sprawa ewentualnej zabudowy była rozwiązana raz, a dobrze.

- Musimy zmobilizować urząd i radnych, żeby zainteresowali się naszym problemem. To będzie długi proces. Na pewno będziemy chcieli zbierać podpisy i zwracać się do miasta, żeby ten plan miejscowy tutaj powstał - kwitowała Barbara Pawłowska.

(Kamil Witek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

ZofiaKazuryZofiaKazury

8 4

Radny Rojewski z PiS czyli partii Lex Szyszko! To tak jakby z Morawieckim o prawdzie dyskutować :) Inna sprawa, że on w ogóle nie zna się na planach miejscowych. Nie dajcie z siebie robić baranów 17:45, 26.08.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

NatoliniakNatoliniak

5 1

Jako mieszkaniec Małej Łąki dziękuję zaangażowanym.... To naprawdę unikatowy parko-sadek. Tak trzymać. 20:24, 27.08.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%