Zamknij

Dziesiąty mecz, dziesiąta porażka. Wisła przegrywa z Enea PTPS Piła

07:53, 14.12.2019 Rafał Majchrzak
Skomentuj Rafał Majchrzak Rafał Majchrzak

Wisła Warszawa wciąż nie może się przełamać w Lidze Siatkówki Kobiet. Podopieczne Agnieszki Rabki przegrały 1:3 z Enea PTPS Piła (17:25, 23:25, 25:22, 18:25) i nadal są jedyną drużyną w lidze bez choćby symbolicznego zwycięstwa.

Po tym, jak „Syreny” miały duże szanse na pokonanie w ostatnich meczach MKS Kalisz i Radomkę Radom, wydawało się, że w kolejnym spotkaniu musi się udać. Już jednak w pierwszym secie gospodynie prezentowały się słabiej od przeciwniczek. Pilanki dyktowały swoje warunki i zdominowały pierwszą partię. Wygrały ją 25:17, co było dowodem na ich lepszą dyspozycję. Lepiej broniły, lepiej atakowały, a przede wszystkim – potrafiły postraszyć Wisłę zagrywką (w całym meczu aż 5 punktów Piła zdobyła po asach serwisowych, przy czym Wisła – jedynie 1 punkt).

Druga i trzecia partia przyniosły już bardziej wyrównaną walkę. W tych setach okazało się, jak ważnymi zawodniczkami są Brazylijki – Joycinha oraz Niki de Rio. Szczególne skuteczne ataki tej pierwszej sprawiły, że Wisła uwierzyło w szansę na zwycięstwo. Po doprowadzeniu do stanu 22:20 gospodynie zaczęły jednak popełniać proste błędy i przegrały tego seta 23:25. W trzeciej partii pałeczkę przejęła kapitan Wisły, Katarzyna Połeć. To jej skuteczne ataki pozwoliły objąć w końcu Wiśle pokaźne prowadzenie. Utrzymywanie przewagi trzech punktów nad pilankami pozwoliło wygrać 25:22.

W czwartej partii jednak wszystko się załamało. O ile do stanu remisowego 11:11 można było jeszcze liczyć na tie-break, to od momentu zdobycia punktu na 12:11 tylko Piła dominowała na boisku. Każdy atak, każda akcja kończyła się punktem dla gości, co tylko potęgowało radość ich trenera Mirosława Zawieracza. Wisła przegrała 18:25 czwartego seta - i tym samym cały mecz 1:3.

- Tę porażkę ponieśliśmy na własne życzenie – mówiła po meczu Katarzyna Olczyk, rozgrywająca Wisły Warszawa. – Ucieka nam kolejne spotkanie, które powinniśmy wygrać za trzy punkty. My naprawdę potrafimy grać, ale niestety tracimy za dużo punktów po własnych błędach.

- W takich chwilach staramy się być razem. Każda dziewczyna wspiera drugą, duch zespołu nadal istnieje – tego szukamy w szatni po takich meczach – mówi środkowa „Syren”, Aleksandra Szymańska. - Liczymy, że w końcu odpalimy – w końcu mamy pełny skład. My zostajemy razem, nie ma żadnych rozłamów w drużynie, nie rozchodzimy się nigdzie. Każda z nas – trenerki i zawodniczki – dbają o to, byśmy ciągle były razem – dodaje.

To było ostatnie domowe spotkanie Wisły Warszawa w 2019 roku. Kolejny raz w Arenie Ursynów „Syreny” zobaczymy w drugi weekend stycznia podczas meczu z Pałacem Bydgoszcz.

(Rafał Majchrzak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%