Kilka godzin trwała akcja strażaków i policji przy ul. Dunikowskiego. Służby wezwano do ratowania życia osobie, która nie pojawiła się w pracy i nie dawała znaku życia.
Przed 18:00 donośne syreny strażackie postawiły sąsiadów z ul. Dunikowskiego na równe nogi. Mieszkańcy podejrzewali, że gdzieś w pobliżu wybuchł pożar. Na miejscu pojawili się też policjanci oraz karetka pogotowia. Służby zostały wezwane do pomocy osobie, która nie stawiła się w pracy i nie odbierała telefonu. Ktoś w obawie o zdrowie i życie pracownika powiadomił policję, a ta poprosiła o pomoc ursynowskich strażaków.
- Była informacja, że kobieta mogła zasłabnąć w mieszkaniu. Nie zjawiła się w pracy, ani nie odbierała telefonów - mówi nadk. Magdalena Bieniak z Komendy Stołecznej Policji.
Na miejscu strażacy użyli drabiny pneumatycznej, by zajrzeć do okien mieszkanka. Okazało się, że nie ma śladów ognia, mieszkanie jest zamknięte, w jego środku panował mrok. Nic jednak nie wskazywało, że komuś coś zagraża, więc policjanci czekali z decyzją o siłowym wejściu do mieszkania.
Gdy decyzja zapadła, wiadomo już było, że lokatorka znajduje się w środku. Jak informują strażacy kobieta sama otworzyła mieszkanie. Stołeczna policja dodaje, że została ona zabrana do szpitala na badania.
Luiza21:26, 30.11.2018
Niezależnie od przyczyny, to budujące że nagła nieobecność w pracy, wzbudziła niepokój i była powodem troski współpracowników. 21:26, 30.11.2018
Markob8113:38, 01.12.2018
Czyli jak się nie pojawisz w pracy to wpadną do ciebie antyterroryści z policją i księdzem. Budujące 13:38, 01.12.2018
Ksiądz19:35, 02.12.2018
3 3
Możesz być spokojny, po Ciebie nie wpadną. Po tym, jak np. poślizgniesz się na mokrej podłodze i uderzając o podłogę głową stracisz przytomność, nikt po Ciebie nie wpadnie ;) 19:35, 02.12.2018