Zamknij

Cesarka, czulsi ojcowie i brak szczepień. Tak się rodzi na Ursynowie! WYWIAD

11:50, 18.03.2019 Marta Siesicka-Osiak Aktualizacja: 14:30, 19.03.2019
Skomentuj pixabay.com pixabay.com

Ursynów jest dzielnicą, w której przychodzi na świat wyjątkowo dużo dzieci. O to co zmieniło się w ostatnich latach, zapytaliśmy ekspertkę z ogromnym doświadczeniem – położną rodzinną, założycielkę „Ursynowskiej Szkoły Narodzin” – Grażynę Szymańską.

Grażyna Szymańska jest położną od ponad trzydziestu lat. Połowę młodych ursynowian zna dosłownie od urodzenia. Młodzi rodzice wracają do niej z kolejnymi ciążami i pytaniami. Mimo lat doświadczeń okazuje się, że ją też można czymś zaskoczyć.

Czy Ursynów jest pod względem narodzin wyjątkowy?

Tak. Moje koleżanki z innych dzielnic mają po pięć wizyt w miesiącu. Ja potrafię w takim czasie odwiedzić od 30 do 60 dziewczyn. Poza tym mieszkańcy Ursynowa często decydują się na więcej niż jedno dziecko, i nie mówię tu o dwójce, ale o trójce lub czwórce. Stosunkowo często zdarzają się też u nas trojaczki.

Na co może liczyć matka podczas wizyty położnej środowiskowej?

Kobieta wybiera swoją położną w ramach NFZ i wizyty są bezpłatne. Podczas spotkanie sprawdzam zarówno stan mamy, jak i noworodka. Oceniam stan piersi, krocza, rany poopercyjnej, a dziecko oglądam „od stóp do głów”.

O co pytają młodzi rodzice?

Nasza praca polega także na edukowaniu matek w kwestii rozwoju psycho-motorycznego, szczepień, suplementacji witamin, a także nauczeniu pielęgnacji noworodka – np. jego jamy ustnej czy narządów płciowych, z którymi w ostatnich latach zdecydowanie częściej są problemy dotyczące sklejania warg sromowych czy napletka.

Czy na przestrzeni lat pojawiły się jakieś nowe problemy?

Więcej matek karmi obecnie piersią, więc automatycznie pojawia się więcej problemów z laktacją: za mało pokarmu, bolesne poranione brodawki. W związku tym także u dzieci pojawiają się odczyny hormonalne jak trądzik czy powiększone brodawki.

Wzrosła także świadomość kobiet o następstwach ciąży i porodu, zarówno siłami natury, jak i poprzez cesarskie cięcie. Sprawia to, że pacjentki poszukują fizjoterapii uroginekologicznej. Nasza rola zatem nie kończy się tylko na edukacji, ale często pacjentki korzystają z terapii u naszej fizjoterapeutki uroginekologicznej - Karoliny Olszewskiej.

A co się zmieniło w podejściu rodziców do narodzin, rodzicielstwa?

Bardzo zmienił się stosunek ojców do dzieci. To pod tym względem lepsze pokolenie. Ojcowie się bardziej przejmują, mają lepszy kontakt z dziećmi, są bardziej zaangażowani. Zdarza nawet, że sami dzwonią do mnie z pytaniami np. w sprawie bólu brzuszka, dopytują czy to kolka i co robić.

Zdecydowanie więcej rodziców niż kiedyś nie szczepi dzieci albo opóźnia szczepienia. Ja o tym mówię już w szkole, uczulam, że przyjeżdżają do nas sąsiedzi ze wschodu i jest realne zagrożenie np. gruźlicą. Ale do nich nic nie przemawia. Muszę jednak akceptować ich zdanie, bo to jest ich wybór.

Poza tym jest o wiele więcej cięć cesarskich przeprowadzonych z różnych powodów, w tym skomplikowanych porodów lub ze względu na stan psychiczny rodzącej.

Podopiecznych Pani nie brakuje, Ursynowska Szkoła Narodzin też chyba nie narzeka na brak zainteresowania?

Przyjeżdżają do nas przyszli rodzice z całej Warszawy. Raz było siedem par z Targówka! Staram się, żeby moja szkoła była inna. Zatrudniam wielu specjalistów z różnych dziedzin. Jest pediatra, ale też stomatolog dziecięcy. Zajęcia prowadzi m.in. psycholog, który mówi co obserwować u dziecka pod kątem autyzmu, jak radzić sobie z „baby bluesem” i fizjoterapeuta, który pokazuje jak ćwiczyć przed i po porodzie.

Ja sama cały czas się doszkalam, chodzę na kursy, śledzę najnowsze badania. Dzięki temu prowadzę krótkie zajęcia z chustonoszenia.

Często dziewczyny, które kończyły naszą szkołę narodzin wybierają mnie jako swoją położną. Jeśli widzę, że któraś potrzebuje pomocy, jestem u niej częściej. Daję swój numer telefonu, jesteśmy cały czas w kontakcie.

Czy po tych dwudziestu latach coś jeszcze może Panią zaskoczyć?

Tak. Zdarzyły nam się na zajęciach oświadczyny! Bardzo młoda para postanowiła się pobrać i zadecydowali o tym właśnie u nas.

A ile lat miała najmłodsza przyszła mama?

Najmłodsza miała 17 lat, a najstarsza pierworódka – 47. Czasem zdarza mi się spotkać z dziewczynami, do których chodziłam jako do niemowląt. Inne wracają z kolejnymi dziećmi. Zawsze na koniec zajęć dostają ode mnie specjalny dyplom z podziękowaniem, że zdecydowały się, by „ich serce przebywało teraz poza ich ciałem”.

Dziękuję za rozmowę.

(Marta Siesicka-Osiak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

POprawnyPOprawny

12 11

Antyszczepionkowcy na Ursynowie ? Jakoś mnie to nie dziwi , przy takich wyborach POlitycznych. Im można wmówić wszystko. TERAZ czas na płaskoziemców. 16:44, 18.03.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%